***
Wyszła z obozu. Tak po prostu, bez większego celu. Spacerowała po terenach swojego klanu, obserwując życie natury. Po drodze złapała sobie drozda, jedząc go od razu. Niedługo potem była już niedaleko granicy z Klanem Burzy. Nie chciała jeszcze wracać do obozu, więc zaczęła rozglądać się dookoła, szukając jakiegoś zajęcia. Zainteresowało ją pewne drzewo obfite w gałęzie, jak dla niej idealne do wspinaczki. Podeszła do niego, śmiało wbijając pazury w korę. Bez większego wysiłku wspięła się na długość lisa, później jeszcze jedną, i jeszcze, i jeszcze... W końcu będąc już całkiem wysoko, usadowiła się na dosyć grubej gałęzi. Położyła głowę na łapach i westchnęła beztrosko. Trzeba przyznać, że ostatnio bardzo polubiła przesiadywać na drzewach. Leżała tak, słuchając kojącego szumu strumyka, aż nagle usłyszała dużo głośniejszy plusk. Spojrzała się w stronę z której doszedł dźwięk, a jej oczom ukazał się ten sam kocur co wtedy... Rudek, czy coś tam. Po cichu udała się w dół drzewa i bezszelestnie zeskoczyła. Podeszła bliżej strumienia. Chyba jeszcze jej nie usłyszał.
- Co ty tam znowu kombinujesz? - zapytała, będąc odpowiednio blisko.
Raczej nie spodziewał się tu Miedzianej Iskry. Uniósł wzrok zaskoczony, wpatrując się w wojowniczkę. Podniósł głowę i udał się na przeciwległy brzeg, po stronie burzowiczów. Usiadł w słońcu. Płowa przyglądała mu się z lekko skwaszoną miną.
- Dobra dobra, spokojnie - podniósł łapy, najpewniej by pokazać, że nie ma złych intencji - Tylko tędy przechodziłem... Tak wiem, że ostatnio skłamałem, bo tak naprawdę pochodzę z Klanu Lisa. Ale teraz nie przekroczyłem nawet granicy, no spójrz!
Wskazał na strumień, a potem na siebie i przeciwległy brzeg. Kocica zjeżyła sierść na karku i usiadła, przypatrując się swoim łapom.
- Tak szczerze, to jak szanowna pani Miedziana Iskra zareaguje na to, że jestem już wojownikiem, hę? - syn Leśnego Strumienia uniósł brwi i uśmiechnął się delikatnie.
- Hm? A co mnie to - prychnęła, ze złością uderzając ogonem o ziemię - "i tak byłam nim wcześniej od ciebie" - dodała w myślach.
Tym razem była bardziej pewna siebie niż ostatnio. Przecież i tak nic jej nie zrobi.
Nagle usłyszała cichy dźwięk kroków z oddali terenów sąsiedniego klanu. Kotka nadstawiła uszu i uniosła głowę.
- To pewnie patrol - palnęła bez namysłu - chodź, szybko! - miauknęła, gestem łapy pokazując kocurowi, aby przeszedł na ich stronę.
Rudek posłusznie wykonał rozkaz i prędko przeskoczył przez strumień. Miedź do końca nie wiedziała, po co to robi, ale nie chciała by patrol Klanu Burzy zabił młodego kocura. Szybkim krokiem oddalili się od granicy. Niebieskooka wskoczyła w najbliższe krzaki i pokazała, by ten zrobił to samo. Ledwie to zrobił, a pointka już ujrzała patrol burzowiczów. Miedziana i Rudek siedzieli w krzewie jeszcze chwilę, aż tamci nie oddalili się na bezpieczną odległość. Kilka uderzeń serca później, wyszli z ukrycia.
- Dobra, teraz możesz już zmykać - miauknęła, niezbyt zadowolona z tego, że Rudek przesiaduje na ich terenach.
<Rudku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz