Szczawiowe Serce właśnie wrócił z polowania, czując, jak kręci się mu w głowie. Z każdym krokiem coraz bardziej chwiał się na boki, przez co czuł, jakby zaraz miał się po prostu wywalić. Nigdy wcześniej nie miał takiej sytuacji. Cóż, może i ostatnio trochę się przemęczał z patrolami, ale czy aż tak bardzo..? Odkąd jego siostra wróciła do obozu, jego pobratymcy patrzą na niego krzywo. Kiedyś przybłęda, zawsze przybłęda… Przez jej nielojalność, którą to jej przypisują, czekoladowy jest również oceniany. Boi się choćby chwilę spóźnić się na patrol łowiecki czy nawet pospać trochę dłużej. A przydałby się mu sen… Gąbczasta Łapa kilkukrotnie biła go po uszach za to, że ledwo chodzi i wygląda jak zwłoki. Chyba powinien z nią o tym porozmawiać…. Międzyczasie być może na jego problemy z utrzymaniem równowagi poradzi coś Jarzębinowy Żar. Była dla niego jak druga matka, zawsze miała dla niego chwilę na rozmowę. Wsparcie, jakie od niej otrzymywał, wiele od niego znaczyło. Spojrzał na niebo, na którym słońce powoli chowało się za drzewami. Czy nie jest już jednak za późno? Może wybierze się do niej jutro… Nie, powinien to zrobić teraz. W końcu nie chciałby wkurzyć Gąbczastej Łapy… Wszedł do legowiska medyków, rozglądając się na boki. Gdy w końcu dojrzał szylkretkę uśmiechnął się pod nosem i odchrząknął, aby go zauważyła. Ta od razu odwróciła się w jego stronę.— Szczawiowe Serce? Coś się stało? Jest trochę późno, wiesz? — kotka wyglądała na zmartwioną. Szczawiowa Serce spojrzał na bok.
— Tak, wiem, przepraszam… Po prostu trochę kręci się mi ostatnio w głowie, wiesz..? — odpowiedział nieśmiale. Medyczka spojrzała na niego przenikliwie. Podeszła do niego, powąchała go i zastanowił się chwilę.
— Ostatnio w ogóle się przemęczasz. Odpoczywasz czasem? Pijesz dużo wody? — Na jej drugie pytanie kocur spojrzał na nią nieśmiale. Kotka westchnęła. — Nie pijesz… Okej, w takim razie podam ci trochę wody i zioła na wzmocnienie.
Szylkretka odwróciła się, po czym podeszła do półki z ziołami. Szczawiowe Serce przez chwilę patrzył, jak pracuje, aż wpadł na pomysł.
— W sumie to… Może przeszlibyśmy się do rzeki? Napiję się, porozmawiamy chwilkę… Co ty na to? — zapytał z nadzieją. Kotka podsunęła mu zioła pod łapy i uśmiechnęła się, przewracając najpierw oczami.
— Niech ci będzie, ale najpierw zjedz zioła. — Odwróciła się w stronę Cisowego Tchnienia — Wyjdę ze Szczawiowym Sercem, żeby się napił. Wrócę za niedługo!
Po tych słowach wyszli razem z legowiska, gdy już przeżuł lekarstwo. Może i było trochę obrzydliwe, jednak wiedział, że ufa medyczce. Po chwili spaceru w ciszy dotarli do rzeki, przy której od razu przycupnął i zaczął pić. Kotka usiadła obok, obserwując go. Gdy już skończył, usiadł wygodnie i spojrzał w górę na niebo. Gwiazdy powoli zaczęły się pojawiać na niebie. Przez chwilę patrzył tak na nie, podczas gdy siedzieli w ciszy.
— Są piękne, nieprawdaż? — odezwała się szylkretka.
— Tak… Czy ty… Czy ty też kiedyś myślisz, co dzieję się po śmierci? Czy nasi przodkowie… Czuwają nad nami? Na tym niebie? W tych gwiazdach? Czy my też kiedyś nimi zostaniemy..? — spojrzał na lekko zdziwioną kotkę.
— Cóż, ja… Myślę, że tak. Że nasi przodkowie żyją tam. — przez chwilę zawahała się widocznie, wyglądając na zdziwioną, jednak zdecydowała się przemówić ostrożnie. — Czy ty wierzysz w Klan Gwiazdy?
— Tak, oczywiście, że tak. — odpowiedział, od razu zdeterminowany patrząc na nią, jednak po chwili trochę spochmurniał. — Ale reszta Klanu Wilka w nich nie wierzy… Prawda..? Na pewno o tym wiesz.
— Tak, niestety nie wierzą… — przyznała cicho kotka. Szczawiowe Serce znów uniósł wzrok w górę. — Skąd w ogóle wiesz o Klanie Gwiazdy?
— Od mojej mentorki, Iskrzącej Nadziei. Opowiedziała mi o tym miejscu bardzo wiele. Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Dowiedziałem się też o Mrocznej Puszczy od twojego brata. Nie mogę uwierzyć w to, że w Klanie Wilka mamy kult tego miejsca. To… Okropne. — chwilę zawahał się. — Czy ty też znasz kogoś, kto wierzy w Klan Gwiazdy?
— Tak, w sumie, to tak… Mglisty Sen i jego rodzeństwo wierzą w Klan Gwiazdy. Rozmawiałam z nim o tym wiele razy. Mój brat tak po prostu pytał cię o twoją wiarę? — zapytała lekko spięta.
— Tak, z tego, co wiem, nie byłem jedyny, którego wypytywał. Nie wiem niestety, kogo dokładnie pytał. — odpowiedział szczerze.
— Chwila, pytał o to inne koty?
— Tak. Z tego, co wiem, było ich trochę. — Szczawiowe Serce przejechał językiem po swoim barku. — Tylko niestety nie wiem, z kim rozmawiał…
— Rozumiem… — nastąpiła chwila ciszy. Szczawiowe Serce spojrzał na gwieździste niebo.
— Chciałbym, żeby wszystkie koty wierzące w Klan Gwiazdy były w stanie żyć bez obaw, że zostaną zabite za swoją wiarę. Gdyby tylko był na to jakiś sposób… Wiem, że to złe pytanie, no i że nie powinienem go zadawać, ale… Czy przodkowie rozmawiali z tobą ostatnio? — na jego pytanie pokręcił ona po dłuższym zastanowieniu się głową.
— Nie… Niestety nie otrzymałam żadnych znaków. Przykro mi, Szczawiowe Serce. Sama chciałabym móc z tym coś zrobić… Ale nie jestem w stanie. Też nie chcę patrzeć na cierpienie innych. Ja sama nie chcę tu dłużej cierpieć.
— A stare sny? Może kiedyś coś w nich widziałaś? — zapytał z blaskiem nadziei w oczach.
— Nie wiem, przykro mi. To było dość… Dawno temu. Nie każdy sen pamiętam dokładnie. — odpowiedziała, na co kocur skinął. Westchnął po chwili.
— Cóż… Spróbuj w nie może zajrzeć. Może jest tam klucz do naszej wolności. Nigdy nie wiadomo. — odpowiedział kotce. Spojrzał na księżyc, który wisiał już na niebie. — Chyba powinniśmy wracać…
<Jarzębinowy Żarze?>
Wyleczeni: Szczawiowe Serce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz