Szok to mało powiedziane co przeżył, gdy ujrzał jak córka czołga się do jego łap. Wciąż zapominał, że Płonąca Pożoga została tak bestialsko potraktowana przez lidera wilczaków. Jego córeczka została kaleką, przez co nie mogła już się wywyższać ponad innych. Jej wzrok utkwiony był w zatęchłej ziemi. Zawsze coś łapało go za serce widząc ją w takim stanie. Ruda nie potrafiła jednak się unieść, bo jej kręgosłup był strzaskany. To było bestialstwo, aby tak potraktować kogoś z jego rodziny.
— Tato... Czy wciąż mnie kochasz? — spytała cicho. — Czy wciąż zasługuję na twoją miłość? Powiedz słowo, a to zakończę, żeby więcej nie przynosić wstydu rodzinie.
Co ona wygadywała? Jak to chciała to zakończyć? Sądziła, że jej nie kochał? Co za bzdura! Była jego córką. Nawet jeśli na początku nie przyznawał się do ojcostwa ze względu na Rudzika, to koniec końców stwierdził, że potomstwo było ważniejsze od dawnego partnera, który złamał mu bestialsko serce.
Przysunął się do niej bliżej, łapiąc za kark i unosząc, by objąć ją swymi łapami. Kiedy już znalazła się w jego ramionach, polizał ją kojąco po łebku, tak jakby na powrót była małym kociakiem.
— Zawsze cię kochałem, Płomień. To się nie zmieniło. Co za głupoty powstały ci w tej głowie? Chyba się nudzisz — prychnął, mimo wszystko nie puszczając jej z uścisku.
— A-ale ja... ja jestem... bezużyteczna... — miauknęła smutno.
— A ja niby to co? Też jestem balastem. Jedyne co robię to śpię i zjadam zwierzynę. Starość jest bezlitosna, ale podoba mi się to, że przy mnie usługują. Ty także możesz czerpać z tego korzyści. Nie zawodzisz mnie w żadnym razie. Wstydzić się powinny wilczaki za to, że śmiali cię tak skrzywdzić. Gdybym był młody już dawno rozerwałbym każdemu z nich gardła — powiedział do rudej. — Wiesz, że dawno temu, jeszcze na starych terenach, przed twoimi narodzinami zabiłem zastępcę nocniaków? — wyszeptał jej na ucho, dumny z tych słów. Jego przeszłość była pełna wielkich czynów. Nie chwalił się nimi, ponieważ czasy były wtedy niepewne. A teraz? Teraz mógł podzielić się z córką swoimi opowieściami z młodości, by przynajmniej ona zachowała wspomnienia, które straci bezpowrotnie, gdy tylko odejdzie z tego świata.
— Zabiłeś? — zapytała zdumiona.
Pokiwał łbem.
— Był nierudy i wyrywał mojego chłopaka, musiałem więc coś z nim zrobić. Jeżeli cię to pocieszy, chętnie poopowiadam ci trochę moich przygód. Leżenie w starszyźnie z twoją matką jest strasznie... nudne. Zaśmierdła już tak trupem, że pewnie niedługo odejdzie na tamten świat — zażartował szczerze licząc na to, że uda mu się uwolnić od Szczypiorkowej Łodygi, która budziła w nim nie za przyjemne wspomnienia.
<Płomień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz