Przez szparę w drzwiach szopy przyglądał się dwunożnym. Nie mógł wychodzić na zewnątrz, gdy ci poruszali się po ogródku. Był zły. Ostatnio częściej się po nim kręcili, nie rozumiał dlaczego. Jakby nie mogli znikać na całe dnie, jak to dotychczas robili. Na szczęście nie zaglądali do ten szopy. Niby była ich, mogli tu wejść w każdej chwili, ale tego nie robili. Dziwni byli.
Westchnął, nudził się. Miał ochotę pobiegać po trawie, a obecność dwunożnych mu to uniemożliwiała. Musiał znaleźć jakieś zajęcie. Ale co mógł robić w tej szopie? Znał każdy jej już zakamarek, każda skrytkę pomiędzy gratami. Dwór był już bardziej ciekawszy niż miejsce, gdzie spali.
Otrzepał się, po czym dumnie ruszył alejką pomiędzy która znajdowała się ściana gratów piętrząca się ku samej górze. Na jednym z pudelek siedziała Pliszka zajmując się lizaniem swojej łapki. Goshenit leżał zwinięty nieco niżej, po przeciwnej stronie i drzemał. Dwójka z jego rodzeństwa była zajęta. Pozostawało mu w tych ciemnościach dostrzec drugą siostrę, Cynie, która gdzieś się schowała przed nim. Wskoczył na pudło, ostrożnie przeszedł ku górze po dziwnym drewnianym czymś, wspinając się na samą samiuteńką górę. Spoglądających w dół nieco się zachwiał, chcąc uniknąć upadku wskoczył na regał. Ledwo co przecisnął się pomiędzy stojącymi słoikami, o mały włos nie zrzucając ich na podłógę. Hałas jak nic zaalarmował by dwunożnych, a on nie chciał robić rodzince problemów. Kroczył jeszcze chwilę pomiędzy gratami, aż w końcu dostrzegł w ciemnościach świecące oczy siostry. Zsunął się na dół, wchodząc pod stół i krzesła, pod którymi rozłożony był dywan. Kotka była czymś zajęta. Zaszedł ją od tyłu, bez słowa legł na kocu, obok kładąc głowę na jej barku.
— Co tam masz? — podjął dostrzegających jak kotka dokładniej skrywa przedmiot w swych łapach przed ciekawskim wzrokiem brata
— Nic!
— Przecież widzę, że coś chowasz. No już pokaż co tam masz. Jestem twoim bratem. Bratu nie pokażesz? No weź, Cynia — miauczał jej do ucha szturchając barkiem, by w końcu uległa jego prośbą i pochwaliła się znajdzką
— Nie. Nie pokaże ci.
— Cyniuuu, moja ty najukochańsza siostrzyczko. No weź. Ładnie cię proszę.
Słodził jej starając się zmiękczyć twarde serce siostry, chcąc by ta podzieliła się z nim informacją. Byli rodziną, nie powini mieć przed sobą sekretów. On jak zawsze coś fajnego znalazł to się z nimi chwalił. Czy to dziurawa skarpeta, bądź mokra skarpeta, która spadła z sznurka na pranie. Zawsze coś co uważał za fajne, od razu im pokazywał. Dlatego od nich tego samego oczekiwał.
<Cynia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz