Szukać skarbów? A co to był za pomysł? Przecież jej maleńkiemu kociątku mogło się coś stać! Mogła zamarznąć, osłabnąć, przeziębić się, albo nawet umrzeć! Nigdy na to nie pozwolę! Otuliła małą ogonem, i wylizała ją ze śniegu, który właśnie zaczął padać. Nie minęła chwila, a rozpętała się jakaś zamieć. No może nie była to zamieć, ale z pewnością zagrażała Tajemnicy. Karmicielki zaganiały kocięta do żłobka, więc Lisi Ogon też to zrobiła. Okryła małą swoja rudą kitą.
- Już dobrze. - szepnęła uspokajająco. Tajemnica wpatrywała się w nią z szeroko otwartymi oczami.
- Śnieg… był wszędzie! - pisnęła.
- Mógł ci się wydawać duży, bo jesteś jeszcze kocięciem. Poza obozem są całe zamiecie, które mogłyby cię zakopać w śniegu i cię zabić. Już rozumiesz, dlaczego szukanie skarbów poza obozem to zły pomysł? - zapytała. Tajemnica pokiwała głową. Lisi Ogon odetchnęła z ulgą. Miała szczęście, że jej przybrane kociątko było grzeczne i nie chciało uciekać. Kochała ją z całego serca, jak własne dziecko. Przerażało ją wypuszczenie jej samej, bo mogłoby jej się coś stać, a tego nigdy by nie zniosła. Spojrzała czule na małą, która właśnie zasypiała. Była już duża… niedługo zostanie uczniem i będzie musiała opuścić bezpieczny żłobek, walczyć… Okręciła się w taki sposób, że Tajemnicy wystawała tylko głowa. Kiedy zostanie uczennicą, będę ją chronić najlepiej, jak będę potrafiła.
***
Stało się. Jej kociątko zostało Tajemniczą Łapą. Teraz jej była w tym głowa, żeby odpowiednio ją wytrenować. Całe szczęście pora Nagich Drzew minęła i teraz było ciepło. We dwie zetknęły się nosami, a wtedy cały klan zaczął skandować:
- Tajemnicza Łapa! Tajemnicza Łapa! - wiwatowali. Była z niej taka dumna! Sprawdziła, czy nie jest przestraszona tym, że cały klan zwraca na nią uwagę. Nie. Czuła się dobrze. Może była trochę nieśmiała z początku, ale zasługuje na swoje miejsce w klanie. Kiedy zeszły na bok, Lisi Ogon pokazała jej legowisko uczniów. Była trochę zmartwiona, że nie mogą razem spać, ale chyba nic nie napadnie jej w legowisku. Następnie zabrała ją na spacer po terytoriach. Pokazała jej Kamiennych Strażników.
- Pamiętasz, jak kiedyś chciałaś, żebyśmy szukały skarbów? To jest odpowiednie miejsce. Legenda głosi, że zostało tu coś zakopane… - powiedziała zgodnie z prawdą. Tajemniczej Łapie rozbłysły oczy.
- Możemy teraz to odkopać? - zapytała z nadzieją, a Lisi Ogon pokręciła głową.
- Przykro mi. Muszę ci pokazać resztę terytorium. Ale kiedyś… Doszły do Przybrzeżnego Oka. Mentorka wyjaśniła uczennicy, jak się pływa.
- Mogę popływać? - zapytała. Lisi Ogon zamruczała. Jej podopieczna miała dużo energii i entuzjazmu.
- Tylko bądź ostrożna. - powiedziała. Na koniec zwiedzania terytorium pokazała jej pozycje łowiecką. I to tyle na dziś. Obie były zmęczone. Wylizała małą. Zaskoczyła ją tym, że chciała to zrobić sama. Najwyraźniej nie była już tym małym kociątkiem… Serce jej pękło na pół, kiedy odchodziła od małej. Może to i dobrze… W końcu nie mogę chronić jej przez cały czas i muszę ją nauczyć odpowiedzialności. Jutro rano miała zamiar dać Tajemniczej Łapie pospać. Będzie ją stopniowo przyzwyczajała do wczesnego wstawania. Odwróciła się. Widać było, że jej uczennica też się wacha. W końcu obie poszły w swoje strony. Miała nadzieję, że będzie jej się dobrze spało. Przyzwyczaiła się do żłobka i do kociaka obok. Teraz będzie się musiała odzwyczaić… Zwinęła się w kłębek i zasnęła. Jutro rano czekał je trening. Tajemnicza Łapa miała zostać najlepszą wojowniczką w Klanie Burzy, a ona już tego dopilnuje.
<Tajemnicza Łapo?>
[539 słów]
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz