*Niedługo przed mianowaniem Sówki*
Ostatnio słyszała, że jeden z kotów leży w legowisku Witki. Postanowiła odwiedzić tego kota. Okazało się, że to był jeden z uczniów, starszych od Sówki. Był to Bławatek. Sówka weszła do legowiska medyczki i podeszła do kocura. Przywitała się i wpakowała się na posłanie ucznia, ugniatając mech łapkami. Usiadła obok Bławatka i zaczęła mówić:
- Usłyszałam, że ktoś siedzi u medyka, więc przyszłam do towarzystwa! Musi cię boleć, prawda? - zapytała i uśmiechnęła się. Próbowała nie pokazać smutku i całej reszty, która kłębiła się w niej od dawna. Siląc się na pogodny uśmiech, czekała na odpowiedź kolegi.
— Cześć, coś się stało? - zapytał.
- Co? Nie! Oczywiście, że nic się nie stało - odparła Sówka szybko. Kocur nie wyglądał na przekonanego. Czekoladowa spuściła głowę i wkleiła wzrok w ziemię.
- Łapa jest lekko zwichnięta - oznajmił Bławatek, po chwili ciszy - Ale powinna szybko się zagoić.
- To dobrze! - powiedziała i zobaczyła ciekawy liść wplątany w sierść ucznia - Ale super liść! Mogłabym go?
- Jasne! - powiedział Bławatek, wyjął liść z sierści i podał go Sówce. Czekoladowa kotka złapała go w swoje łapy i zaczęła dokładnie oglądać. Liść był żółto-brązowy, więc był jeszcze z pory Spadających Liści. Był strasznie suchy, a był to liść kasztanowca. Nagle wiatr zawiał trochę mocniej i liść wygiął się w drugą stronę.
- No nie! - syknęła cicho i spojrzała na wyjście z legowiska.
- Chyba będzie padać - powiedział Bławatek. "No to stąd nie wyjdę!" - pomyślała. Wiatr na zewnątrz przybrał na sile, a drzewa zaczęły wyginać się pod nieodpowiednim kątem. Niektóre liście pospadały z gałęzi. Niebo przysłoniły ciemne chmury, w legowisku Witki już było czuć lekki zapach zwiastujący deszcz. Nie minęło dużo czasu i można było usłyszeć krople deszczu, uderzające w ziemię. Sówka wykrzywiła pyszczek w niezadowoleniu i spojrzała na Bławatka. Siedzieli tak w ciszy. Witka zaczęła coś majstrować przy jego łapie. Co chwilę chodziła z ziołami i coś mówiła pod nosem. Sówka przyglądała się temu uważnie. Wyglądało na skomplikowane. "Ale w ogóle, po co Witka to robi? Bławatek sam nie da sobie rady?" - zastanawiała się uczennica, patrząc na opatrunek kolegi. W końcu cisza stała się nie do zniesienia. Bławatek chyba też tak pomyślał i postanowił przerwać milczenie.
- Na pewno wszystko dobrze? Wyglądałaś na smutną, jak wchodziłaś.
Sówka nie odpowiedziała od razu. Nie chciałaby ktoś inny, przejmował się jej smutkiem i tęsknotą. Przecież sama powinna sobie z tym poradzić. Jednak po kilku minutach postanowiła coś powiedzieć:
- No... Nie jest najlepiej... Ale to nic! Nie przejmuj się tym.
<Bławatku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz