*po rozmowie z mentorem*
Przemyślał sprawę.
Lider chyba się go spodziewał, bo tylko uśmiechnął się na jego widok.
- Witaj, Wilcza Łapo.
- Zrobiłeś to specjalnie, prawda? Zaraz usłyszę wykład o pokorze jako jedynej drodze doskonalenia siebie i wyjawisz mi swój cudowny plan, prawda?
Borsucza Gwiazda się zaśmiał.
- Szczerze? Nie planowałem tego. - Spojrzał na niego. - Po prostu pomyślałem, że będziecie się dobrze dogadywać, a że Płomienisty urodził się tutaj, przekaże ci wszystko, w co wierzy. I jest ambitny.
- Ty tak serio? - kocur prychnął. - Na razie czuję się potraktowany jak szczeniak. Przedstawił mi swoją wizję, nie pytając o zdanie i jak gdyby nigdy nic poszedł.
Lider westchnął.
- To właśnie jest problem z dorosłymi uczniami… Mentorzy przyzwyczajeni są do traktowania ich w jeden sposób, zapominając, że też mogą mieć swoje zdanie… - Spoważniał. - Ale co by się nie działo, pamiętaj o obietnicy.
Uczeń skinął głową.
Milczeli chwilę.
W końcu Borsucza Gwiazda się uśmiechnął.
- I jak podoba ci się nowe imię?
Kocur prychnął.
- Powiedzmy, że jeszcze trochę pożyjesz.
Wyszczerzyli się obaj.
- Trochę minie, zanim się do niego przyzwyczaję… - W jego oczach błysnęła złość - Mogli sobie darować te szepty.
Lider posmutniał.
- Wiesz, jak to jest. Żyją tutaj, wyrzekając się wszystkich wygód. Koty wychowane wśród dwunożnych są dla nich symbolem wszystkiego, co złe. Spokojne życie, dużo jedzenia, brak zmartwień, wszystko bez wysiłku. Myślę, że w głębi serca im zazdroszczą. Oczywiście nie porzuciliby tego, kim są - dodał szybko. - Jesteśmy wojownikami i mamy swoją dumę. A ty jesteś teraz jednym z nas. - Uśmiechnął się ciepło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz