Ani jej postawa, ani pysk nie wyrażały tego, co czuła i tylko oczy, drżące neiznacznie chociaż minimalnie obrazowały samopoczucie burej kocicy. Ta czuła się bowiem, jakby z każdym słowem w jej kark wbijały się ostrza, jedno za drugim. Raniąc ją, ale jej nie zabijając, aby wykrwawiała się powoli, w agonii. Największy ból nie sprawiły jej jednak krzyki i cała ta nienawiść, jaką Niezapominajkowa Łapa do niej kierowała, a łzy, które wypłynęły z jej oczu. Właśnie ta świadomość, że irracjonalny lęk burej ją zranił, bolała najbardziej. Spojrzała na kocicę, a gdy się obejrzała, jej głos brzmiał zwyczajnie pusto, mimo iż słowa były szczere.
— Nie chciałam, aby to obróciło się w ten sposób — zaczęła, a liliowa natychmiast jej przerwała.
— Och, oczywiście, że nie! Przecież o wiele łatwiej byłoby, gdybym tylko podkuliła ogon i skinęła główką, co?! — burknęła zdenerwowana kocica, patrząc na nią wrogo. Cierń powoli porkęciła głową.
— Nie wszystko jest czarno-białe, Niezapominajkowa Łapo — oznajmiła poważnie, patrząc na kotkę. — Uwierz mi, że chciałabym traktować cię tak, jak Zająca, czy Wilka. Ale... To nie jest takie proste. Księżycowy Płatek zniknęła nagle, a dwa księżyce potem pojawiłaś się ty. Ani ja, ani Brzoskwinka nie byłyśmy gotowe. To wciąż była świeża rana. Kiedy na ciebie patrzę i myślę, że może, że faktycznie jest taka opcja, że jesteś jej córką... Po prostu przeszywa mnie ból i nie umiem potraktować cię w żaden sensowny sposób. Dlatego nigdy nie byłam dla ciebie, jak babcia o bardzo cię za to przepraszam. Po prostu nie jestem w stanie i wiem, że to żadne usprawiedliwienie. Możesz mnie nienawidzić i doskonale to rozumiem. Zawiodłam, a ty pewnie nie dasz mi szansy, aby to zmienić — oznajmiła, zupełnie spokojnie. Czuła się jak w pułapce i chciała jak najszybciej uciec. Może i była to stara, wychudzona kocica, ale była też przerażona i zagubiona we własnych uczuciach. A ta rozmowa, mimo że krótka, zabrała jej ogromne pokłady energii.
< Niezapominajko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz