- Dobrze, że obudziłaś się tak szybko. Twoje ciało jest bardzo silne, mimo że młode - odpowiedział spokojnie. Położył się naprzeciwko czarnej, chowając przednie łapy pod klatkę piersiową. W ślepiach kotki świeciły ogniki ciekawości i lekkiego zniecierpliwienia. Wrona nienawidziła czegoś nie wiedzieć. Niestety czuła się jeszcze zbyt obco żeby sama zadawać pytania, a miała ich tak wiele - Masz na imię Wrona, prawda? Tak przynajmniej powiedział mi Rozżarzony Popiół i Żwirowa Gwiazda, kiedy cie tutaj przynieśli późnym rankiem. Nie mam pojęcia co mogłaś robić sama po drugiej stronie rzeki, zza bagnami, tak daleko od jakiegokolwiek legowiska dwunogów. To cud, że nic cie nie zjadło.
- Tak, Wrona.
- Co robiłaś na naszych terenach - dopytywał Obłok.
- Szukałam kogoś - odpowiedziała szybko, jakby dobrze wiedziała o co zapyta po raz kolejny - I muszę szukać dalej, muszę iść. Teraz.
- Nie ma nawet takiej opcji - rzekł, a z jego pyska zszedł uśmiech i zastąpiła go wręcz kamienna maska. Młoda przewróciła oczami i naparła na przednie łapy, próbując wstać. Zatrzęsła się, potem zachwiała, a na końcu upadła znów brzuchem na mech. Nagle uderzył w nią ogromny głód. Syknęła pod nosem i nieznacznie się skuliła. Medyk zmierzył ją trochę bardziej miękkim spojrzeniem i westchnął - Odpoczęłaś, ale nie mieliśmy jak nakarmić cie przez sen, zaraz ci coś przyniosę. Jadłaś kiedykolwiek mysz lub ptaki?
- Nie jestem leniwym piecuchem, sama potrafię o siebie zadbać - odgryzła się cicho, ale czując kolejny skurcz żołądka spowodowany głodem kwiknęła pod nosem i zadrżała. Zacisnęła oczy i usłyszała tylko jak kocur opuszcza legowisko.
Wrócił po krótkiej chwili. W tym czasie Wrona zdążyła położyć się w wygodnej pozycji i przemyśleć kilka spraw. Głównie myślała nad sprawą siostry. Nie miała pojęcia co ma dalej zrobić. Poczuła lekkie ukłucie, kiedy błękitny kocur przeszedł obok niej wielką myszą w pysku. Położył ja trochę dalej i zaczął szperać między kawałkami liści, gałązkami i innymi pachnącymi trawami. Wybrał jakieś całkowicie jej obce zioła i zaczął składać na jedną kupkę. Położył je obok i uśmiechnął się.
- Zjesz zielone, a dostaniesz nagrodę - mówiąc to pokazał pyskiem na gryzonia leżącego za daleko by koteczka mogła do niego dojść o własnych siłach. Młodsza kotka krzyknęła i dramatycznie przekręciła się na drugi bok, kładąc łapę na górnej części głowy.
- To jakaś tortura, absurd! Chcecie mnie tu zagłodzić?! - wyjąkała patrząc na radosnego starszego - Co ja jestem? Baran jakiś, koń, czy inny kopytny, żeby mi takie rzeczy do pyska kazać wkładać?!
- Oh! A jaka rozmowna i dramatyczna się nagle zrobiłaś - roześmiał się Dryfujący Obłok, przysuwając wiązkę bliżej, ku ogólnemu obrzydzeniu i oburzeniu czarnej. Ta tylko wydała kolejny okrzyk rozpaczy i zwinęła się w kulkę. Poleżała w tej pozycji chwilę jęcząc o swojej niedoli, ale kiedy po raz kolejny przez jej ciało przeszedł skurcz, odwróciła się powoli, spoglądając na niewinnie wyglądająca kupeczkę ziół. Przeniosła wzrok na łagodny pysk medyka i przełknęła ślinę. Przekręciła się i powąchała roślinki. Do jej nozdrzy wtargnął mocny, aromatyczny, a wręcz duszący zapach. Wreszcie młoda wzięła wszystko na raz i zaczęła rzuć. Wyraz obrzydzenia za każdym przeżuciem rósł i można by było myśleć, że Wrona zaraz wszystko wypluje, zostawiając na swoim mchu wielką, zieloną papkę. Mimo wszystko koteczka z niewyobrażalnym trudem połknęła zioła. Otworzyła szeroko pysk i wystawiła zielony język, pokazując szaremu kocurowi jak ładnie wszystko zjadła. - Było to takie trudne Wrono? Uwierz mi na słowo, ale to co teraz zjadłaś jest o wiele bardziej pożywne i zdrowe dla twojego wymęczonego organizmu niż ta jedna myszka.
- To najgorsza rzecz jaką miałam okazje jeść, błagam, nigdy więcej mnie tak nie krzywdź - wyjęczała żałośnie. Dryfujący Obłok podszedł do gryzonia i położył go przy przednich łapach czarnej. Tej od razu zaświeciły się oczy, a na pyszczek wparował uśmiech - O! Dzięki ci panie od obrzydliwych ziółek!
- Tylko się nie udław - powiedział kocur, wychodząc z legowiska i kierując się w stronę środka obozu, gdzie Żwirowa Gwiazda rozmawiała ze Spienioną Falą.
~ Time Skip ~
Ostatnie dwa dni minęły czarnej kotce na spaniu, jedzeniu i wystawianiu cierpliwości medyka na próbę. Młoda dwa razy dziennie dostawała stosik ziół do zjedzenia, razem z posiłkami mięsnymi i za każdym razem wyglądało to mniej więcej tak: Dryfujący Obłok mówi, że kiedy je zje dostanie prawdziwe jedzenie, Wrona rozpoczyna swój teatrzyk, jaka to ona nie jest biedna, Dryfujący Obłok próbuje przeczekać napad dramatyzmu swojej podopiecznej, Wrona w końcu po zwykle bardzo długim czasie zaczyna jeść, dalej mówiąc o swoim trudnym życiu, przy okazji plując wszędzie zieloną papką.
Tym razem jednak kocur dał jej drozda zaraz po tym jak wrócił do legowiska. Nie poszedł szukać odpowiedniej wiązanki, a po prostu znów wyszedł, posyłając jej lekki uśmieszek. Koteczka szybko wpałaszowała ptaka i przeciągnęła się ziewając. Czuła się dzisiaj bardzo dobrze, niczym nowo narodzona. Naszła ją ochota na zwiedzanie. Postawiła pierwsze, niepewne kroki, ale kiedy nie poczuła zbytniej różnicy, obróciła się energicznie na tylnych łapach i zaczęła przebierać łapami w miejscu. Na początku chciała zbadać legowisko medyka, spędziła tu tyle czasu, a jedyne czego mogła dotknąć, to mech, na którym leżała. Spojrzała z obrzydzeniem na stosik ziół, przysiadła naprzeciwko i zaczęła oglądać dokładnie i wąchać poszczególne listki i wiązki traw, kiedy jej się znudziło po prostu rozglądała się po wnętrzu obszernego pniaka. Szybko zauważyła, że nie ma tu nic ciekawego i zapragnęła zobaczyć co jest poza nim. Ostrożnie wyjrzała zza niego na obóz. Właśnie trafiła na końcówkę zgromadzenia, zaciekawiona wychyliła się bardziej, mało nie wypadając. Dostrzegła jak Dryf wychodzi jeszcze dalej i nagle znika za kolcolistem. Miała szczęście, bo narobiła tu strasznego bajzlu. Wpatrując się w miejsce gdzie zniknął medyk, nie zauważyła, że podeszła do niej Żwirowa Gwiazda, kiedy usłyszała głos kotki, podskoczyła przestraszona.
- Jak się czujesz? - zapytała łagodnie liderka.
- Dobrze, świetnie, wyśmienicie, no normalnie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, na serio szalone te paskudne ziółka od Dryfującego Obłoczka - zeskoczyła, stojąc teraz dokładnie obok szylkretki, zaczęła znów dziko przebierać łapami. Nie wiedziała co ma zrobić z tą nagromadzoną energią. Wrona nie miała w zwyczaju tak długo przesiadywać w jednym miejscu, zawsze było jej wszędzie pełno. Tak samo było z ciszą, która wiecznie panowała w cichym pniaku. Medyk czasem jedynie pomrukiwał pod nosem jakieś niezrozumiałe nazwy ziół, a czarna zdecydowanie wolała hałas i przyjacielskie pogaduszki. Dlatego też chciała jak najlepiej wykorzystać towarzystwo innego, bardziej rozmownego kota.
- To świetnie, bardzo się ciesze, że już ci lepiej. - przywódczyni przycupnęła obok rozemocjonowanej młodej, która wręcz skakała po jej lewej stronie, zupełnie niczym jeleń czy sarna - Kiedy znaleźliśmy cie z Rozżarzonym Popiołem wyglądałaś jak samo futro nałożone na kosteczki, mimo że dalej jesteś koszmarnie chuda, widać, że chęci ci wróciły. Mimo to mogłabyś się trochę oszczędzać, przestać tak pajacować i się wygłupiać. Jak cię Dryfujący Obłok zobaczy nie będzie zadowolony.
- To że tutaj jestem nie jest jedyną rzeczą, która pewnie go zadziwi i bardzo zdenerwuję - wypaliła Wrona bez namysłu. Szybko jednak zamilkła i wlepiła wzrok w trawę przed sobą - O patrz jaki kwiatek ładny pani liderko!
- Czekaj, o czym ty bredzisz Wrono? - zadziwiła się kotka, a intuicja podpowiedziała jej, że może dobrym pomysłem jest zajrzenie do legowiska. Podniosła się z ziemi i wdrapała do pniaka. Znów jednak przysiadła, otworzyła pysk i odwróciła się rozgniewana - Na Klan Gwiazd! Wrono tłumacz się!
- Na co?
- Co?
- Jajco
Żwirowa Gwiazda oburzyła się jeszcze bardziej i podeszła do kotki, która dopiero dała rade wdrapać się do środka. Zamachnęła się łapą ze schowanymi pazurami i uderzyła młodszą w policzek. Słabsza zatoczyła się i upadła na tylne łapy.
- Naucz się porządnego języka, a potem dopiero zaczynaj ze mną rozmawiać. Nie będę tego tolerować. - wycedziła, mierząc czarną koteczkę wyniosłym spojrzeniem, myślała, że to sprawi, że spokornieje i przeprosi ją z podwiniętym ogonem, ale niestety.
- Przecież to ty do mnie zagadałaś, to było przed chwilą, powinnaś pamiętać takie rzeczy.
<Żwirka?>
ale śmieszek z tej Wronki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz