Kotka jadła świeżo upolowaną piszczałkę. Wojna wisiała w powietrzu, a ona nie zamierzała przegrać. Musiała mieć siłę, by stawić czoło Klanu Wilka. Zlepiona Łapa opowiadał jej właśnie o swoim treningu. Jak zwykle Księżycowy Pył się wściekł na pierdołowatość ucznia. Cętkowana zaśmiała się, szturchając kolegę, na co ten na nią burknął. Dziś wydawał się idealny, słońce jasno świeciło, grzejąc futra kotów, a delikatny wietrzyk dawał przyjemne schłodzenie. Pomimo napiętej atmosfery, która panowała w klanie, po pierwszym ataku wilczaków, koty starali cieszyć się z ładnego dnia. Sielankę uczniów przerwał nagły odór ryb. Wydawał się jej nieco znajomym. Już kiedyś gdzieś go czuła. Kotka zaciekawiona nowym zapachem zerwała się na łapy i zaczęła za nim podążać.
– Zlepiona Łapo, idziesz ze mną? – spytała się liliowego. Ten także zainteresowany nietypową wonią, kiwnął i podbiegł do niebieskiej.
To zapewne jeden z leśnych klanów. Nigdy wcześniej nie miała kontaktu z obcymi klanami. No oprócz Klanu Wilka. Czyżby w końcu dane jej będzie poznać innych wojowników? Srocza Łapa prawie podskoczyła z tych emocji. Gdy doszli do wejścia do obozu, ujrzeli grupkę kotów z dymną calico na czele. Niebieska chciała podejść bliżej do nieznanego klanu, lecz widząc zbliżającego się lidera, wycofała się pospiesznie. Wolała nie podpadać Lisiej Gwieździe. A szczególnie nie przed bitwą. Nie usiedziałaby w obozie, wiedząc, że jej przyjaciele walczą.
– Ale czad – mruknęła do Zlepka, obserwując grupę kotów z odległości. – Jak myślisz co to za klan?
Liliowy wciągnął nosem zapach i zamyślił się na chwilę. Kotka przyglądała mu się z niecierpliwieniem, ugniatając łapkami ziemię.
– Myślę, że to Klan... – niuchnął jeszcze raz. – Klan... Klan Nocy. – odparł dumny z siebie.
– Klan Nocy? – upewniła się, ogon drżał jej z ekscytacji. Z opowieści taty wiedziała, że koty te były niesamowicie silne, a w rzece śmigały niczym wydry.
***
Srocza Łapa grzecznie podążała za resztą kotów. Cztery klany sprawiały wrażenie jednego potężnego. Kotka nie do końca wiedziała co myśleć o tej bitwie. Z jednej strony cieszyła się, że w końcu będzie miała okazję się wykazać i udowodnić klanowi swoje męstwo oraz odwagę, lecz z drugiej strony było jej żal wilczaków, nie mieli liczebnie szans. Koty nagle zatrzymały się, a Sroka rozejrzała się zdezorientowana. Podróż wydawała się niesamowicie szybka. Aż zbyt szybka. Nawet pomimo okrężnej drogi. Cętkowana poczuła jak łapy trzęsła się jej z emocji. Nie wiedziała, czy bardziej cieszy się, czy bać się nadchodzącej bitwy. W końcu gdy w walce biorą udział wszystkie cztery klany, plus jeszcze jeden samozwańczy, trudno tu nie mówić o powadze sytuacji. Lisia Gwiazda wszedł na głaz. Sroka rozejrzała się za siostrą, czułaby się bezpieczniej walcząc u boku mniejszej. Jednak widząc ją z opuszczanym łbem obok wojowników z Klanu Nocy, zrezygnowała z pomysłu. Cętkowana miała wrażenie, że ta jest o coś na nią zła. Głos lidera Klanu Klifu jednak przerwał jej rozmyślenia. Rudy kocur dał sygnał do ataku, a koty rzuciły się w wir walki. Srocza Łapa przyglądała się jak stworzenia walczą pomiędzy sobą. Pomimo krwi i jęków, całość wyglądała niesamowicie. Pełne pasji i wigoru gryzły i drapały przeciwników. Po chwili przypomniała sobie, że i ona bierze udział w bitwie i dołączyła do towarzyszy. W wrogim obozie panował chaos. Kotka z trudem odróżniała swoich od przeciwników. Widząc jednak znajomą mordkę uczennicy z Klanu Nocy rzuciła się jej na pomoc z walce z szylkretową wojowniczką. Kotki wspólnymi siłami powaliły starszą, zostawiając jej parę niezłych blizn. Sroka pobiegła dalej. Wśród walczących kotów, próbowała znaleźć swoją siostrę. Jednak płowy kocur wgryzając się w jej kark, skutecznie w tym przeszkodził. Kotka poczuła falę bólu, rozchodzącą się po jej całym ciele. Próbowała go z ciebie zrzucić, lecz ten zaciskał zęby co raz mocniej. Jęknęła z bólu i ugryzła z całej siły łapę przeciwnika. Ten pisnął i puścił kotkę, która odbiegł od płowego by zwiększyć dystans. Srocza Łapa czuła, że nie ma szans w walce z starszym i większym w pojedynkę. Poza tym jej przeciwnik wydawał się niezwykle agresywnym. Pomimo że się bała, wiedziała, że nie może uciec. Musiała walczyć. Musiała pokazać klanowi, że jest godna bycia jego członkiem. Rzuciła się z pazurami na kocura i zaczęła drapać gdzie popadło. Płowy z łatwością blokował jej ciosy, lecz ona się nie poddawała, adrenalina pchała ją do działania. Sprawnym ruchem zbliżyła się do szyi kocura i wbiła w nią swoje ząbki. Jednak nie wystarczająco głęboko, gdyż przeciwnik odepchnął ją niczym natrętną muchę i skoczył mniejszej na grzbiet, powalając ją przy tym. Przejechał kotce pazurami po grzbiecie, wbijając je z łatwością niczym w mech. Srocza Łapa skomlała z bólu, a łzy rozmazywały jej obraz. Zacisnęła oczy mając nadzieję, że to tylko zły sen. Paraliżujący ból jednak przypominał jej, że to nie prawda. Męki wydawały się nie mieć końca. Czuła jak ciepła ciecz rozchodzi się po jej plecach, plamiąc niebieskie futro. Metaliczny zapach unosił się w powietrzu, drażniąc nozdrza uczennicy. Poczuła jak kocur z niej schodzi. W głębi serca miała wierzyła, że walka się skończyła, że zaraz zajmie się nią medyk i wróci do ciepłego legowiska. Jednak wiedziała, że tak się nie stanie. Wojownik Klanu Wilka przewrócił ją na grzbiet, sprawiając kotce dodatkowy ból i stanął nad nią triumfalnie. Cętkowana otworzyła zapłakane oczy. Widząc jak ten pochylił się nad nią zaczęła nerwowo drapać i gryź przeciwnika. Płowy jednak jakby nic sobie z tego nie robił. Kotka poczuła tylko jak zbliża się do jej gardła. Ciśnienie od razu podskoczyło Sroce, gdy uświadomiła sobie co raz się stanie. Resztkami sił wrzuciła kocura z siebie tylnymi łapami. Ten odleciał zaledwie na długość ogona, gdy się otrząsnął, zaczął biec w kierunku uczennicy. Kotka spanikowana, zaczęła uciekać przed kocurem. Już nie obchodziło jej co klan o niej pomyśli, zależało jej tylko aby przeżyć. Zaczęła pędzić na ślepo przed siebie przez co wpadała na walczące koty, zbierając nowe obrażenia. Pewnie dobiegłaby i do samego obozu Klanu Klifu, gdyby nie niebieskawe futerko leżące na ziemi.
***
– PRZEGRALIŚCIE! – usłyszała krzyk lidera, który wyrwał ją z transu. Zaprzestała ataku i odwróciła łeb w stronę Lisiej Gwiazdy. Stał na konarze i wygłaszał mowę.
Kotka posłała triumfalnie spojrzenie przeciwniczce. Wygrali! Wygrali! I ona wygrała! Na mordce kotki zawitał szeroki uśmiech, a w oczach pojawiła radosna iskra. Jej duma z powodu wygranej walki była nie do opisania. Ale przecież nie wygrała sama. Gdyby nie siostra, nie dała by rady. To było ich wspólne zwycięstwo. Cętkowana rozejrzała się za siostrą. Wszędzie była krew i martwe truchła kotów. Obóz Klanu Wilka wyglądał jak miejsce rzeźni. Dychające stworzenia wydawały z siebie żałosne jęki, rzucając kotce błagalne spojrzenia. Przemowę lidera Klanu Klifu przerywały skomlenie rodzin poległych. Niebieskiej, gdy uświadomiła sobie do czego tu naprawdę, zszedł uśmiech z pyska. A co by było gdyby nie znalazła Zimorodka i teraz ona by ją opłakiwała? Kotka zadrżała na samą myśl. Sama też była blisko śmierci. Gdyby nie wyrwała się temu kocurowi mogłoby i jej truchło tu leżeć. Potrząsnęła głowa i obejrzała się nerwowo za siostrą. Była tak skupiona bitwą, że nawet nie skupiła się w jakim stanie była mniejsza. Gdy ujrzała niebieskawe futerko, odetchnęła z ulgą. Zimorodek siedziała niedaleko niej, ciężko dysząc. Kotkę momentalnie zatkało, kiedy zobaczyła stan siostry. Mordkę pointki pokrywała świeża krew, która kapała z pyska uczennicy Poplamionego Piórka tworząc bordową kałuże. Z ucha kotki został tylko mały strzępek. Ignorując pulsujący ból na grzbiecie, cętkowana podbiegła do Zimorodkowej Łapy. Ta widząc zmartwiony wzrok Sroki, rzuciła jej tylko pełne żalu spojrzenie. Przyjaciółka podeszła do mniejszej. Chciała przytulić bicolorkę, spytać, czy wszystko w porządku, wrócić do obozu i zapomnieć o tym wszystkim. Ta tylko odwróciła od niej pysk.
– Zaś co do was, wy nędzni mordercy... – usłyszały głos Lisiej Gwiazdy. – Kotki mogą otwarcie korzystać z pożywienia jakie daje im stos, wychodzić jednak mogą tylko i wyłącznie z asystą przynajmniej jednego wojownika klanu klifu. Co do kocurów... przysługuje im jedna mysz dziennie. Polować macie tak często, aż nie każę wam przestać. Każde przewinienie to kara. A jaka... tego się dowiecie.
Oby dwie kotki zaskoczone spojrzały na lidera. Biorą Klan Wilka w niewolę? Sroka myślała, że się przesłyszała, lecz reakcja zastępcy poległego klanu, potwierdziła słowa Lisiej Gwiazdy.
– Zimorodkowa Łapo, chodzimy już do medyka, trzeba zająć się twoją ra... – przerwała widząc, że siostry nie ma obok niej.
Kotka wpadła w panikę. Gdzie ona jest? Gdzie? Dopiero co ją znalazła, a już ją zgubiła. Sroka stwierdziła, że musi być okropną siostrą. Przecież jak mogła nie zauważyć gdy odeszła? Jak mogła być tak beznadziejna? Pewnie Zimorodek jest zła, że tak późno pomogła jej walce! Gdyby się nie rozdzieliły mogłaby pomóc siostrze wcześniej, a ta nie poniosłaby tak ciężkich ran. Jak mogła o tym nie pomyśleć! Zerwała się i zaczęła nerwowo szukać kotki. Obleciała cały obóz Klanu Wilka, jednak nigdzie nie mogła znaleźć pointki. Może ta wróciła do klanu? Kotka skierowała się do wyjścia z obozu. Skacząc pomiędzy truchłami Srocza Łapa próbowała wydostać się z miejsca rzeźni. A przynajmniej starała, przewracając się o poległych. Ich zimne, martwe oczy wpatrywały się w kotkę przenikając ją na wylot. Im dłużej się im przyglądała tym bardziej miała wrażenie.
– Wszystko w porządku? – usłyszała obcy głos. Czyżby któryś z trupów do niej przemówił?
Kotka nawet nie chciała się zastanawiać tylko puściła się pędem przed siebie. Biegła ile jej sił zostało, zostawiając wszystko za sobą. Bitwę, poległych, rany Zimorodka. Właśnie. Miała szukać siostry. Kotka załamała się swoją pamięcią. Jak mogła o niej zapomnieć? Otworzyła pysk i zaczęła tropić młodszą. Rozpoczęła wędrówkę po terytorium Klanu Nocy, licząc, że żaden z ich patroli jej nie spotka. W końcu jakby się wytłumaczyła z tego, że zamiast na polu bitwy szwenda się po ich terytorium. To wszystko bezsensu. Nigdzie nie znajdzie jej w tym miejscu cuchnącym jedynie rybami. Już miała się poddawać, gdy nieoczekiwanie poczuła znajomą woń.
– Zimorodkowa Łapo? – powiedziała cicho, mając nadzieję, że ta jakimś cudem ją usłyszy.
W lesie panowała cisza i tylko nierówny oddech cętkowanej go przerywał. A co jeśli Zimorodek leży gdzieś konając? Niebieska od razu rzuciła się pogoń za siostrą. Rana na grzbiecie bolała ją coraz bardziej, lecz teraz dla kotki liczyło się tylko odnalezienie Zimorodkowej Łapy. Przedzierała się przez trawy i krzewy. Niesamowite dla niej było jak adrenalina pomagała zapomnieć jej o bólu. Zaraz przy granicy klanów zobaczyła znajomy kształt.
–Zimorodku! Zimorodkowa Łapo! Czekaj! Stój! – krzyczała do siostry, lecz ta powolnym krokiem szła przed siebie. – Zimorodku! Błagam!
Pointka odwróciła się do siostry i rzuciła jej pełne rozczarowania spojrzenie.
<Zimorodku? Mam nadzieję, że nie schrzaniłem>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz