- Yyy - zaczęła powoli i odchrząknęła kilka razy. - To było... dosyć niesamowite.
Mysz pisnęła słabo i obie kotki skierowały na nią wzrok. Turkawka skrzywiła się ledwo zauważalnie.
- Chyba najwłaściwszym będzie ukrócić jej męczarnię - mruknęła.
- Ale jak? - zapytała niepewnie Miedź, unosząc brwi.
Asystentka medyczki wzruszyła ramionami. Wielokrotnie obserwowała jak robią to Spopielona Paproć lub Nocna Burza. Sama... nigdy nie próbowała. Nie czuła takiej potrzeby. Po prostu nie musiała się bić, ani polować.
- Chyba trzeba ją ugryźć, eee, tu! - łapą wskazała kark piszczki. Swoją drogą, co za głupie stworzenie! Weszło wprost do obozu pełnego kotów. Misja samobójcza, z góry skazana na powodzenie. Miedź zatopiła zęby we wskazanym miejscu i uniosła głowę, jakby nie zdając sobie sprawy, że właśnie odebrała komuś życie.
- Brawo - zamruczała asystentka medyczki. - Jestem pod wrażeniem!
Znajdka uniosła wyżej brodę i schwyciła gryzonia za bezwłosy ogon. Ruszyła w kierunku córki Odyseusza i upuściła obok jej łapy piszczkę.
- To dla ciebie! - zamruczała, a Turkawce przypomniała się Cętka, gdy była malutka. Wzruszyła się nieco i pewnie przygarnęła do siebie kociaka, przykrywając ją ogonem. Po chwili namysłu przejechała językiem pomiędzy jej uszkami.
***
Miedź została oficjalnie przyjęta do Klanu Wilka, a teraz stała się też uczennicą Cętkowanego Liścia. Cieszyło to Turkawie Skrzydło, która była dumna z obu swoich wychowanek. Zarówno Miedziana Łapa jak i Cętka, wciąż często towarzyszyły asystentce medyczki w poszukiwaniu ziół. Kocica uśmiechnęła się delikatnie na widok małej pointki.
- Mogę ci pomóc? - zamruczała koteczka, przysiadając na ziemi i obserwując zgrabne ruchy medyczki, gdy ta przekładała zioła.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - powiedziała zaniepokojona Turkawka, rozglądając się po legowisku. - Nie powinnaś trenować z Cętkowanym Liściem? - zapytała niepewnie.
- Cętka wyszła na patrol - odpowiedziała uczennica, wzruszając ramionami.
- Och, no tak - zamruczała czekoladowa.
- Pokaże ci jak się skradam! - pisnęła Miedź, przypadając do ziemi. Ruszyła, z podkulonym ogonem, ostrożnie stawiając łapy.
- Specjalistką nie jestem, ale chyba dobrze ci idzie - Turkawka niepewnie spuściła wzrok na swoje łapy.
- Dzięki - krzyknęła terminatorka, obskakując asystentkę medyczki.
- Ale skoro jesteś już uczennicą - zaczęła córka Biegnącego Strumienia - mam nadzieję, że przestaniesz już atakować mój ogon!
- Nie, no coś ty! Twój ogon jest najlepszy! - zakrzyknęła koteczka i wtuliła się w sierść Turkawki, która nieprzygotowana do takiego obrotu sprawy, zastygła w bezruchu.
<Miedź :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz