Liliowa poruszyła się, posyłając bratu nieśmiały uśmiech.
— Naprawdę? — wyszeptała, jakby onieśmielona możliwością posiadania takiej ozdoby.
— Tak właściwie — medyk przerwał, przyglądając się reakcji młodszej. — Mógłbym przynieść ci kilka piór, jeśli jakieś znajdę. Na pewno pięknie będą się na tobie prezentować!
Firletka zamrugała kilka razy.
— Byłabym ci bardzo wdzięczna... Myślisz, że rzeczywiście wyglądałabym w nich ładnie? — spytała, przenosząc wzrok na swoje jasne łapki.
Czekoladowy pokiwał poważnie głową, marszcząc nos.
— Skąd w ogóle pomysł, że nie? Na pewno będziesz w nich jeszcze śliczniejsza. Jak księżniczka!
Zanim srebrny zdążył dokładnie przemyśleć znaczenie jego słów, poczuł, jak zalewa go fala lodowatego potu. Wzdrygnął się, bezskuteczne starając otrząsnąć z wspomnień, które zaczęły napływać do jego głowy. Jego dziwne zachowanie najwidoczniej umknęło uwadze Firletki lub przynajmniej liliowa bała się o to zapytać, gdyż po chwili milczenia poruszyła uszami i odezwała się, zagłuszając ciszę:
— Dziękuję...
Skowroni Odłamek poruszył wąsami, wyglądając przez wyjście ze żłobka. Śnieg bezwładnie leżał na ziemi, odbijając od siebie blask promieni słonecznych i skrząc się w świetle ognistej kuli. Było ciepło, ale zarazem zimno. Może to i lepiej? Choć czekot nie mógł poczuć całkowitego wytchnienia po jakże gorącej Porze Zielonych Liści, przynajmniej łatwiej było odgrzebywać zioła spod grubej warstwy śniegu, a zwierzyna częściej wychodziła na powierzchnię, zachęcana przyjaznym ciepłem. Asystent medyka po raz kolejny odwrócił się do siostry.
— Przy okazji... Jaką drogą szkolenia chciałabyś pójść? — zapytał nieśmiało, przestępując z łapy na łapy.
Jego oczy zalśniły w niemej, prawie niewidocznej prośbie.
<Siostrzyczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz