── ✧《✩》✧ ──
Stanęła przy wyjściu z obozu, spoglądając na podchodzącą do niej Borsuczą Puszczę. Pręgowana dziko machnęła teatralnie ogonem i wymownie przewróciła oczami, a jej spojrzenie wprost mówiło, jak bardzo niezadowolona była z oczekiwania na Zabielone Spojrzenie oraz Srebrzystą Łunę. Pech chciał, że Jadowita Żmija ledwo wschód słońca po mianowaniu Lamentującej Toni, przydzieliła ją do patrolu i to z jakimiś obcymi kotami. Z resztą, córka Topielcowego Lamentu mało kogo znała, pomijając krótkie wymiany zdań czy jakieś nieznaczące spory.
— Gdzie oni są? — prychnęła Puszcza, poruszając się niespokojnie. — Zaraz odmarzną mi łapy!
Dymna nie odpowiedziała na słowa starszej. Poruszyła tylko wąsami, lustrując wzrokiem otoczenie. Biały, mroźny puch pokrywał cały obóz, wygodnie rozkładając się na ścianach legowisk oraz czubkach drzew. Dzień był wyjątkowo wietrzny, jak na dość spokojną Porę Nagich Drzew — wietrzysko uderzało o boki wojowniczek, poruszając ich sierścią i wydając przy tym świszczący dźwięk.
Wreszcie z legowiska wyłonił się biały, zlewający z otoczeniem, pysk Zabielonego Spojrzenia. Kocur z gracją opuścił posłanie, a za nim wychyliła koniuszek nosa Srebrzysta Łuna. Szylkretka skrzywiła się nieco, najprawdopodobniej niezadowolona z zimna panującego na dworze, jednak po chwili (dość niechętnie) wygramoliła się, opuszczając ciepłe wnętrze krzewu.
— No wreszcie! — zawołała Borsucza Puszcza, odwracając się do wyjścia.
Brat Topielcowego Lamentu, a co za tym idzie, jej wujek, zrównał krok ze zniesmaczoną wojowniczką, razem opuszczając obóz. Dymna pozostała więc w tyle. Czuła obok siebie obecność niebieskiej kotki, która zdążyła zapomnieć już o szczypiącym chłodzie i teraz szła w podskokach obok niej, rozweselona płatkami śniegu, spadającymi z nieboskłonu.
— Oh, widzisz te kształty? Są takie wspaniałe! — Jakby na potwierdzenie słów Srebrzystej Łuny, kolejna śnieżynka wylądowała na jej nosie, a koteczka zapiszczała z ekscytacją niczym małe kocie.
Lament uniosła nieznacznie brew, spoglądając wymownie na wojowniczkę.
"Jakim prawem ona została mianowana? Zachowuje się, jakby miała trzy księżyce!" — pomyślała szara, jednak nie miała odwagi wypowiedzieć tej myśli na głos.
Z drugiej strony, dziecinne zachowanie pręgowanej cętkowanie było trochę... Uspokajające? Wojowniczka nie była w stanie opisać tego słowami. Istota, drepcząca pogodnie obok niej, powinna wzbudzać w niej irytację, jednak tak się nie działo. Posłała więc kotce zdenerwowane spojrzenie, nie za bardzo wiedząc, co począć w takiej sytuacji.
Dymna nie odpowiedziała na słowa starszej. Poruszyła tylko wąsami, lustrując wzrokiem otoczenie. Biały, mroźny puch pokrywał cały obóz, wygodnie rozkładając się na ścianach legowisk oraz czubkach drzew. Dzień był wyjątkowo wietrzny, jak na dość spokojną Porę Nagich Drzew — wietrzysko uderzało o boki wojowniczek, poruszając ich sierścią i wydając przy tym świszczący dźwięk.
Wreszcie z legowiska wyłonił się biały, zlewający z otoczeniem, pysk Zabielonego Spojrzenia. Kocur z gracją opuścił posłanie, a za nim wychyliła koniuszek nosa Srebrzysta Łuna. Szylkretka skrzywiła się nieco, najprawdopodobniej niezadowolona z zimna panującego na dworze, jednak po chwili (dość niechętnie) wygramoliła się, opuszczając ciepłe wnętrze krzewu.
— No wreszcie! — zawołała Borsucza Puszcza, odwracając się do wyjścia.
Brat Topielcowego Lamentu, a co za tym idzie, jej wujek, zrównał krok ze zniesmaczoną wojowniczką, razem opuszczając obóz. Dymna pozostała więc w tyle. Czuła obok siebie obecność niebieskiej kotki, która zdążyła zapomnieć już o szczypiącym chłodzie i teraz szła w podskokach obok niej, rozweselona płatkami śniegu, spadającymi z nieboskłonu.
— Oh, widzisz te kształty? Są takie wspaniałe! — Jakby na potwierdzenie słów Srebrzystej Łuny, kolejna śnieżynka wylądowała na jej nosie, a koteczka zapiszczała z ekscytacją niczym małe kocie.
Lament uniosła nieznacznie brew, spoglądając wymownie na wojowniczkę.
"Jakim prawem ona została mianowana? Zachowuje się, jakby miała trzy księżyce!" — pomyślała szara, jednak nie miała odwagi wypowiedzieć tej myśli na głos.
Z drugiej strony, dziecinne zachowanie pręgowanej cętkowanie było trochę... Uspokajające? Wojowniczka nie była w stanie opisać tego słowami. Istota, drepcząca pogodnie obok niej, powinna wzbudzać w niej irytację, jednak tak się nie działo. Posłała więc kotce zdenerwowane spojrzenie, nie za bardzo wiedząc, co począć w takiej sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz