Na przodków… Jak mu się nie chciało. Liliowy kocur przeciągnął się leniwie, odwracając na drugi bok w swoim legowisku. Chłód już nie spał, czuł to po jego ruchach języka na policzku pointa. Czyżby się nie domył? Mało ważne… liczyło się tylko to, że mieli czas dla siebie a on bezczelnie mógł chować pysk w białym futrze tego szajbusa.
— Gęś… wstawaj… — szepnął mistrz, łaskocząc go końcówką ogona po nosie. Gęś obruszył się, zakrywając pysk łapami. Mistrz czy nie, nie będzie go tu jakiś burak budził. Też coś.
Czyste chamstwo w klanie wilka.
— Nie. Daj mi spokój. Idę spać dalej… — opierniczył go, na czym świat stoi, nim ostentacyjnie odwrócił się do partnera dupą. Ten jednak nie dał za wygraną, stanął nad nim, łapiąc młodszego kocura za ucho.
Ten, totalnie zbity z tropu, drgnął zaskoczony. Ktoś z wojowników wydał z siebie odgłos wymiotów, miał jednak to gdzieś, dopóki inny frajer nie zaczął wrzeszczeć.
— Idźcie w krzaki! Nikt nie chce waszych zalotów oglądać!
— Po prostu przyznaj, że mi zazdrościsz, stara ropucho! — warknął w stronę Jaszczurki, która urażona, odwróciła pysk w drugą stronę.
I dobrze, to wręcz pewne, że im zazdrości.
— Wstawaj, wstawaj. Dzisiaj klan trenuje — zamruczał Chłód, ocierając się o jego policzek. Gęś stęknął niezadowolony, mimo wszystko ruszając się ze swojego legowiska. Był wczesny ranek, chciał jeszcze odpocząć, zamiast latać jak idiota i lać się po pyskach z innymi.
Marne życie, oj marne.
Trochę im zajęło czasu zorganizowanie wszystko, czemu Gęś się tylko przejmował. To całe bycie mistrzem… to nie dla niego, cieszył się więc, że Szakal nie wpadła na genialny pomysł “ofiarowania” mu tego tytułu. Zdecydowanie za dużo roboty.
— Kogo mi dasz dzisiaj do wstępnego sparingu? — zamruczał, obserwując resztę wilczaków.
— Pajęczy Splot
Gęsi Wrzask utkwił swój wzrok w młodym wojowniku, marszcząc nos. Cóż, będzie ciekawie…
< Pajęczy Splocie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz