Nie mogła. Niczego nie czuła. To zdarzyło się zbyt szybko. Jeszcze wczoraj była uczennicą, która nareszcie zaczynała łapać o co chodzi w walce, a dzisiaj była pośmiewiskiem całego klanu. Nie potrafiła tak żyć. Jednak, kiedy Gęsi Wrzask mówił o wypadku Kuniej Norce momentalnie się zjeżyła i wytrzeszczyła oczy. Od razu przypadła do pozycji łowieckiej, którą według jej oceny była całkiem dobra. W końcu zamiast walczyć polowała, bo tylko to potrafiła. Poczuła jak łapa z góry przyciska ją do ziemi. Zagryzła wargę, aby nie wrzasnąć z bólu. Zgodnie z poleceniami Gęsiego Wrzasku przysunęła się niżej do podłoża. Rana na pysku coraz bardziej ją piekła.
- Ty chyba naprawdę chcesz, żeby Kuniej Norce coś się stało, prawda? - zapytał. Nie, ty tego chcesz! Nie ja! Bała się. Tak bardzo się bała, że spełni swoją groźbę.
- Nie, proszę. - chlipnęła cichutko.
- To weź się do ćwiczeń! - wrzasnął jej do ucha. Czarna skuliła się do jeszcze mniejszych rozmiarów, a po chwili ponownie przypadła do pozycji łowieckiej. Nienawidziła go. Nienawidziła Gęsiego Wrzasku, jednak spełniała wszystkie polecenia. Co jakiś czas dostawała łapą po pysku albo gdzieś indziej, ale nie protestowała. Skoro taka była cena do zapłacenia, to Nocka była gotowa. Dostała te kary, ale da radę je wytrzymać. Zapracuje na ponowne uznanie w klanie. Musi to zrobić. Udało jej się coś złapać, mimo że łzy rozmywały jej obraz. Ponownie przestraszyła się, kiedy Gęsi Wrzask powiedział jej, że będzie walka. Starała się nie okazywać tego jak bardzo jest przerażona.
- Zaatakuj mnie, zapchleńcu. - powiedział te słowa z obrzydzeniem, jakby sam dotyk Nocki go brudził. Pokiwała głową. I zaatakowała go. Był przygotowany i chciał ją przygwoździć do ziemi, ale nie dał rady, bo uczennica umknęła ledwo unikając ciosu jego pazurów. Skakała i unikała. Można by powiedzieć, że tańczyła i walczyła jednocześnie. Skoro on wysunął pazury to ona też mogła. Pląsała unikając jego ciosów. Zamiast skupiać się na sile, odbiegała nawet na kilka długości lisa i wracała. Przejechała mu pazurami po boku i poczuła jak jego pazury zahaczają się o jej skórę. Czmychnęła z raną na grzbiecie. Kiedyś to jednak musiało się skończyć. W końcu Gęsi Wrzask załapał jej taktykę. Tym razem udało się jej umknąć tylko dlatego, że atakowała jego tył. Nagle coś jej się przypomniało. Skoczyła i z całej siły pociągnęła go za ogon. Uśmiechnęła się w duchu, kiedy mentor się przewrócił. Po chwili jednak to ona leżała na ziemi, a nad sobą widziała jego wściekłe oczy. Nie przewidział takiej taktyki, ale teraz już nic jej nie uratuje. Nie odważyła się zapytać, czy dobrze jej poszło. Bo znała odpowiedź. Poszło jej okropnie.
- P-przepraszam. - wydukała. - Z tę ranę i w ogóle… - pisnęła.
- Oh, to? To nic takiego. Mam dla ciebie dużo gorszą informację. To jest po trochu taktyka Burzaków. Naszych największych wrogów. A gdzie się tego nauczyłaś? Na zgromadzeniu? Toczyłaś jeszcze jakieś inne bójki? - zapytał przeciągając ostatnie słowa. Był wściekły. Widziała to.
- Nie! To nie tak! Pierzasta Łapa mnie tego nauczył! - zawołała protestując.
- Hmmm, czyli on też ma dostać karę? - zapytał.
- N-n-nie! To nie on mnie uczył, sama na to wpadłam! - krzyknęła jeszcze bardziej przerażona. Spojrzała w górę, jednak słońce świeciło jasno i nigdzie nie widziała gwiazd, które mogłyby jej pomóc. W co ona się wplątała? Obiecała sobie, że teraz już będzie grzeczna. Już nie będzie się wychylać, będzie robić wszystko, co jej rozkażą. Będzie dobrze…
<Gęsi Wrzask?>
[547 słów]
[Przyznano 21%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz