Kocur miał rację, nie była obeznana w sytuacji w mieście. W końcu nigdy aż tak daleko się nie zapuściła od domu. W milczeniu przysłuchiwała się dalszym informacją wypowiedzianym przez kocura. Słyszała o grupach kotów, jednak te grupy składały się z rodzin kotów żyjących na ulicy. Miała okazję taką jedna poznać, była to rodzina Nemo, do której poza jego matka i reszta rodzeństwa należały trzy inne koty. Tym razem nie trafiła na taką grupę, a gang. Prawdziwy gang, którego przywódca nie był miłym pieszczochem, jak w pierwszej chwili założyła. Słysząc imię kota odniosła wrażenie, że już je kiedyś słyszała z ust jednego samotnika, jednak nie była do końca pewna, gdyż stary ledwo co umiał się wysłowić i wyglądał na obłąkanego.
- Dziękuję za przestrogę - odparła, jednak nie była przekonana czy uwaga wypowiedziana przez Jafara była faktycznie wypowiedziana z troski o nią samą. W końcu jeszcze przed chwilą sam wymieniał to, co mogłoby ją spotkać z jego łap za wejście na jego teren. - Szkoda, że twoi podwładni nie są tacy troskliwi jak ty, Jafarze.- Podkreśliła wymawiając jego imię i lekko machnęła ogonem. Wciąż była czujna, w obawie, że kocur zmieni nastawienie i zechce spełnić groźby. - Bo chyba to właśnie ich spotkałam, skoro to wszystko są twoje tereny. - Była ciekawa czy domostwo jej właścicieli również zalicza się do terenów Jafara, chociaż wątpiła, ale tylko on sam to wiedział. - Zamiast wyjaśnić mi panujące tutaj zasady chcieli, jak to całkiem ładniej ująłeś, mnie złajdaczyć... - Na myśl o tamtych dwóch kotach przeszedł ją dreszcz i poczuła obrzydzenie. Miała nadzieję, że nic jej nie będzie po tym jak jednego z nich ugryzła. Oby nie złapała żadnego choróbska. - Powinni brać większy przykład ze swojego szefa, bo ich zachowanie i słownictwo jakim się posługują pozostawia wiele do życzenia. - wytknęła to, jakby narzekała na pogodę, po czy jak gdyby nic się przeciągnęła. W końcu do niczego nie doszło. I całe szczęście.
Miała nadzieję, że kocur nie wytknie jej znowu tego jak się do niego zwraca i wręcz gani jego podwładnych. Zresztą nawet nie czekała na jego odpowiedź. Nie zamierzała tracić czasu, trzeba było działać. Zrobiła parę kroków na przód nie spuszczając spojrzenia z Jafara.
- Zapłata w zamian za informację, tak? W jakiej postaci ją przyjmujecie? - podjęła zmieniając temat, wolała się upewnić, czego ma szukać, aby w razie czego zapłacić za potrzebne informację. O ile jakiś kot w okolicy w ogóle będzie je posiadał. Trzeba było jednak spróbować tego, nawet jeśli okaże się to stratą czasu. Nie miała zamiaru wracać do siebie, nim nie zdobędzie chociaż jednej informacji.
- Pióra, ale nie byle jakie. - odparł znużony i skupił wzrok na swojej łapie i pazurach, po czym kontynuował - Najlepiej by były jak najwyższej jakości, wtedy możesz być pewna, że ktoś zdecyduje się podzielić z tobą informacją. Zapomnij więc o wzięciu jakiegoś zakurzonego ochłapu z ziemi, chyba, że chcesz się przekonać na własnej skórze co się wtedy stanie za dopuszczenie się kolejnej zniewagi… - Spojrzenie jakim ją zlustrował zdradzało, że tym razem nie rzucał gróźb na wiatr i faktycznie mogłoby ją coś niemiłego spotkać. - Owocnych poszukiwań - rzucił drwiąco na odchodne zostawiając cynamonową całkowicie samą w alejce
Brak obycia Cynamonki z zasadami musiał dość irytować kocura, jednak na całe szczęście podzielił się z nią wszystkimi ważnymi informacjami. O resztę musiała zadbać już sama. Teraz wystarczyło znaleźć kilka piórek, które by zadowoliły potencjalnego informatora.Kotka uniosła pysk w stronę znajdującego się tuż obok drzewa, na którym dostrzegła śpiewającego małego ptaszka. Gdyby tylko udało jej się pochwycić go i wyrwać kilka większych piórek z jego ogona bądź skrzydeł, już by miała przedmiot na wymianę. Gdyby tylko umiała z łatwością wdrapać się na drzewo i przemieścić się szybko po gałęziach zanim ptak odleci. Prychnęła zirytowana, że coś na wyciągnięcie łapy było dla niej nieosiągalne. Musiała jakoś inaczej sobie poradzić. Tylko jak. Przyspieszyła kroku idąc wzdłuż płotu. Poszukiwania piórek można uznać za rozpoczęte.
***
W trakcie poszukiwań udało jej się znaleźć już pięć piór, niestety każde z nich miało jakąś wadę - nie raz były to naderwane chorągiewki, innym razem brud przylepiony do całego pióra. W zamian za taki podarek jedyne co by otrzymała to kłopoty, tego była pewna. Odtrąciła łapą niepotrzebne przedmioty, po czym wskoczyła na płot. Zmiana położenia pomogła jej zauważyć niedużą jak sądziła kotke, która była zajęta zakopywaniem czegoś przy płocie. Patrząc na to, że znajdowała się niedaleko domu Jafara wskazywało na to, że i ona musiała być członkinią jego gangu. Jednak wcale tak nie musiało być. Może wcale nie będzie musiała szukać tych cholernych piórek by zdobyć potrzebne informację.
- Przepraszam, że przeszkadzam… Czy widziałaś… - podjęła patrząc się na kota z góry, który już po chwili przerwał jej
- Dwa piórka od informacji - odparła czekoladowa mierząc pieszczoszkę wzrokiem, dostrzegając, że ta nie ma określonych przedmiotów całkowicie zignorowawszy Cynamonkę wróciła do wcześniejszego zajęcia
Pieszczoszka zmieszana postawą kotki bez słowa ruszyła dalej. Tutejsze koty były naprawdę dziwne. Zaczęła tęsknić za naburmuszonym Burmistrzem z jej osiedla. Był sto razy lepszy od tych wszystkich tych, które zdołała w ciągu dzisiejszego dnia spotkać.
Minęła może z godzina, gdy Cynamonka ostrożnie postawiła łapy na trawie jednego z ogrodów. Tuż obok niej czmychnęła w zarośla mała jaszczurka.
- Szkoda, że nie zażyczyli sobie ogonów jaszczurek. - mruknęła sama do siebie, w końcu już łatwiej byłoby złapać małego gada niż spędzić kolejne godziny na szukanie nieskazitelnej jakości pióra. Towar jakże luksusowy, najpewniej znikał w ciągu chwili, gdy został przez jakiegoś kota dostrzeżony.
Powoli zbliżyła się do domu, by już po chwili zająć miejsce na parapecie. Była zmęczona, nie przywykła do tak długiego chodzenia. Czuła jak jej poduszki stwardniały przez te kilka dni bycia w drodze. Wpatrywała się w swoje odbicie w szybie. Jafar miał jednak rację, była brudna od piachu, pyłu i kurzu. Jak mogła tego nie dostrzec, że jej cynamonowe futerko było ciemniejsze z powodu brudu? Westchnęła smętnie. W myślach zadźwięczały jej słowa kocura, mówiące by wróciła do domu. Życie na ulicy było ciężkie, nawet z pomocą Dwunożnych. Wolała jednak swoje dotychczasowe życie pieszczocha i fakt, że nie interesowało ją nic co się działo poza granicami jej osiedla.
Gdy już miała się poddać, bez większego entuzjazmu zerknęła w głąb domostwa. W jednej chwili nadzieje do niej wróciła, gdy dostrzegła dużego ptaka o przepięknym kolorowym umaszczeniu. Pierwszy raz widziała takie stworzenie, nie miała zielonego co to był za gatunek ptaka. Za jego jedno pióro na pewno zostałaby zasypana lawiną informacji o każdym kocie i nie tylko.
Dostanie się do środka domu było nie lada wyczynem, zważywszy na to, że dom był antykoci. Jednak dla pieszczoszki, która potrafiła znaleźć nawet najmniejszą dziurę i się przez nią przecisnąć, nie stanowiły nawet problemu zastosowane zabezpieczenia. Wystarczyło się dostać na piętro przez drzwi balkonowe, które były otwarte uchylnie.
Będąc w środku ostrożnie stawiała kroki na panelach, chcąc pozostać niezauważona. Nie chciała wiedzieć jak by skończyła, gdyby napotkała właściciela domu. Po cichu zeszła po schodach i skierowała się do pokoju, w którym dostrzegła przez okno papugę. Duży ptak siedział na huśtawce, co jakiś czas wydawał z siebie głośniejszy skrzek. Najwidoczniej musiał często tak robić, bo Dwunożna znajdująca się w pokoju nie zwróciła większej uwagi na swoje zwierzątko. Cynamonka przebiegła dołem pomiędzy sofą, po czym wskoczyła na komodę znajdującą się tuż obok klatki ptaka i nachyliła się by sięgnąć zębami po wystające z klatki barwne pióra z ogona. To było proste jak połknięcie płotki!
Intruz! Intruz! - zszokowana wlepiła wzrok w ptaka, który potrafił posługiwać się mową Dwunożnych, tym samym alarmując wcześniej kobietę o obecności kotki
Nie mogła zwlekać. Mocno zacisnęła zęby na ogonie ptaka, który coraz to głośniej wydawał z siebie skrzek i miotał się w klatce. Nie mogła zostać wyrzucona na dwór z pustymi łapami, co to, to nie! Dwunożna pośpiesznie znalazła się przy Cynamonce, którą dość mocno złapała za skórę na karku i trzymając ją tak skierowała się w stronę drzwi wejściowych. Bez najmniejszego ostrzeżenia rzuciła pieszczochem na ścieżkę, nie należało to do najprzyjemniejszych doznań. Pomimo bólu grzbietu podniosła się dość szybko na łapy i z cennym skarbem mocno trzymanym w pysku czmychnęła między krzewy, jak najdalej od ptasiolubnej Dwunożnej. Odetchnęła z ulgą dopiero, gdy znalazła się trzy domy dalej i w momencie, gdy zdała sobie sprawę, że pióra nie zostały uszkodzone. Z dumą spoglądała na zdobycze, które mieniły się w świetle powoli zachodzącego słońca. Udało jej się zdobyć dwa piękne długie pióra i jedno nieco mniejsze. Zmniejszyła nacisk pyska, by nie uszkodzić przepustki do uzyskania wskazówek dotyczących burego pieszczocha. Żwawy krokiem ruszyła w stronę Gniazda Dwunożnej, nie chcąc tracić piórek na wypytywanie przypadkowych kotów. Jeśli był ktoś kto faktycznie miał informację o Nico, musiał być to Jafar. Jako przywódca gangu musiał wiedzieć wszystko na temat tego co się dzieje na jego terenie i w okolicach. Postanowiła zaryzykować i ponownie się z nim spotkać, tym razem przestrzegając panujących tutaj zasad.
<Jafar? Skarby ci piękne przynoszę, doceń i całuj po łapkach, nawet jeśli brudna są>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz