Jego trening ciągnął się w nieskończoność, chociaż jego postępy były widoczne z księżyca na księżyc. Tym razem, jednak mimo nieobecności jego mentorki, to uczył się od innych członków jego klanu. Tu poszedł na polowanie i wysłuchał wykładu kogoś o tym, jak podszkolić się w polowaniu, a innym razem na patrolu, odnośnie sposobów radzenia sobie z samotnikami i jakich miejsc unikać. Nie wspominał o tym oczywiście Aksamitnej Chmurce, chociaż nie sądził, aby ta miała coś przeciwko.
Właśnie wracał z polowania, na którym był z Czaszkową Rozpadliną. Znali się od dawna i to właśnie ona zaproponowała, więc nie miał powodu, by się nie zgodzić. Kochał słuchać podczas ich spotkań, jak kocica opowiadała z pasją o swej kolekcji. Wkładała w to dużo energii i dlatego kochał wsłuchiwać się w jej monologi odnośnie tego tematu. Sam również chciałby być w coś zaangażowany jak ona.
Tym razem udało im się coś złapać, pomimo trudnej pogody. Wyszli po południu i żałowali tego. Słońce świeciło tak mocno, że zabijało wszystko wokoło. Jednak udało im się, cudem, dorwać wiewiórkę i dwa ptaki. Wraz z szylkretową kocicą odniósł zdobycze na stos zwierzyny, po czym pożegnał się z nią, chwytając jedną ze zdobyczy ze stosu. Wcześniej obiecał, że przyniesie coś do jedzenia Zajęczemu Ogonowi. Kocica od dłuższego czasu utknęła ze swoimi kociętami, więc chociaż tyle mógł dla niej zrobić.
Udając się w stronę żłobka, wpadł na pewnego kociaka, a bardziej to kociak na niego. Było to jedno z kociąt Piegowatej Mordki, która niestety nie mogła ich zobaczyć. Na całe szczęście, trójka kociąt przeżyła. Miał on przyjemność natknąć się na srebrną kocicę, która pewnie nie spodziewała się tego, że wpadnie na niego. Młoda przywitała się z nim i przestawiła, chociaż, jego zdaniem, zwrócenie się do niego per Pan, nie było najlepsze, bo tylko uświadomiło go, że ma już dużo księżyców na karku.
- Witaj Skoczku. - Przywitał się liliowy kocur, po tym, jak odłożył zwierzynę na ziemię. - Co tutaj robisz?
- Przyszłam po zabawkę, która uciekła mi ze żłobka. - Odpowiedziała mu mniejsza kocica, a ten rozglądnął się na boki, szukając tego, po co przyszła tu kocica. Wreszcie znalazł jej zabawkę i łapą popchnął ją w stronę kocicy.
- Tego poszukiwałaś? - Zapytał liliowy uczeń.
- Tak, tak! Dziękuje Panu. - Powiedziała srebrny kociak, po czym złapała ona kulkę i pognała z powrotem do żłobka. Uczeń chwycił zwierzynę i poszedł za nią.
***
Można powiedzieć, że przez ostatnie dni miotały Koperkową Łapą sprzeczne emocje. Z jednej strony, zgromadzenie, które nie skończyło się za dobrze. Wojna między Klanem Wilka a Klanem Burzy i Klanem Nocy zbliżała się i każdy, kto był na zgromadzeniu, wiedział dobrze, że zbliża się ona szybciej niż oni myślą. Kto wiedział, ile zostało, nim ona wybuchnie? Mógłby być to dzień, księżyc, a nawet mrugnięcie powiekami. Na całe szczęście, jego klan nie brał w tym udziału. Przynajmniej na ten moment. Większość zgromadzenia spędził na oglądaniu tego, co działo się na skale przywódców przy swoich znajomych. Patrzył, jak koty dzielą się na dwie grupy, co nie było dla niego najlepszym widokiem.
Z drugiej strony, cieszył się, bo zaliczył test na wojownika, a co za tym szło, zaraz zostanie mianowany. Może z 20 księżycami na swym karku, ale zostanie wreszcie wojownikiem!
- Ja, Grzybowa Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Koperkowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
- Przysięgam. - Odpowiedział bez wątpliwości liliowy kocur, na słowa Grzybowej Gwiazdy.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Koperkowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Koperkowe Wzgórze. Klan Gwiazdy cieni twoją cierpliwość i lojalność oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu.
Po tych słowach rozległy okrzyki jego imienia. Pośród tłumu mógł usłyszeć swe rodzeństwo oraz swe matki, które po pewnym czasie pojawiły się przy nim i zaczęły mu gratulować. Oprócz nich zobaczył również pewnego kociaka, którego spotkał już wcześniej. Była to Skoczek, która podeszła do niego.
- Jest Pan ucz-... Znaczy! Był Pan uczniem? Nie wyglądał Pan na ucznia. - Powiedziała młoda kocica.
- Byłem, jednak minęło to szybciej niż myślałem. - Powiedział nowy wojownik. - Pamiętam jeszcze jak pewna, mądra wojowniczka powiedziała mi, że wszystko minie mi szybko i ciężki trening przyniesie swój skutek. I miała rację. I ty również przekonasz się o tym później Skoczku.
< Skoczku? >
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz