*przeszłość*
Czarny kocur przewyższał ją. Jego łapy były co najmniej dwa razy grubsze od niej. Nie miała szans. Najmniejszych.
- Gotowi? - zapytała Wilcza Pogoń.
Mentorka Klonek nie przyszła. Nie chciała patrzeć na tą porażkę. Przyznawać się do niej. Szylkretka pomimo uciskającego bólu nie miała jej tego za złe. Doskonale to rozumiała. Czarny skoczył na nią. Klonek próbowała go zrzucić. Nie szło to jej najlepiej. Ledwo udało się jej wyślizgnąć spod kocura, a ten na nowo przyszpilił ją do gleby. Pojedynek nie był równy. Czarny Ogień pewnie dawał jej fory, ale mimo to nie potrafiła wygrać.
- Poddajesz się?
Pokiwała łbem. Kocur zszedł z niej.
- Lamparcia Gwiazda kazał kontynuować dopóki nie zrobisz postępów - oznajmiła Wilcza Pogoń. - Więc odpocznij chwilkę i zaraz znów spróbujemy.
Klonek zwiesiła głowę. Czekał ją naprawdę długi dzień.
***
Pomimo pięciu walk stoczonych z wojownikiem wynik był taki sam. Klonek za każdym razem od razu przegrywała. Była tak beznadziejna, że czarny już nawet nie wkładał to prawie żadnej siły. Wilcza Pogoń podeszła do niej. Zadrżała lekko. Czyżby zamierzała jej ogłosić, że może już nigdy nie wracać do Klanu Klifu.
- Klonowa Łapo. Musisz patrzeć na przeciwnika. Jeśli wzrokiem błądzisz po ziemi nigdy nie będziesz wiedzieć skąd nadchodzi atak. Spróbuj chociaż - mruknęła wojowniczka, pocieszająco głaszcząc ją ogonem po grzbiecie.
Kotka niepewnie kiwnęła głową. Czarny Ogień przybrał znów pozycję do walki. Starała się na niego patrzeć. Zielone oczy jednak onieśmielały ją. Tak ostre, jak i łagodne. Niczym świeże igły jodły. Utknęła w nich. Nie pamiętała już kiedy ostatnio spojrzała się w komuś prosto w oczy.
- Klonowa Łapo! Walcz! - dopingowała ją Wilcza Pogoń.
Kotka podskoczyła przestraszona. Kocur wylądował niedaleko niej, ale nie na niej. Spojrzała szczęśliwa na wojowniczkę by po chwili zostać powalona na ziemię przez czarnego.
- Zawsze to jakiś postęp, co nie? - zaśmiała się Wilcza Pogoń.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz