Mimo bycia cicha, Kawka była dość ruchliwym kociakiem jak na swój wiek. Gdy nie tuliła się do boku matki, spędzała czas na zabawie w żłobku - głównie bawiła się sama. Nie raz przysłuchiwała się zaciekawiona rozmowie kotów, które pomagały w sprzątaniu kociarni. Niektóre z rozmów dotyczyły Kawki i jej rodziny. Kilka razy miała ochotę się wtrącić i powiedzieć, że nie jest tak jak mówią, jednak paraliżował ją strach, a słowa więzły jej w gardle, gdy tylko chciała otworzyć pyszczek. Na szczęście od kilku dni porządkami w kociarni zajmował się o kilka księżyców starszy od niej kociak, jak jej się udało dowiedzieć był on uczniem. Sama nie mogła się doczekać zostania uczniem. Była ciekawa kogo jej przydzieli lider podczas ceremonii. Miała nadzieję, że nie będzie to jakiś kot za którym nie przepadają jej rodzice. W końcu taki mentor byłby jak drugi rodzic, który miał za zadanie przekazać uczniowi wiedzę. A to by było bardzo źle, gdyby rodzice i mentor za sobą nie przepadali.
Zamyślona nad swoją przyszłością nie patrzyła dokąd idzie, ani gdzie stawia kroki. Nawet nie zdała sobie sprawy kiedy wpadła łapą w dół, który został wykonany na potrzeby zabawy. Kawka zaryła swym małym ciałkiem o podłoże. Upadek nie należał do groźnych, jednak w trakcie niego niefortunnie wykręciła się jej łapka, ta znajdująca się w dole. Gdy tylko spróbowała wstać i postawić przednią łapkę na ziemi, przeszył ją ogromny ból.
- M-mamo... - odezwała się cichutko spoglądając na pręgowane futro rodzicielki, która dostrzegając wypadek córki, niemal od razu znalazła się obok niej - N-nie mogę na niej stanąć - ponowiła próbę, która ponownie zakończyła się tak samo, przeszył ją ogromny ból
- N-nie stawaj na niej. P-pomogę ci. - Chwyciła córkę za kark i przeniosła ją w bezpieczne miejsce, by następnie zwrócić się do ucznia, który krzątał się niedaleko obok - I-idź po medyka. - Kotka posłusznie i z radością popędziła w kierunku ich legowiska
Błotnista Plama przeniosła córkę na leżankę, w międzyczasie reszta rodzeństwa Kawki zaciekawiona tym co jej stało zbliżyła się ku im. Morelka jak zwykle musiała rzucić kąśliwy komentarz względem siostry, tym razem wyśmiewający jej nieuwagę. Nawet Makrelek ze względu na swą szczerość rzucił trafną uwagę względem Kawki, nazywając ją sierotą, która nie tylko nie umie się wysłowić, ale również nie umie poprawnie stawiać kroków.
Minęło dosłownie parę minut, gdy do kociarni zawitała ruda kotka, nie wiedzieć czemu Kawka od razu poczuła do niej sympatię. Wolała pozwolić jej obejrzeć swoją łapkę niż temu starszemu medykowi, który co jakiś czas przychodził do kociarni chcąc sprawdzić jak się ma Kawka, Morelka i Makrelek.
- K-kto to jest? - szepnęła do mamy, gdy kotka się do nich zbliżyła
- T-to jest Strzyżykowy Promyk, j-jest asystentką medyka. I jest też p-przyjaciółką taty. - mówiąc to wyglądała po raz pierwszy na dość spokojną, w momencie, gdy medyk miał zająć się jej kociakiem. - N-nie musisz się odzywać, jeśli nie chcesz. B-będę za ciebie mówić. - polizała swoją pociechę po głowie tym samym rozczochrując jej małą grzywkę.
(Strzyżyk? Pogoń Paskudę, by kociak mógł sam się wysłowić 8) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz