Zgromadzenie
Zaczęło się, dziadek Mroczna Gwiazda wybrał koty idące na zgromadzenie, a on był wśród nich. Już sam nie mógł się doczekać, był niemal pewien, że inne klany padają przy potędze Klanu Wilka. Dumnie wypiął pierś i zebrał się do wymarszu. Gdy już dotarli na miejsce przechadzał się wśród tłumu do momentu kiedy zapach innego klanu nie przybrał na sile. Zupełnie przez przypadek wpadł na jakiegoś uczniaka, mniej więcej w jego wieku. Upadając na ziemie przeklął pod nosem, wstał i się otrzepał.
— Uważaj jak leziesz mysi bobku! — syknął w stronę rudego przedstawiciela Klanu Burzy.
— Gdzie ja łażę?! To ty wpadłeś na mnie, a teraz oskarżasz mnie o to czego nie zrobiłem. — wysyczał zdenerwowany kot, a swój wzrok wbił w ciemnego kocura. — Pomyśl zanim powiesz coś dwa razy, tym bardziej na zgromadzeniu, bo może się to dla Ciebie nie najlepiej Wilczaku.
Po swych słowach, uczeń strzepnął brud z swego futra.
Koszmar zaś oniemiał. Nie sądził, że ktoś poza jego siostrą jest w stanie mu aż tak nagadać! A mimo to, postawa kocura mu imponowała, przypominała mu bardziej wilczaka niżeli jakiegoś marnego burzaka.
— Kim ty niby myślisz, że jestem?! — wysyczał w odpowiedzi — Jestem synem Chłodnego Omenu, wnukiem Mrocznej Gwiazdy! Uważaj na to co mówisz, bo ktoś ci tutaj utnie język. Kim ty niby do diaska jesteś co? — zastraszył rówieśnika, ten jednak wydawał się bardzo opanowany.
— I co to zmienia? To kto należy niczego nie zmienia w moim odnoszeniu się do Ciebie. — powiedział rudy kocur. — Kim jestem? Zdecydowanie kimś wychowanym lepiej od Ciebie, kto ma poukładane podstawy w głowie. Wiedziałem, że wilczaki mają niski poziom, ale nie myślałem, że tak niski. Wracając do pytania. Jestem Hiacyntowa Łapa, uczeń. Tu na chwilę przerwał, aby złapać oddech. — Zdążyłeś mi wyrecytować twą całą rodzinę, zagrozić mi, jednak dalej nie wyjawiłeś mi swego imienia. W takim razie, jak się zwiesz? — Skarcił go poirytowanym wzrokiem.
Koszmar zaś oniemiał. Nie sądził, że ktoś poza jego siostrą jest w stanie mu aż tak nagadać! A mimo to, postawa kocura mu imponowała, przypominała mu bardziej wilczaka niżeli jakiegoś marnego burzaka.
— Kim ty niby myślisz, że jestem?! — wysyczał w odpowiedzi — Jestem synem Chłodnego Omenu, wnukiem Mrocznej Gwiazdy! Uważaj na to co mówisz, bo ktoś ci tutaj utnie język. Kim ty niby do diaska jesteś co? — zastraszył rówieśnika, ten jednak wydawał się bardzo opanowany.
— I co to zmienia? To kto należy niczego nie zmienia w moim odnoszeniu się do Ciebie. — powiedział rudy kocur. — Kim jestem? Zdecydowanie kimś wychowanym lepiej od Ciebie, kto ma poukładane podstawy w głowie. Wiedziałem, że wilczaki mają niski poziom, ale nie myślałem, że tak niski. Wracając do pytania. Jestem Hiacyntowa Łapa, uczeń. Tu na chwilę przerwał, aby złapać oddech. — Zdążyłeś mi wyrecytować twą całą rodzinę, zagrozić mi, jednak dalej nie wyjawiłeś mi swego imienia. W takim razie, jak się zwiesz? — Skarcił go poirytowanym wzrokiem.
— Jestem Koszmarna Łapa i koszmarnie miło mi cię nie poznać. — próbował się zaśmiać. Miał nadzieję, że poprzez ten krzywy śmiech kocur chodź trochę się rozluźnił, byli w podobnym wieku, a poza tym czuł od niego dziwnie znajomą energię.
Rudy cicho zaśmiał się na żart czarnego.
— Mi również miło Cię poznać Koszmarna Łapo. — wymruczał burzak, zmieniając swój ton na bardziej łagodny. — Więc, zdążyłem wysłuchać wiele o Klanie Wilka, dużo złych i... chyba samych złych rzeczy, ale ciekawi mnie. Jak tam się u was naprawdę żyje? Bo przez to, że widać iż nasze klany nie są dobrze nastawione do siebie, to pewnie nigdy się tego nie dowiem. Jest dobrze tam czy tak jak mówią różne plotki?
— Inne klany mówią tak o nas bo są zazdrosne. Mamy się wyjątkowo dobrze, powiedziałbym nawet że najlepiej ze wszystkich klanów! Zwierzyny jest pod dostatkiem, nikt śmiertelnie nie choruje. Ja i inni uczniowie też sobie radzimy. Mroczna Gwiazda trzyma klan w całości i nie zapowiada się na zmiany. — odparł pełen dumy wypinając pierś. Trzymał język za zębami by nie mówić zbyt wiele, informacje jakie sprzedał Hiacyntowej Łapie i tak nie były jakieś wyjątkowe, raczej bardzo oczywiste.
Rudy cicho zaśmiał się na żart czarnego.
— Mi również miło Cię poznać Koszmarna Łapo. — wymruczał burzak, zmieniając swój ton na bardziej łagodny. — Więc, zdążyłem wysłuchać wiele o Klanie Wilka, dużo złych i... chyba samych złych rzeczy, ale ciekawi mnie. Jak tam się u was naprawdę żyje? Bo przez to, że widać iż nasze klany nie są dobrze nastawione do siebie, to pewnie nigdy się tego nie dowiem. Jest dobrze tam czy tak jak mówią różne plotki?
— Inne klany mówią tak o nas bo są zazdrosne. Mamy się wyjątkowo dobrze, powiedziałbym nawet że najlepiej ze wszystkich klanów! Zwierzyny jest pod dostatkiem, nikt śmiertelnie nie choruje. Ja i inni uczniowie też sobie radzimy. Mroczna Gwiazda trzyma klan w całości i nie zapowiada się na zmiany. — odparł pełen dumy wypinając pierś. Trzymał język za zębami by nie mówić zbyt wiele, informacje jakie sprzedał Hiacyntowej Łapie i tak nie były jakieś wyjątkowe, raczej bardzo oczywiste.
<Hiacyntowa Łapo?>
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz