Czuła, że dalej za nią idzie i nie ma zamiaru spuścić ją z oczu. Nie była już dzieckiem by ją pilnować! Durny mentor wymyślił sobie rozrywkę. Całkowicie zdawała sobie sprawę, że to jest jego obowiązek by się nią zajmować na treningu, ale poradziłaby sobie sama. Był całkowicie niepotrzebny prawie przez cały czas. Mogła ćwiczyć sama a nie spędzać każdy dzień w jego towarzystwie. Spojrzała do tyłu na Mysikróliczy Ślad, który dalej beztrosko szedł za nią w odległości lisiego ogona. Zawarczała znacząco i przyspieszyła.
- Gdzie się śpieszysz?- zapytał głupio mentor, patrząc się zdziwiony na jej poczynania.
- W pizdu- syknęła, z truchtu przechodząc niemalże w bieg. Już nie mogła słuchać jego głosu. To była nieskończona mortęga. Jak tu wytrzymać do skończenia treningu? Jak? Czy to było w ogóle możliwe? Miała taką nadzieję, bo powoli traciła zmysły słuchając jego biadolenia. Jej ogon zaczął przypominać wahadło, bujało się na boki ze złością a ona sama nie potrafiła powstrzymać tego odruchu. Musiała jakoś odreagować. Jeszcze tylko trochę i będzie w obozie… Jeszcze tylko chwila i się skończy. Zacisnęła zęby. Da sobie radę, chociaż sam jego zapach powodował w niej drgawki rozgoryczenia oraz odruch wymiotny. Widok obozu był dla niej wybawieniem i jak tylko go zobaczyła na horyzoncie, pobiegła w jego stronę. Nadszedł jej upragniony spokój. Zostawiła piszczkę ciotce i posprzątała tak jak miała to zrobić. Teraz zostało jej tylko poczekać na zmierzch by móc w spokoju poćwiczyć… Bez tego pacana przy łbie.
- Gdzie się śpieszysz?- zapytał głupio mentor, patrząc się zdziwiony na jej poczynania.
- W pizdu- syknęła, z truchtu przechodząc niemalże w bieg. Już nie mogła słuchać jego głosu. To była nieskończona mortęga. Jak tu wytrzymać do skończenia treningu? Jak? Czy to było w ogóle możliwe? Miała taką nadzieję, bo powoli traciła zmysły słuchając jego biadolenia. Jej ogon zaczął przypominać wahadło, bujało się na boki ze złością a ona sama nie potrafiła powstrzymać tego odruchu. Musiała jakoś odreagować. Jeszcze tylko trochę i będzie w obozie… Jeszcze tylko chwila i się skończy. Zacisnęła zęby. Da sobie radę, chociaż sam jego zapach powodował w niej drgawki rozgoryczenia oraz odruch wymiotny. Widok obozu był dla niej wybawieniem i jak tylko go zobaczyła na horyzoncie, pobiegła w jego stronę. Nadszedł jej upragniony spokój. Zostawiła piszczkę ciotce i posprzątała tak jak miała to zrobić. Teraz zostało jej tylko poczekać na zmierzch by móc w spokoju poćwiczyć… Bez tego pacana przy łbie.
koniec
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz