- Idziesz? - syknęła.
Liliowa z chłodnym spojrzeniem ruszyła się w końcu. Mleczyk uśmiechnęła się. Może coś z niej jeszcze wyciągnie.
- Zmieniłam zdanie. Upadła Gwiazda to idealne miejsce by popisała się tym co umiesz z polowania. Nie wrócisz do obozowiska dopóki nie złapiesz co najmniej trzech myszy - powiedziała.
Gwiazdnica zatrzymała się zaskoczona. Patrzyła na nią z takim niedowierzaniem, jakby drzewa za Mleczyk tańczyły. Szylkretka zirytowała się.
- Co? Ogłuchłaś?
Liliowa fuknęła nosem.
- Przecież żaden z uczniów tylu nie złapał! - odparła oburzona uczennica.
Mleczyk wywróciła oczami. Podeszła do kotki. Gwiazdnica spuściła uszy.
- I co z tego. Nie obchodzą mnie inni. Lepiej się ruszaj. Im dłużej zwlekasz tym dłużej będziemy tam siedzieć.
***
Trening szedł różnie. Czasem miała ochotę rozszaprać tego małego fanatyka nieistniejącej matki na niebie, a nie raz ugryzła się w język, żeby przypadkiem nie pochwalić tej kupy futra.
- Idziemy znowu nad Konający Buk - powiedziała.
Położyła duży nacisk na słowo "znowu". Bez dobrej równowagi Gwiazdnica nie poradzi sobie na gałęziach drzew.
- Poćwiczysz równowagę - dodała.
Liliowa kiwnęła głową. Ruszyła za nią. Szły w ciszy. Mleczyk nie była pewna czy Gwiazdnica obraziła się na nią, czy nie miała siły paplać. Żadna z tych opcji nie była zła. Mogłyby tak wyglądać ich wszystkie treningi.
- Tylko nie wpadnij do rzeki - ostrzegła kotkę, gdy już doszły. - Ja nie umiem pływać.
Spojrzała wyczekująco na uczennice.
<Gwiazdnica?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz