Kulał czując jak łapy go coraz bardziej bolą. Niedawno zauważył krwawienie, które pozostawiało za nim czerwone ślady, gdy szedł. Wpadł w jakieś szkło? Przysiadł w jakimś krzaku, a następnie spojrzał krytycznym wzrokiem na swoje popękane poduszki. Ugh... Co się na to stosowało? Już dawno zapomniał tych szkoleń, którymi raczyła go Krokus. Nie zamierzał się przyznać, że ta wiedza rzeczywiście mogła mu się w tej chwili przydać.
— Co ci Wypłosz? — Jego wzrok skierował się na Łazęgę, który wraz z Grzmotem znaleźli się zaraz po jego obu bokach. Skrzywił się, bo zapach niedomytych samotników drażnił w nos. Nie żeby mu to przeszkadzało, lubił smród, ale ten ich był... nie do zniesienia.
— Krwawię — Wskazał im na łapy, a Łazęga zacmokał.
— To musisz do jakiegoś uzdrowiciela. Ja się nie znam, a ty Beton?
Wywołany spojrzał na krew, a następnie stwierdził, jak gdyby wpadł na coś genialnego.
— Beton. Zaklei się i będzie cacy.
O rany księżycu daj mu siłę. Nie wytrzyma z tymi mysimi móżdżkami. Wyrwał się z ich uścisku, po czym zaczął szukać jakiejś rośliny, która mogłaby mu na to pomóc. Wlazł w jakieś krzaki, dziękując że w tym Betonowym Świecie istniał jakiś mały las, a jego kumple spojrzeli po sobie, obserwując co takiego robił. Węszył niczym gończy pies, aż nie doszedł do niego bardzo charakterystyczny zapach.
Szczaw. Nie pomyliłby go z niczym innym. Krokus tłukła mu go do łba jak i do pyska. Zerwał go po czym zmielił na papkę, krzywiąc się niemiłosiernie. Naniósł trochę tego świństwa na łapy, czując że powoli zalewa go ulga.
— No, no, no... tyś nowy uzdrowiciel widzę — zażartował Beton, patrząc na niego z podziwem. — Myślisz, że pomoże? Lepsze od betonu?
— Ta... Na pewno lepsze. — Skrzywił się.
Poczekał jeszcze chwilę aż maść zrobiona na szybko rozejdzie się po jego łapach, po czym w towarzystwie samotników, kontynuował poszukiwania pożywienia.
Wyleczony: Wypłosz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz