Jak Kamienna Gwiazda miała go zabrać? Nie wiedział... A raczej... Nie powiedział kocurowi, że to nie o to do końca mu chodziło. Nie chciał oddawać córki burzakom, a sam chciał się do nich udać. Wyrwać się spod władzy klanu, który tak bardzo go skrzywdził. Najpierw Krucza Gwiazda, potem pojawienie się Zajęczej Gwiazdy w ciele jego córki, a teraz Rudzik... Ten Rudzik, który był dla niego niczym brat, a nawet najlepszy przyjaciel. Przyjaciel, który nijak go nie rozumiał.
Nie odpowiedział mu na te słowa, wbijając wzrok w swoje łapy. Usłyszał jego głośne westchnięcie, które przerwało ciszę. Oboje wiedzieli, że ta rozmowa nie miała sensu. On nie odpuści. Nie potrafił, gdy wciąż co dnia, widział jak upiór się do niego śmiał, jak wręcz groził mu, gdy tylko przechodził obok.
— Nie sprawiaj już problemów, proszę — Rudzielec spojrzał na niego, jakby oczekując, że te słowa do niego jakoś dotrą.
Zacisnął bardziej pysk, odwracając łeb niczym niesforne kocię. Gdy po śmierci Kruczej Gwiazdy sądził, że miał jeszcze jakichś sprzymierzeńców, tak ta wizja rozpadła się na tysiące drobnych kawałków.
***
Wpatrywał się w jeszcze ciepłe zwłoki Rudzikowego Śpiewu. Nie docierało do niego to co się wydarzyło. Daliowy Pąk - jego siostrzenica, ta która chwaliła się, że wydała na świat młode lidera, zrobiła to co niegdyś Krucza Gwiazda. Przejęła władzę, zamordowała kłami Gawroniego Obłędu sprawiedliwie wybranego władcę, a Trzcinową Sadzawkę posłała do starszyzny. Tak bardzo... żałował, że ją wtedy uratował z Klanu Burzy. Zajęcza Gwiazda miał rację... Mogli zginąć. Wręcz musieli! Czemu się go wtedy nie posłuchał? Mógł nie tylko dać kocurowi wydrapać oko Orzechowego Serca, ale urwać przy okazji i łeb Dalii. Wtedy... Wtedy to co się stało... To by się nigdy nie wydarzyło.
Był głupcem. Był takim cholernym głupcem!
Słyszał jak wszyscy się cieszyli. Widział jak ciało Rudzika było wyniesione aż nad rzekę, gdzie spoczęło na dnie z rybami. Nie potrafił przestać płakać. To była jego wina, jego...
— Tato, co ty tu robisz? — głos Zajęczej Troski rozległ się za nim, gdy siedział, wpatrując się w wodę, która już dawno pochłonęło ciało jego przyjaciela.
Woda... Ich wspólny wróg. Wróg, który pochłonął biednego rudzielca zamiast niego.
Wziął głębszy oddech, unosząc wzrok na ciemniejące niebo. Czy niedługo przyjdzie i na niego pora? Daliowy Pąk go nienawidziła. Chciała jego śmierci równie mocno co Zajęcza Gwiazda i Krucza Gwiazda. Nie miał co liczyć na pomoc Klanu Gwiazdy. Dla nich był skończony. Był zły, zamordował niewinnego kota oraz oddał swoją duszę komuś z Mrocznej Puszczy.
— Piaskowa Gwiazdo... — szepnął cicho pod nosem. — Daj mi siłę.
— Wracajmy, bo już majaczysz. — Został trącony, co spowodowało, że ocknął się z tego stanu.
Raz jeszcze spojrzał na wodę, po czym skierował kroki za swoim katem.
Żegnaj przyjacielu [*]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz