Dzień rozpoczął się bardzo dziwnie. Bolało go gardełko, a w brzuchu czuł ucisk. Wyrwało mu się kilka kaszlnięć, ale nie przejął się tym zbytnio. Musiał wstać na trening. Przechodząc pomiędzy ciałami śpiących, pacnął niechcący łapą Melonową Łapę. Ten zaalarmowany uniósł łeb, mrugając i rozglądając się naokoło. Gdy w końcu jego narząd wzroku przyzwyczaił się do znów otwartych powiek, przed swoja mordką ujrzał pysk Zimorodkowej Łapy. Melon odsunął się trochę, po czym z uniesioną brwią i cichym westchnięciem spojrzał znowu na kocura.
— Czego? — mruknął, kładąc po sobie uszy niepewnie.
- Przepraszam, ale źle się czuję i jakoś na ciebie wpadłem... - miauknął i opadł obok kocura.
Czyżby zaszkodziło mu lizanie się z Kwaśną Łapą? A może to wina zjedzonych robali, które dała mu Wronia Łapa? Nie wiedział. Wtulił się w ciało grubszego, wzdychając z ulgą. Był taki cieplusi. Nagle poczuł jak kocur go odpycha, sycząc na niego wrogo. O co mu chodziło? Przecież go nie zaatakował ani nic.
- Co jest? Nie bój się - Kaszlnął kilka razy, a z nosa wyleciał mu wielki gil, który zawisł w powietrzu. - O nie... Wycieka mi z nosa mózg...
Melonowa Łapa zdegustowany się skrzywił. Najwyraźniej nie miał zamiaru zajmować się chorowitym kolegą.
- Idź do medyka i nie budź mnie więcej - syknął.
- Przepraszam. Ale jak mam iść? Medycy mają tam imprezkę. Zamknęli się. Nie wpuszczają nikogo. Podobno Szczawiowy Liść mówił, jest jakiś czerwony kaszel i tam są chorzy. A ja myślałem, że jest imprezka... - westchnął znów kaszląc.
- Przecież cię wpuszczą! Jesteś chory!
Spojrzał na niego półprzytomnie. Był chory? Ale jak to? Kiedy to załapał? Nawet nie wiedział. Może rzeczywiście Melonowa Łapa miał rację i medycy go wpuszczą. Ale jeśli tam są w środku chorzy, to się od nich bardziej zarazi. O nie. Zostanie tutaj i koniec. Położył się i westchnął. Tańcząca Pieśń pewnie się wścieknie, że opuści trening. No ale... Bolało go w środku wszystko. No i kaszlał. O właśnie. Mózg mu wyciekał z nosa. Szybko go wciągnął z powrotem. Nagle poczuł mocniejszą falę bólu, a kaszel się nasilił. Na świeży mech wytrysnęła porcja czerwonego czegoś. Ale co to było? Jakieś jagody? Nie jadł przecież nic czerwonego prócz mięsa.
- Ty kaszlesz krwią! - Melonowa Łapa odsunął się od niego, jakby kocurek mógł mu zagrozić.
Krwią? Głowa opadła mu na ziemię. Nie miał sił nawet o tym myśleć, a tym bardziej się przejmować.
- Chyba zrobię sobie dziś wolne. - miauknął ziewając.
<Melonowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz