- Musisz je znaleźć w tej stercie i poukładać- wyjaśniłam.
- Dobrze... Powój... zaraz...już jest na miejscu. Hm... Liście ogórecznika. - mówiłam w myślach.
Usłyszała ciche ziewnięcie.
- Pewnie mu się nudzi. Dla uczniów medyków takie zajęcie jest normą, ale dla przyszłych wojowników może być to trochę nudne. W końcu oni mają inne zadania. Polują, walczą, patrolują granice... i mogą mieć partnera i kocięta. - pomyślałam i westchęłam - Skup się.
Brałam rośliny w pysk i odkładałam na miejsce.
Po skończonej pracy odwróciłam głowę. Gdzie jest Drżąca Łapa? Uciekł? Przestraszył się roślinek?
Usłyszałam ciche pochrapywanie? Dreszcz? Dreszcz, żyjesz?!
- Żyj... Żyje. Przyszedł już Jeżowa Ścieżka?
- No... Jeszcze nie.
- Tak długo? Może coś mu się stało. - zmartwił się uczeń.
- Robimy zakład?
- No.. dobrze. Tylko o co?
- Może o tę kupkę ziół? Jeśli wygram, to ty będziesz musiał je poukładać. - powiedziałam pod nosem. - Założę się, że wróci jeszcze przed zachodem słońca.
- Niech będzie. Mam nadzieję, że nie przegram.
****
- Jeszcze trochę do zachodu. Chyba wygrasz. - miauknęłam. - Jestem głodna.- Nieważne kto wygra. Coraz bardziej zaczynam się martwić o wujka. A co jeśli nie wróci? - westchnął.
- Wróci. Na pewno.
W wejściu stanął medyk.
- Jest tu kto? - miauknął, niosąc w pysku zioła.
- Wujku! Jesteś. Tak się martwiłem. - krzyknął kremowy, biegnąc w stronę dorosłego kocura. - Pomogę ci.
Pręgowany przejął zioła od krewnego.
- Wygrałam zakład. - zamruczałam cicho.
Wyszłam z legowiska medyków, zmierzając do sterty jedzenia.
Słońce nadal zachodziło. Już można było zobaczyć niektóre gwiazdy.
<Dreszczu? Chyba możemy kończyć sesję?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz