Mgiełka siedziała nieruchomo, a jej powieka lekko drgała. Nie mogła uwierzyć w słowa kocurka. Jak to udało im się przekonać? Czy klan klifu był aż tak głupi? Najwyraźniej... Do tego kłaniał się dwójce kociaków? Pff, co za koty. Z rozbawieniem wzruszyła wąsami.
- Nauczyliśmy się podrywać! - pochwaliła się Malinka.
Kaczorek z entuzjazmem pokiwał łebkiem. Mgiełka teraz poczuła się nieco nieswojo. Jak to podrywać? Kto ich tego nauczył? Chciała właśnie zadać to pytanie, gdy ku jej zaskoczeniu odezwał się Kaczorek.
- Tak! Mogę cię poderwał, Mgiełko? - odchrząknął.- O, już wiem! Twoje ślepia są tak duże, jak kamienie w rzece. Aaaa, Mgiełkoooo!
Kaczorek zaszurał łapką po ziemi. Mglista Łapa teraz powstała ze swego miejsca i jak wmurowana stała naprzeciwko kociaków. Jak miała zareagować? Czy kocurek w ogóle wiedział, co to znaczy podrywać? Czuła się jeszcze bardziej nieswojo i niepewnie niż przed chwilą. Nigdy nikt jej nie podrywał i dziwnie się czuła, będąc w tej nowej dla niej sytuacji. Stała i ani drgnęła, patrzyła tylko skamieniała na dalszy rozwój wydarzeń.
- Pobawisz się z nami? Pobawisz? Pobawisz? - miauczał podekscytowany Kaczorek. Jak miała zareagować Mgiełka? Ten przed chwilą poinformował ją o bezbrzeżnej głupocie klanu klifu, a Malinka o nauce podrywania, na co Kaczorek poderwał uczennicę medyka, a teraz nagle pyta się, czy ta pobawi się z nimi? Stała nadal nieruchomo, czym wywołała w kociaka irytację. Było jej głupio, dziwnie i niepewnie. Co miała robić? Nerwowo rozglądnęła się po otoczeniu, szukając jakiejś pomocy nie wiadomo skąd. Nagle jej łapki przejęły kontrole nad jej ciałem i Mgiełka ruszyła przed siebie biegiem. Nie wiedziała, gdzie biegnie, ale według niej to było jedyne wyjście z zaistniałej sytuacji. Czuła się jeszcze bardziej dziwnie, bo miała świadomość, że nie zachowała się jak Mglista Łapa, ale niestety jak ta mała i bezbronna Mgiełka. W jednej chwili pojawił się znikąd przed nią Kaczorek, a ta zatrzymując się gwałtownie, mało co na niego nie wpadła. Przestraszona spojrzała na kociaka. - berek - krzyknął i tknął ją lekko łapką. Czyli myślał, że bawią się w berka? Kotka potrząsnęła łebkiem. Ledwo docierało do niej, co aktualnie się dzieje. Była w szoku. Spojrzała na rozbiegające się kociaki. Nie było aż tak źle, bo to znaczy, że nie zrobiła niczego, co by mogło obrazić rodzeństwo, a to już coś w tej sytuacji. Poniekąd była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale nie wiedziała, jak teraz miała tak po prostu po tych wszystkich informacjach i doznaniach zacząć gonić kociaki. Stała chwilę na środku obozu, po czym lekko przyspieszonym krokiem udała się w stronę kocurka, który cały czas przed nią uciekał.
- Nauczyliśmy się podrywać! - pochwaliła się Malinka.
Kaczorek z entuzjazmem pokiwał łebkiem. Mgiełka teraz poczuła się nieco nieswojo. Jak to podrywać? Kto ich tego nauczył? Chciała właśnie zadać to pytanie, gdy ku jej zaskoczeniu odezwał się Kaczorek.
- Tak! Mogę cię poderwał, Mgiełko? - odchrząknął.- O, już wiem! Twoje ślepia są tak duże, jak kamienie w rzece. Aaaa, Mgiełkoooo!
Kaczorek zaszurał łapką po ziemi. Mglista Łapa teraz powstała ze swego miejsca i jak wmurowana stała naprzeciwko kociaków. Jak miała zareagować? Czy kocurek w ogóle wiedział, co to znaczy podrywać? Czuła się jeszcze bardziej nieswojo i niepewnie niż przed chwilą. Nigdy nikt jej nie podrywał i dziwnie się czuła, będąc w tej nowej dla niej sytuacji. Stała i ani drgnęła, patrzyła tylko skamieniała na dalszy rozwój wydarzeń.
- Pobawisz się z nami? Pobawisz? Pobawisz? - miauczał podekscytowany Kaczorek. Jak miała zareagować Mgiełka? Ten przed chwilą poinformował ją o bezbrzeżnej głupocie klanu klifu, a Malinka o nauce podrywania, na co Kaczorek poderwał uczennicę medyka, a teraz nagle pyta się, czy ta pobawi się z nimi? Stała nadal nieruchomo, czym wywołała w kociaka irytację. Było jej głupio, dziwnie i niepewnie. Co miała robić? Nerwowo rozglądnęła się po otoczeniu, szukając jakiejś pomocy nie wiadomo skąd. Nagle jej łapki przejęły kontrole nad jej ciałem i Mgiełka ruszyła przed siebie biegiem. Nie wiedziała, gdzie biegnie, ale według niej to było jedyne wyjście z zaistniałej sytuacji. Czuła się jeszcze bardziej dziwnie, bo miała świadomość, że nie zachowała się jak Mglista Łapa, ale niestety jak ta mała i bezbronna Mgiełka. W jednej chwili pojawił się znikąd przed nią Kaczorek, a ta zatrzymując się gwałtownie, mało co na niego nie wpadła. Przestraszona spojrzała na kociaka. - berek - krzyknął i tknął ją lekko łapką. Czyli myślał, że bawią się w berka? Kotka potrząsnęła łebkiem. Ledwo docierało do niej, co aktualnie się dzieje. Była w szoku. Spojrzała na rozbiegające się kociaki. Nie było aż tak źle, bo to znaczy, że nie zrobiła niczego, co by mogło obrazić rodzeństwo, a to już coś w tej sytuacji. Poniekąd była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale nie wiedziała, jak teraz miała tak po prostu po tych wszystkich informacjach i doznaniach zacząć gonić kociaki. Stała chwilę na środku obozu, po czym lekko przyspieszonym krokiem udała się w stronę kocurka, który cały czas przed nią uciekał.
<Kaczorek? c:>
Awww
OdpowiedzUsuń