Jej... niedyskrecja zraniła go bardzo głęboko. Zaufał jej, pozwolił zobaczyć swoje prawdziwe ja, a ona go zdradziła. Od tamtej pory widział w niej tylko plotkarę, narzucającą się ze swoją obecnością. Próbowała przepraszać, ale on zupełnie zamknął się w sobie.
Do teraz. Dotarło do niego, że pewnego wschodu słońca może obudzić się w świecie, w którym już jej nie będzie. I równie dobrze może być to ten kolejny wschód. Następnym razem, gdy do niego przyszła, spojrzał na nią tak, jakby stała przed nim pierwszy raz w życiu. Z niepokojem dostrzegł posiwiały pyszczek. Jej oczy lśniły radośnie, ale wyglądało przez nie zmęczenie.
Obiecał sobie jedno - jeśli wstanie na łapy, pierwsze co zrobi to odwiedzi szylkretkę. I niezależnie od tego, co mu zrobiła, będzie chodził do niej jak najczęściej.
Dostrzegł, jak wiele jest kotów, które mogą zniknąć z dnia na dzień, zostawiając w jego sercu pustkę. Wróbelek, Sen, Turkawka, Płomienisty, Cętka… Kiedy ostatnio z nią rozmawiał? Przypomniał sobie, jak nawarczał na nią podczas wspólnego patrolu i ścisnęło go w gardle. Przecież wiedział, że coś do niego czuła, ale skupiony na sobie… Był beznadziejny. Pozwolił, by pochłonęła go obsesja, zupełnie zapominając o bliskich. Kotach, które w każdej chwili mógł stracić.
Sierść na jego karku podniosła się, jakby zmrożona lodowatym powiewem. Jego serce przyspieszyło, przygotowując ciało do ucieczki. Była tu. Przyszła, żeby zabrać kolejną drogą mu osobę. Czuł ją. Czuł jak nachyla się nad nim, jak jej lodowaty oddech muska jego ucho.
Śmierć. Musiał uciekać! Jak najdalej, tak, żeby nie dopadła nikogo więcej. Musiał… Wyczerpany panicznymi myślami, pogrążył się w niespokojnym śnie, pełnym ucieczek, ślepych dróg i martwych kotów, które kochał.
Z plątaniny sennych obrazów wyrwał go ból i czyjś wściekły okrzyk:
- Jak leziesz, rozlazły ślimaku?!
Ścisnęło go w gardle. Cętka.
- ...mysi móżdżek! Do reszty ci się pogorszyło, że leżysz w wejściu?! - Kocica zauważyła, że w niego weszła ale nie miała zamiaru odpuścić.
- Przepraszam - szepnął tylko.
- Wronia strawa! Lisi… Że co? - zamurowało ją.
Gdzieś obok rozległo się niezadowolone mruknięcie Północnego Wiatru.
- Po jaką cho… mysz mnie budzicie?! Moment - była równie zdumiona co Cętka. - Czy ty właśnie przeprosiłeś?
Kocur odburknął coś tylko niewyraźnie, jakby się tłumacząc. Ciężko dźwignął się na łapy i przedreptał w drugi kąt legowiska, odwracając się do nich grzbietem.
<Cętko? Zaskoczona? ;) Północ? Chcesz robić za przyzwoitkę i lożę szyderców? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz