— Zapytam się jeszcze raz. Pamiętasz kodeks wojownika? — zapytała Mglista Ścieżka.
Widząc durny uśmieszek Mgiełki Sroka myślała, że zaraz coś ją trafi. Nie mogła już więcej tego wytrzymać. Rzuciła się wkurzona na kotkę. Przyjechała pazurami po grzbiecie srebrne, po czym wgryzła się mocno w ogon młodszej wojowniczki. Ta nie zostawała jej dłużna i przejechała Sroce po pysku pazurami, próbując zrzucić niebieską z ogona. Krew prysnęła z rany, wpadając kotce do oczy i zamazując obraz. Spanikowana cętkowana zamknęła je i zaczęła odsuwać się od rywalki, by wytrzeć czerwoną substancję sklejającą jej futro.
— Sroczko, uważaj! — usłyszała krzyk rywalki.
Poczuła jak ziemia osuwa się jej z pod łap. Na ślepo próbowała zahaczyć łapami i wbić pazury w stabilny grunt, ale na próżno. Krótkie łapki nie potrafiły wystarczająco mocno zanurzyć się w ziemi. Adrenalina jej skoczyła, gdy uświadomiła sobie co się stanie jak spadnie. Jej ciało roztrzaska się o skały i umrze niczym ostatni debil.
— Pomóż mi — wycharczała Sroka, przestraszona myślą o nagłej śmierci.
Poczuła ucisk na szyi. Mglista Ścieżka zaczęła wyciągać ją z Głębokiej Przepaści. Próbowała pomóc kotce wspinając się tylnymi łapami. Sprawnym pociągnięciem pręgowana wciągnęła ją na stabilne podłoże. Mgiełka odprowadziła ją na bezpieczną odległość od rozpadliny i sama padła na ziemie sapając głośno. Sroczy Żar usiadła niedaleko niej i zaczęła zmywać łapą krew z okolic oczu. Gdy w końcu odzyskała wzrok, odwróciła łeb w stronę kotki.
— Dzięki — burknęła niezadowolona Sroczy Żar do rywalki.
— Dzięki — burknęła niezadowolona Sroczy Żar do rywalki.
Pomimo że kotka uratowała jej tak jakby życie, Sroka i tak nie mogła pozbyć się niechęci do niej.
— To obowiązek każdego wojownika — odpowiedziała jej Mglista Ścieżka dumnie.
Sroka zaśmiała się mimowolnie. Chociaż raz jej pierdzielenie o kodeksie się przydało. Zaczęła powoli zmywać łapa resztę krew z pyska. W końcu było by podejrzenia, gdyby wróciła do obozu z zakrwawioną mordą.
— Jak coś to walczyliśmy z samotnikiem, słyszysz chrząszczu? — burknęła do srebrnej. — Jak komuś piśniesz choć słówko to skończysz z taką samą blizną jak ta tu — dodała, wskazując łapą na swój pysk.
Mglista mruknęła coś pod nosem, ale kiwnęła w końcu łbem.
— To ty mi obiecaj, że nie będziesz rzucać jak głupia wyzwania współklanowiczom — odparła kotka, zlizując krew z łapy.
Sroka pokręciła rozbawiona łbem. Czego ta od niej oczekiwała? Może jeszcze ma pleść wianki z Baranim Łbem? Widząc pytający wzrok kotki, westchnęła ciężko.
— Postaram się, ok? — mruknęła niezadowolona cętkowana.
Gdy ocierała łapą pysk, syknęła z bólu. Widząc świeżą krew, prychnęła niezadowolona. Chyba będzie mieć po tym bliznę.
— Nawet nieźle mnie urządziłaś jak na chrząszcza — pochwaliła wojowniczkę.
Mglista Ścieżka mruknęła dumna z siebie.
Sroczy Żar leżała w kociarni z trzema kociakami przy brzuchu. Kocięta jeszcze ślepe przewracały się o siebie, walcząc o dojście do pokarmu co w sumie wyglądała nawet zabawnie. Kotka lubiła oglądać jak pojedynkują się pomiędzy sobą. Wyglądało to niczym bitwa tylko bez przelewu krwi.
— Hej Sroczy Żarze — mruknęła z myszą w pysku Mglista Ścieżka, wchodząc do żłobka. — To dla Ciebie
Cętkowana spojrzała na nią zaskoczona. Odkąd wypluła na świat te trzy latorośle srebrna wojowniczka stała się jakaś milsza dla niej. Sroka nie wiedziała o co chodzi, ale w sumie nie przeszkadzało to jej za bardzo.
— Dzięki — odparła kotka, próbując wstać, ale przyczepiony do niej Bluszczyk skutecznie uniemożliwił.
Gdy próbowała odczepić go od siebie łapą ten zaczął przeraźliwie miauczeć jakby go zarzynano. Sroka westchnęła zrezygnowana.
— Chcesz któregoś dotknąć? Są super miękkie — zaproponowała Mgiełce.
<Mglista Ścieżko? Chcesz potyknąć kociaki?>
— To obowiązek każdego wojownika — odpowiedziała jej Mglista Ścieżka dumnie.
Sroka zaśmiała się mimowolnie. Chociaż raz jej pierdzielenie o kodeksie się przydało. Zaczęła powoli zmywać łapa resztę krew z pyska. W końcu było by podejrzenia, gdyby wróciła do obozu z zakrwawioną mordą.
— Jak coś to walczyliśmy z samotnikiem, słyszysz chrząszczu? — burknęła do srebrnej. — Jak komuś piśniesz choć słówko to skończysz z taką samą blizną jak ta tu — dodała, wskazując łapą na swój pysk.
Mglista mruknęła coś pod nosem, ale kiwnęła w końcu łbem.
— To ty mi obiecaj, że nie będziesz rzucać jak głupia wyzwania współklanowiczom — odparła kotka, zlizując krew z łapy.
Sroka pokręciła rozbawiona łbem. Czego ta od niej oczekiwała? Może jeszcze ma pleść wianki z Baranim Łbem? Widząc pytający wzrok kotki, westchnęła ciężko.
— Postaram się, ok? — mruknęła niezadowolona cętkowana.
Gdy ocierała łapą pysk, syknęła z bólu. Widząc świeżą krew, prychnęła niezadowolona. Chyba będzie mieć po tym bliznę.
— Nawet nieźle mnie urządziłaś jak na chrząszcza — pochwaliła wojowniczkę.
Mglista Ścieżka mruknęła dumna z siebie.
***
Sroczy Żar leżała w kociarni z trzema kociakami przy brzuchu. Kocięta jeszcze ślepe przewracały się o siebie, walcząc o dojście do pokarmu co w sumie wyglądała nawet zabawnie. Kotka lubiła oglądać jak pojedynkują się pomiędzy sobą. Wyglądało to niczym bitwa tylko bez przelewu krwi.
— Hej Sroczy Żarze — mruknęła z myszą w pysku Mglista Ścieżka, wchodząc do żłobka. — To dla Ciebie
Cętkowana spojrzała na nią zaskoczona. Odkąd wypluła na świat te trzy latorośle srebrna wojowniczka stała się jakaś milsza dla niej. Sroka nie wiedziała o co chodzi, ale w sumie nie przeszkadzało to jej za bardzo.
— Dzięki — odparła kotka, próbując wstać, ale przyczepiony do niej Bluszczyk skutecznie uniemożliwił.
Gdy próbowała odczepić go od siebie łapą ten zaczął przeraźliwie miauczeć jakby go zarzynano. Sroka westchnęła zrezygnowana.
— Chcesz któregoś dotknąć? Są super miękkie — zaproponowała Mgiełce.
<Mglista Ścieżko? Chcesz potyknąć kociaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz