Rudzik od początku nie był pewien tego pomysłu. Nie mógł jednak odmówić proszącej go siostrze, więc zdecydował się dać mu szansę. W końcu co mogło pójść nie tak? Niepewnie przestępował z nogi na nogę, w oczekiwaniu na powrót siostry, która aktualnie sprawdzała czy nikogo nie ma w pobliżu. Wziął głęboki wdech i spróbował się uspokoić. To tylko mały spacer, nic im się przecież nie stanie. Jego samego nie ciągnęło od razu do lasu, ale w pewnym sensie rozumiał, co czuła Wisienka. Razem zwiedzili całą stodołę już parę razy, więc kolejne spacery stawały się nudne. Dla jego rodzeństwa, oczywiście. On sam uwielbiał dokładnie sprawdzić każdy kąt i z ukrycia poobserwować członków klanu, bo póki co bał się rozmowy. Był jednak jeden wyjątek. Od czasu, kiedy razem z siostrą zwiedzał legowisko medyka, bardzo polubił spędzać trochę czasu z Trującym Bluszczem. Kotka, mimo że była trochę marudna i lubiła narzekać, zawsze opowiadała mu o różnych ziołach i lekarstwach, a także snuła opowieści o dawnych czasach, kiedy na świecie nie było jeszcze nawet jego mamy. Rudzik zawsze słuchał pilnie, przyglądając się medyczce uważnie swoimi wielkimi, zielonymi oczyma (które całkiem niedawno zmieniły kolor z niebieskiego na zielony właśnie). Z rozmyśleń wyrwało go ciche wołanie siostry, która najwyraźniej skończyła obchód okolicy. Przeciągnął się szybko i podbiegł do drzwi, rozglądając się nieśmiało w poszukiwaniu znajomego, białego futerka. Wisienka niecierpliwie miauknęła, czekając na niego koło małego drzewka, które dotychczas mógł podziwiać tylko za brudnymi szybami. Nadal niepewnie, postawił lewą łapę na ziemi, która w porównaniu do drewnianych desek była bardziej miękka i przyczepiała się do poduszek. Przestraszony atakującymi jego nieskazitelnie białą łapkę czarnymi grudkami pisnął i wyskoczył wysoko w górę, jednak przy lądowaniu stracił równowagę i zarył pyszczkiem w ziemię.
— A-ała...
— Ładny skok — zaśmiała się Wisienka, podchodząc do niego.
— N-nie musisz mnie już bardziej dołować, wiem, że jestem beznadziejny — wymamrotał cicho Rudzik, zasłaniając ze wstydu oczy łapami.
— Mówię serio! Co jak co, ale skaczesz wysoko.
Kocurek zdjął łapki z pyska, przyglądając się uważnie siostrze, zaskoczony nagłym komplementem.
— Na prawd..
— Chodźmy już — ucięła szybko biała kotka i odwróciła się, spoglądając na brata kątem oka.
Biało-rudy kociak kiwnął szybko głową i do niej dołączył. Biegli teraz równo, łapa w łapę, oddalając się powoli od znanego budynku. Rudzik odwrócił głowę, nerwowo przełykając ślinę. Zaczął czuć napływające wyrzuty sumienia i zwolnił nieco kroku, co od razu wyłapała Wisienka, spoglądając na kocurka pytająco. Ten, chcąc podzielić się dręczącymi go obawami otworzył pyszczek, ale został uciszony przez ostry i dziwnie znajomy głos:
— Możecie mi wytłumaczyć, co tutaj robicie?
W istocie, była to Jagódka, jego własna matka. Rudzik poczuł jak jeży mu się każdy włosek na ciele, a łapy drgają niespokojnie. "Jestem skończony" pomyślał krótko.
— Słucham.
Wisienka widocznie jeszcze nie ułożyła sobie w głowie odpowiedzi, przez co oboje trwali przez dobrą chwilę w krępującej ciszy, którą jednak ostatecznie przerwała ich mama:
— Dobrze, na razie wróćmy do domu, ale zaraz potem chcę wysłuchać co macie na swoje usprawiedliwienie.
Kociaki niechętnie pokiwały głowami, po czym wlekąc się łapa za łapą, zaczęły podążać za Jagódką. Rudzik utkwił puste spojrzenie w swoje łapy, rzucając cichym "Przepraszam", które jednak zostało zignorowane. Był teraz zły na siebie, że pozwolił siostrze narazić się na niebezpieczeństwo. Przecież gdyby tylko był bardziej odpowiedzialny.. Potrząsnął głową i zacisnął mocniej zęby, starając się nie rozpłakać, jednak na marne. Dwie duże krople wylądowały na suchej od długich upałów ziemi, która chciwie wchłonęła tą odrobinkę danej jej wody. Wisienka otarła się lekko o bok brata.
— Hej.. Co się stało? — zapytała cicho.
— J-ja.. — wyjąkał cicho kocurek, próbując się uspokoić. — Przepraszam.. Już nig..dy nie... o-obiecuję..
— Nigdy co?
— N-nie wpakuję nas w kłopoty — powiedział nieco pewniej, ocierając łapą łzy. — Tylko proszę.. wezmę całą winę na siebie, więc nie zostawiaj mnie — dodał szybko, zanim siostra zdążyła mu odpowiedzieć.
<<Wisienko?>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz