Ciernista miała wrażenie, że jej ciało zastygło niezdolne do jakiegokolwiek ruchu. Czuła, że nie powinno jej tutaj być, a przecież tylko wyszła z legowiska. Dodatkowo, poczuła pieczenie na policzkach. Rdzawa zakasłała, pewnie dławiąc się futrem Cienistego Pazura. Kiedy młoda odzyskała zdolność ruchu, zamrugała dwa razy, jak to ostatnio miała w zwyczaju w chwilach zdziwienia. Jakby chciała się upewnić, że oczy jej nie oszukują. Co się robi w takich sytuacjach? Powiodła wzrokiem po obozie i zauważyła Burzową Łapę. Niby ostatnio unikała brata Cienistego, teraz jednak był jej jedyną opcją ratunku.
Lepiej dać mentorce trochę prywatności.
Poruszyła łebkiem, aby po chwili zawołać kocurka.
— Hej, Burzowa Łapo! — podbiegła do niego, a uśmiech rozjaśniał jej pyszczek. Zdziwiony przyjaciel odwrócił się, ale po chwili i on się uśmiechnął.
— Jag tam, Cielnigu? — rzucił. W pyszczku trzymał jakąś roślinkę, więc mówił trochę niewyraźnie. Wyglądał uroczo. Serduszko burej kotki zakołatało w piersi. Nie, nie, nie możesz! - Zganiła siebie samą, zażenowana. Nie powinna myśleć o nim inaczej, niż o przyjacielu. Nigdy.
— Mówiłam Ci już, żebyś mnie tak nie nazywał — przewróciła oczami, na co terminator wydał z siebie zduszony chichot. — Co to? — zapytała, dotykając łapką koniuszka roślinki. Była ciekawa, do czego może ona służyć.
~*~
Zobaczyła Rdzawą trochę potem, tym razem nie w towarzystwie Cienia. Właściwie, mentorka sama ją zaczepiła, parę chwil po tym, jak Burzowa Łapa poszedł gdzieś ze swoim mentorem. Podczas rozmowy z burym kocurkiem, Ciernista Łapa niemalże zapomniała o widoku dwójki wojowników, dzielących języki. Zresztą, to była przecież normalna sprawa... Chyba. Ona dzieliła języki jedynie z rodziną, z nikim innym jej się nigdy nie zdarzyło. Patrząc jednak w oczy swojej mentorki, Ciernista poczuła dziwne zawstydzenie. Jej policzki ponownie zapiekły. Nie lubiła tego uczucia. Wydawała się sobie wtedy taka... Mała.
— Szukałam Cię — rzuciła Rdzawa — mamy trening, pamiętasz?
Uczennica powoli pokiwała głową. Tak, trening. Ostatnio szło jej coraz lepiej. Miała wrażenie, że robi duże postępy. Dawało jej to satysfakcję, jednak pojawiała się także obawa. A co, jeśli tylko jej się wydaje? Mimo wszystko, musiała starać się bardziej.
Wraz z Rdzawym Ogonem wyszły z obozu, oddalając się trochę, aby nikt nie przeszkadzał im w treningu.
— Zobaczymy, jak funkcjonujesz po zmęczeniu — poinformowała Rdzawa — powtórzymy wczorajszy trening. Ale... Po biegu.
— Rozumiem. — Bura kotka uśmiechnęła się, gotowa na wyzwanie.
<Rdzawy Ogonie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz