- Tak i nie toleruję obcych! - wysyczał kocur, a jego krótki ogonek uniósł się nastroszony w górę. - Wynocha, bo zawołam tatę! On was pobije!
- Mały kociaczek chowa się za tatusiem? Uloce! - zakpiła Sarenka.
- Liluś! Co tam się dzieje! - usłyszeli nagle ostry krzyk od strony domu dwunożnych. Przez małą dziurę wyszedł na zewnątrz duży, pulchny kocur. - Co to za koty?
- Włóczędzy tato! - zawołał kocurek. - Jacyś dziwni są! Ponoć szukają pomocy!
- Włóczędzy? - zdziwił się starszy kot. - I nadal ich nie przepędziłeś? Jacyś uparci muszą być.
Sarenka i Jaś zaśmiali się cichutko. Jeżeli ten mały wypłosz miał ich wystraszyć to starszy pozjadał wszystkie rozumy!
- Jestem Barwinek drodzy przyjaciele - przedstawił się kocur. - Skąd przybywacie?
- Zza bagna - powiedziała Sarenka. - Od Klanów, słyszałeś o nich?
Barwinek zmarszczył czoło i zmierzył oba koty wzrokiem. Po chwili zatrzymał swoje spojrzenie na Jasiu, przeszywając go lodowatymi oczami. Wojownik Klanu Lisa zadrżał.
- Ty! Wyglądasz znajomo! - zawołał kocur. - Gdzieś widziałem te pręgi!
Nagle przybiegła do nich dziwna kotka o cudacznym pyszczku. Jaś z początku nie mógł pojąć, czy jest ona kotem, ale wszystko wskazywało na to, że tak. Kotka oblizała nos i wykrzyknęła:
- Czy to Kryształek?! - Wszystkie zebrane koty spojrzały na nią zaskoczone. Kotka lekko się zmieszała. - Wygląda jak jeden z kociaków tej twojej koleżanki, Barwinku!
Kocur zamrugał kilka razy oczami, a po chwili się uśmiechnął.
- Nie mam pojęcia, o czym mówicie - przyznał Jaś. - Nie mam na imię Kryształek, kiedyś nazywałem się Wicherek!
- Tak, tak - kiwnął głową kocur. - Tak nazwała się twoja mama. Ale dwunożni mówili na ciebie Kryształek, a Palmira ma nawyk nazywania kogoś tak, jak mówią na niego dwunożni.
- Czyli znałeś moją mamę! Trafiliśmy w dobre miejsce Sarenko! - zawołał Jaś, a jego koleżanka kiwnęła głową.
- Oczywiście, że znałem! - zawołał Barwinek. - Była siostrą mojego mentora, jak mogłem jej nie znać?!
- Twojego mentora? - zdziwiła się Sarenka.
- To ty nie wiesz, że Lamparci Krok... Ach! Wiesz ty, kim jest w ogóle Lamparci Krok? Czy twoja mama żyje Wichrow... Wicherku? B-bo minęło już tyle czasu...
- Barwinku, uspokój się proszę - powiedział Jaś siadając. - Ja nie wiem kim są koty, o których mówisz. Wychowałem się u dwunożnych, tyle pamiętam. Teraz mówią na mnie Jaś i jestem członkiem Klanu Lisa.
- Klanu Lisa? - dziwił się starszy kocur. - O czym ty mówisz? Nie jesteś Wicherkiem?
- Jestem. Na pewno jestem... Tak myślę... - mruknął pręgowany. - Niewiele wiem i liczyłem na to, że mi pomożesz. Pamiętam ten ogród, jednak kiedy było zimno i wszędzie był śnieg.
- Urodziliście się w porze nagich drzew, też to pamiętam - powiedział kocur. - Chodźcie do legowiska. Porozmawiajmy. Palmiro, zabierz Lilusia do środka. Pobaw się z nim na drapaku.
- Dobrze mój drogi.
Biała kotka i młodszy kocur weszli do domu, a Barwinek poprowadził ich do legowisk zawieszonych na drzewie. Niestety okazało się, że Sarenka nie jest w stanie do nich wejść. Postanowili więc, że usiądą pod drzewem i będą kontynuować rozmowę.
- Więc, opowiesz mi o mojej mamie? - zapytał Jaś. Barwinek podrapał się za uchem.
- Jeżeli nic nie pamiętasz to raczej powinienem zacząć od początku - westchnął. - Nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi jeszcze kiedyś mówić o klanach. Urodziłem się w Klanie Burzy, ale potem odszedłem i zostałem pieszczoszkiem. Nie żałuję tego.
- Znamy Klan Burzy - powiedziała Sarenka. - Mama Jasia też z niego pochodzi?
- Tak - powiedział pieszczoch. - Ona była dorosła kiedy się urodziłem. Gdy zostałem uczniem szkolił mnie jej brat, Lamparci Krok. Ale nie pasowało mi życie wojownika, więc uciekłem. To była moja samodzielna decyzja.
- Ale spotkaliście się później? - pytała dalej Sarenka.
- Nie wiem do końca jak... Mysi Nos trafiła do nas. Była ciężarna i smutna. Mieszkała z nami aż urodziła, a nawet jakiś czas potem. Wtedy zabrała dzieci i odeszła. Odprowadziłem ją do Drogi Grzmotu i pomogłem przenieść dzieci. Wtedy widziałem ją ostatni raz.
- Miała więcej kociąt? - pytała Sarenka (Jasiowi podobał się ten układ. Nie wiedział sam o co chciałby spytać).
- Tak. Jak się nie mylę dwie podobne do siebie kotki. Jaś nie wygląda jak ona. Ona była ciemnoszara w pręgi. Jedna jej córka była tak samo ciemna jak ona, a druga jaśniejsza. Tak. Ten tylko był jakiś wyrodny. W ojca się musiał wdać, bo Lamparci Krok był czarny!
- Lamparci Krok to chyba teraz Lamparcia Gwiazda - mruknęła Sarenka. - Ciekawe...
- Czyli, ze mój wuj jest liderem Klanu Burzy? - zdziwił się Jaś strzygąc uszami. - Ciekawe...
- Cóż. Nie wiedziałem. Czyli Biała Gwiazda nie żyje...
- Od dawna - powiedziała Sarenka. - Nie przypominam sobie nawet takiej. Od zawsze był Lamparcia Gwiazda.
- Cóż. Może teraz ja zapytam. Jak to się stało, że nie jesteś w Klanie Burzy? Przecież byłeś już na jego terytorium! I czym jest Klan Lisa? Nigdy o takim nie słyszałem.
- Klan Lisa działa w ukryciu - powiedziała Sarenka bez ogródek. -To mój klan. Żyjemy poza lasem. Nie mogę ci powiedzieć nic więcej.
- Dwunożni zabrali mnie do siebie, nie wiem jak i kiedy... Ale nie pamiętam zbyt wiele. Potem mieszkałem z pieszczochami na farmie i poznałem tatę Sarenki. On zabrał mnie do Klanu Lisa - wyjaśnił Jaś. - Jakiś czas temu walczyłem z wojownikiem z Klanu Nocy, który twierdził, że jest moim ojcem. Ale zginął nim wszystko mi wyjaśnił. Postanowiłem więc odnaleźć kogoś, kto by mi pomógł. A pamiętałem tylko to drzewo.
- To niezwykłe, że tu trafiliście - powiedział Barwinek. - Cóż, teraz już wiesz. To co mi powiedziałeś wyjaśnia, dlaczego Mysi Nos była taka wystraszona. Dzieci z kotem z innego klanu! Tego się nie toleruje. Hmmm... teraz wiecie już chyba wszystko?
- Tak, dziękujemy Barwinku - powiedziała Sarenka.
- Nie, nie wszystko - powiedział Jaś. - Wspominałeś o moich siostrach. Sądzisz, że mogą być w Klanie Burzy?
- Pewnie tak - powiedział pieszczoch. - Zapewne są już dorosłymi, pięknymi kotkami. Może mają nawet dzieci? Heh, może nawet są ze mną spokrewnione! Wiecie, miałem trzy siostry. Mysi Nos mówiła, że dwie nie żyją, ale Korowa Skóra żyje i ma partnera. Nie zdziwiłbym się, gdyby jedna z twoich sióstr Jasiu była partnerką jakiegoś mojego siostrzeńca.
- Wszystko jest możliwe Barwinku - zaśmiał się Jaś. - Jeżeli spotkam się z Klanem Burzy na pewno opowiem im co u ciebie. Kociak twój i Palmiry na pewno zaciekawi Korową Skórę!
- Liluś to nie nasz kociak - westchnął kocur. - Ale kochamy go jak własnego. My nie możemy mieć dzieci.
- Jak to? Czemu?
- Cóż, byliśmy u obcinacza - mruknął nieco zawstydzony.
- A co on obcina?
Barwinek speszył się jeszcze bardziej i podszedł do Jasia i powiedział mu to na ucho. Młodszy kocur od razu pobladł i spojrzał pod swój ogon, jakby w obawie, że czegoś tam zabraknie.
<Sarenko?>
Radość obcina.
OdpowiedzUsuń