— Rozumiem, że nie chcesz iść, ale Lamparcia Gwiazda nam kazał. — zabrzmiała tak, jakby wydawała nakaz egzekucji dla Ciernistej Łapy
Terminatorka niechętnie jej przytaknęła i w kilku susach znalazła się przy tunelu, przebierając w miejscu łapami. Szylkretowa zmrużyła swe żółte ślepia i również w kilku skokach znalazła się przy swojej uczennicy. Deszczowa Łapa postawił uszy na sztorc i zaczął się wpatrywać w burą koteczkę, a przestał dopiero, kiedy szturchnął go starszy kocur. Niebieski uczniak popatrzył się na swoje łapy i wymamrotał coś pod nosem, po czym ruszył za Cienistym Pazurem. Kotki również ruszyły truchcikiem, będąc tuż za dwoma kocurami. Nie próbowały ich wyprzedzić, wolały porozmawiać na osobności. Może inaczej — Ciernista Łapa miała pytania do mentorki.
— Rdzawy Ogonie, jak to jest z tobą i Cienistym Pazurem? — miauknęła, stykając się z kocicą barkami.
Wojowniczka westchnęła ciężko, próbując przyśpieszyć, ale wtedy odezwała się tylna łapa. Oznajmiła krótkim miauknięciem, że będą wolniej szły i zwróciła pyszczek w kierunku entuzjastycznej uczennicy:
— A czy muszę odpowiadać na to pytanie? — mruknęła trochę ostrzej niż zamierzała, ale była zirytowana tą całą sytuacją.
Ciernista Łapa przegryzła dolną wargę. Między kotkami zapadła długa cisza, a gdy promieniujący ból ustał, Rdzawy Ogon przyśpieszył i zjednała się z Cienistym Pazurem, który przyjacielsko puścił do niej oko. Wojowniczka odwróciła niewielki łebek i w skupieniu przyglądała się majaczącym w oddali skrawkom lasu należącego do Klanu Wilka.
- - -
Dzień zapowiadał się pięknie. Szylkretowa siedziała na uboczu obozu, starannie pielęgnując swoje puszyste futerko. Biały puch był nieprzyjemnie wilgotny, natomiast mróz nadal nie ustawał i szczypał kocicę w uszy, nos lub opuszki łap. Właśnie przejeżdżała szorstkim języczkiem po linii grzbietu, gdy usłyszała chrząknięcie. Myślała, że to Ciernista Łapa przyszła z wiadomością, iż jest gotowa do treningu, ale to był masywny kocur. Cienisty Pazur. Rdzawy Ogon cofnęła się na tyłku o długość kociego ogona, a zdezorientowany wojownik przekręcił pytająco łeb.
— Cześć, Rdzawy Ogonie, przeszkodziłem ci w czymś? — spytał nieśmiało, kuląc uszy po sobie i siadając tuż obok kotki. — Bo wiesz, chciałem ci coś powiedzieć...
Kocica poczuła, że brakuje jej tchu, więc zachłannie wzięła wielki haust powietrza i spróbowała się nie zakrztusić. Cienisty Pazur uniósł ku górze prawą brew, aczkolwiek kontynuował, jakby uważając, że zachowanie koleżanki z legowiska jest najnormalniejszą rzeczą pod słońcem.
— Może miałabyś ochotę podzielić ze mną języki?
Rdzawy Ogon zakrztusiła się i kaszlała tak, jakby zawładnął nią Czarny Kaszel. Wiła się po śniegu niczym rozwścieczona, włochata gąsienica i co rusz waliła się łapą w klatkę piersiową, próbując wydusić z siebie cokolwiek, co jest słowem. Kiedy poczuła w swoich płucach mroźne powietrze, usiadła i łapczywie łapała tlen, a Cienisty Pazur wydawał się przerażony jej reakcją.
— Ja... znaczy... — jąkała się, próbując zapanować nad swoim językiem. — Jasne, czemu nie.
Zielonooki ożywił się natychmiastowo, chociaż jego ruchy były subtelne i delikatne. Najpierw zaczął pielęgnować kark kotki, a Rdzawy Ogon przeszył przyjemny dreszczyk. Nie mogła powstrzymać mruczenia, więc żeby stłumić dźwięk, zaczęła lizać szyję kocura. Wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nie zauważyła wychodzącej z legowiska uczniów Ciernistej Łapy, która na widok dwóch kotów stanęła jak wryta. Szylkretowa zakrztusiła się futrem kocura, a kot nieprzerwanie ją czyścił, wręcz maniakalnie.
<< Ciernista Łapo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz