Była tak zadowolona ze swojego ataku, że nawet nie zauważyła Cienistego Pazura. Skoczyła na mentorkę, gdy ta właśnie na moment wpatrzyła się w jeden punkt, aby następnie "Martwa!", przygwożdżając mentorkę do podłoża. Szybko zeszła z Rdzawej i usiadła na pokrytej liśćmi trawie. Wtedy właśnie dostrzegła wojownika z jej klanu, kierującego się do nich. Ciernista kojarzyła go. Był to syn Korowej Skóry, brat jej przyjaciela, Burzowej Łapy. W ich klanie był dość poważany. Młoda nigdy nie próbowała do niego zagadywać, zresztą nie było w tym sensu. Cienisty Pazur nigdy nie patrzył ani na nią, ani na jej rodzeństwo. Może po prostu nie lubił Białej? Lub nie zniżał się do uczniowskiego plebsu, jeśli nie musiał? Mało ją to obchodziło. Kiedy jednak szedł do uczennicy i mentorki nie mogła się powstrzymać, aby nie analizować go w podobny sposób.
– Rdzawy Ogonie – zwrócił się do jej mentorki. Szylkretka usmiechnęła się lekko. Ciernista była niemalże pewna, że wojownik znowu nie zwróci na nią uwagi, wtedy jednak odezwał się – Witaj, Ciernista Łapo. – Huh? Kotka zamrugała dwa razy, lekko zdumiona.
– Nie zwracaj na nią uwagi – Rdzawa lekko potrąciła uczennicę w bok – jest trochę nieśmiała.
Ciernista ponownie mrugnęła. Zauważyła? Przecież bura nigdy nie po- ona wcale...
– Nie jestem nieśmiała – mrugnęła pod nosem, jak to robią często małe kociaki, gdy coś im się nie podoba. Jej już dawno nie wypadało. Cień zaśmiał się, a poirytowana córka Białej Sadzawki wbiła wzrok w położe przed nią, prychając cicho.
– Widziałem jastrzębia, którego przyniosłaś do stosu. Ładna zdobycz.
– Dzięki – powiedziała, podnosząc na niego wzrok. Kiedy jednak ich spojrzenia skrzyżowały się, czarny kocur zupełnie jakby był oparzony spojrzał na łapy Rdzawej. Jeju, o co mu chodzi?
– W każdym razie – zwrócił się do Rdzawego Ogona – pomyślałem sobie... Może jak skończysz trening z Ciernistą Łapą, wybrałabyś się ze mną na polowanie?
Polowanie? Ciernista uśmiechnęła się lekko, patrząc na Rdzawą. Czemu tak rozkojarzył ją widok tamtego kocura? Czyżby coś było między jej mentorką, a tą tajemniczą personą?
– Rdzawy Ogonie – zwrócił się do jej mentorki. Szylkretka usmiechnęła się lekko. Ciernista była niemalże pewna, że wojownik znowu nie zwróci na nią uwagi, wtedy jednak odezwał się – Witaj, Ciernista Łapo. – Huh? Kotka zamrugała dwa razy, lekko zdumiona.
– Nie zwracaj na nią uwagi – Rdzawa lekko potrąciła uczennicę w bok – jest trochę nieśmiała.
Ciernista ponownie mrugnęła. Zauważyła? Przecież bura nigdy nie po- ona wcale...
– Nie jestem nieśmiała – mrugnęła pod nosem, jak to robią często małe kociaki, gdy coś im się nie podoba. Jej już dawno nie wypadało. Cień zaśmiał się, a poirytowana córka Białej Sadzawki wbiła wzrok w położe przed nią, prychając cicho.
– Widziałem jastrzębia, którego przyniosłaś do stosu. Ładna zdobycz.
– Dzięki – powiedziała, podnosząc na niego wzrok. Kiedy jednak ich spojrzenia skrzyżowały się, czarny kocur zupełnie jakby był oparzony spojrzał na łapy Rdzawej. Jeju, o co mu chodzi?
– W każdym razie – zwrócił się do Rdzawego Ogona – pomyślałem sobie... Może jak skończysz trening z Ciernistą Łapą, wybrałabyś się ze mną na polowanie?
Polowanie? Ciernista uśmiechnęła się lekko, patrząc na Rdzawą. Czemu tak rozkojarzył ją widok tamtego kocura? Czyżby coś było między jej mentorką, a tą tajemniczą personą?
– Przemyślę to – odparła kotka. Cienisty Pazur uśmiechnął się i życzył im jeszcze miłego treningu, a następnie zmył się. Terminatorka przez chwilę obserwowała go, aby potem powrócić szybko wzrokiem do swej nauczycielki.
– To twój chłopak? – zapytała. Rdzawa przeszyła ją dziwnym spojrzeniem. Przez moment kotka miała wrażenie, że zadrży pod siłą wzroku mentorki, tak się jednak nie stało. Udało jej sie utrzymać pewną siebie postawę, chociaż z niejakim trudem.
– Nie twój interes – odezwała się w końcu szylkretka, wyprostowując się i przyjmując pozycję gotowości – wracaj do treningu, Ciernista Łapo. No, już.
Problem polegał na tym, że teraz obie kotki były dziwnie rozkojarzone.
~*~
Wgryzła się w drobniutkie ciałko, ze smakiem czując mięciutkie, pyszne mięsko gryzonia. Myszka może i znikała w jej pyszczku bardzo szybko, dawała jej jednak zawsze miłe poczucie zaspokojenia. Oblizała się z rozkoszą, aby przejść do zakopywania pozostałych po zwierzątku kosteczek. Następnie wygładziła już lekko chłodną ziemię. Z dnia na dzień robiło się coraz zimniej. Nie minie więcej niż księżyc, nim Ciernista zobaczy pierwszy w swoim życiu śnieg. Ta myśl wywoływała w niej kocięcą radość, jednak zachowywała ją dla siebie, podobnie zresztą, jak wiele innych myśli.
– Ciernista Łapo. – Odwróciła się niemalże od razu, słysząc znany już dobrze głos kocicy. Wyprostowała się, widząc szylkretową postać, w duchu jednak drżała z ciekawości, myśląc o nadchodzącym dniu. Każdy kolejny trening dawał jej coraz większą satysfakcję, co kotka szczerze kochała. Chciała być jak najlepsza i była pewna, że Rdzawy Ogon jej w tym pomoże.
– Dzień dobry, Rdzawy Ogonie – przywitała się – jadłaś już?
Jej mentorka pokiwała potakująco łebkiem. Ciernista spojrzała na nią, z dozą wyczekiwania. Nie chciała wyjść na nachalną po raz kolejny, dlatego czekała, aż Rdzawa sama powie jej, co będą robić. Szylkretka wydała się jednak zdziwiona ciszą ze strony uczennicy.
– Idziemy na patrol – rzuciła po chwili – zbieraj się.
Bura podeszła szybko do rozmówczyni, przebierając chudymi łapkami.
– Z kim? – zapytała. Na jej pyszczku błądził niewielki uśmiech, który przybladł, gdy dostrzegła Cienistego Pazura i Deszczową Łapę. Nic do nich nie miała, broń klanie Gwiazd! Po prostu czuła się tak... niezręcznie.
<Rdzawy Ogonie? Jakbym coś pokręciła, daj znać, rzuć we mnie długopisem, czy coś xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz