Nagle, jakby podążając za jakimś prymitywnym impulsem, spojrzała na swój ogon. Cały rdzawy! To był jej znak charakterystyczny, ponieważ nie widziała żadnego kota o takim ogonie. Więc, może Rdzawy Ogon? Od razu jej się spodobało! Było dźwięczne, krótkie i na dodatek pasowało.
Uznała, że wybierze się jeszcze na krótkie polowanie i wróci idealnie o zachodzie słońca. Przecież zdąży na czas, więc nie musi się martwić. Przy okazji odetchnie nieco, pomyśli i może w końcu skończy rozmyślać o obrazie martwej medyczki Klanu Wilka. Wzdrygnęła się, kiedy zauważyła, jak Cienisty Pazur łapie jej spojrzenie. Kocur uśmiechnął się nieśmiało, kuląc uszy po sobie, a Rdzawa Łapa tylko krzywo się uśmiechnęła. Owszem, nadal pamiętała, jak ją uratował, chociaż coś u niego jej nie pasowało. Wygląd? Nie, był naprawdę przystojnym kocurem, ale nigdy nie dorówna Albertowi. Charakter? Również był w jak najlepszym porządku, podobał się jej, ale nigdy nie dorówna Albertowi. To, na Klan Gwiazd, co w końcu? Nigdy się tego nie dowiemy.
Przemknęła obok wojownika, puszczając mu filuternie oczko, po czym zniknęła w tunelu z kolcolistu.
```
Wróciła, kiedy zauważyła, że promienie słoneczne nie przygrzewają jej półdługiego futerka tak mocno, jak wcześniej oraz gdy słońce chyliło się ku horyzontowi. Weszła do obozu, pozwalając gałązkom delikatnie szarpać jej sierść. Weszła do obozu dokładnie w tym momencie, gdy Lamparcia Gwiazda wołał Klan Burzy. Sprężystym krokiem podeszła do sporego stosika zwierzyny, nonszalanckim ruchem zrzucając tam malutką przepiórkę, mysz oraz królika. Następnie podeszła do lidera, siadając i owijając gęstym ogonem swoje przednie łapy, czując, jak mysia żółć podchodzi jej do gardła. Denerwowała się, że powie coś źle.
— Ja, Lamparcia Gwiazda wzywam moich walecznych przodków, by spojrzeli na tę kotkę. Udowodniła swoją lojalność i poznała wasz kodeks. Polecam ją wam jako kolejnego wojownika. Rdzawa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia, nawet jeśli oznacza to walkę przeciw twoim bliskim? — przywódca spojrzał na nią bacznie, chociaż w jego błękitnych oczach lśnił niepokój.
Miała wrażenie, że każde pojedyncze oko, każdego pojedynczego wojownika, wpatrywało się z nią i wpatrywali się w jej myśli. Czy jej zaufają? Co ona ma powiedzieć? Klanie Gwiazd, proszę, daj mi siłę.
— Obiecuję bronić mojego klanu i rodziny za cenę życia, nawet, jakbym miała walczyć z moją prawdziwą rodziną, tą z krwi i kości — miauknęła pewna swoich słów, chociaż w łbie kołowały jej się tysiące sprzecznych ze sobą myśl. — Na moc tej wieczystej przysięgi, chciałam zwać się Rdzawy Ogon.
Koty westchnęły z oburzeniem, aczkolwiek Lamparcia Gwiazda przerwał im.
— Mocą Klanu Gwiazdy akceptuję nowe imię, jakie sobie nadałaś. Od tej pory będziesz znana jako Rdzawy Ogon. Klan Gwiazdy cni twoje nowe imię i wita cię jako nowego wojownika! — Rdzawy Ogon podeszła do niego niepewnie, czując jego wilgotny nos na swoim barku.
Następnie z miejsca zerwał się Sztormowa Łapa, którego również mianowano. Wystarczyła dosłownie chwila, a już wracał na miejsce z nowym, równie pięknym co jej imieniem. Zwał się Sztormowym Niebem. Wojownicy podnieśli wrzawę, czcząc nowych wojowników Klanu Burzy. Teraz szli na kraniec obozu, aby odbyć milczące czuwanie. Rdzawy Ogon nadal czuła się niepewnie po swojej wcześniejszej wypowiedzi, aczkolwiek Sztormowe Niebo dotknął nosem jej polika. Podziękowała mu cicho, układając się wygodnie na ciepłej trawie. Ogromne słońce zachodziło leniwie, więc wtuliła się czarno-cętkowaną sierść nowego wojownika. Sztormowe Niebo nie drgnął.
```
Ranek przyszedł niezwykle szybko, aczkolwiek szylkretowa była równie niezwykle zmęczona. Ziewnęła przeciągle, gdy podeszła do nich Korowa Skóra, witając się z nimi miauknięciem. Rdzawy Ogon nic nie odpowiedziała, ale wojowniczka wyjaśniła jej z rozbawieniem, że może już rozmawiać. Z westchnięciem otworzyła pyszczek, odwzajemniając powitanie i wstając. Rozprostowała łapy, przebiegając po obozie i kierując się do stosiku ze zwierzyną. Porwała stamtąd mysz, kiedy usłyszała wołanie Lamparciej Gwiazdy, siedzącego w towarzystwie jakiegoś kota. Nie zwróciła na kompana ojca uwagi, toteż przydreptała do tatusia, wtulając się w jego futro i uśmiechając się radośnie.
<< Lamparcia Gwiazdo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz