Sfinks zakręcił biodrami, po czym wybił się silnymi, tylnymi nogami, wyciągając przednie łapy przed siebie. Wbił pazury w niczego nie spodziewającego się szczura, gryzoń jednak nie poddał się bez walki - jego zwinne ciałko obróciło się akurat tak, że z łatwością wbił kły w palec Alberta. Kocur zdusił w sobie pisk, po czym chwycił szczura zębami za kark i zaczął szarpać gwałtownie. Już po chwili jego ofiara bezwładnie zwisała z jego pyska. Kusiło go, żeby zjeść zwierzątko, ale wiedział, że musi dostarczyć najpierw jedzenie kotom z Domu. Ach, gdyby tylko Wąsik postanowił nauczyć wszystkich polowania, byłoby mu o wiele łatwiej!
Kulejąc, ruszył w stronę Domu, czyli starej, rozpadającej się rudery. Gdy dotarł, przeskoczył dwa niskie schodki i wkroczył do środka. Niska, niebieskooka kotka o rudo-różanej sierści podniosła głowę, a gdy zobaczyła, kto przyszedł, zamruczała. Albert skierował się w najbardziej zacieniony kąt Domu i odłożył szczura na stertę zwierzyny. Była niepokojąco mała.
- Lew ci kreci? - zagadnęła Aśka pojawiając się nagle za Albertem, nawet nie zdając sobie sprawę z tego, że pomyliła litery.
Sfinks podskoczył zaskoczony.
- Tak, szczur mnie dziabnął... - miauknął od niechcenia.
Różowa kotka powąchała ranę, po czym zmarszczyła nos.
- To niedobrze. Możesz dostać zakażenia, wiesz? - rzekła Aśka.
- I tak nie mamy tutaj żadnego medyka, kochana - odpowiedział sfinks, chociaż tak naprawdę słowa przyjaciółki napełniły go obawą.
Kotka parsknęła śmiechem.
- Podobno ostatnio, w zachodniej części miasta, kręciła się jakaś zielarka. Jastrząb, czy jak jej tam - Aśka usiadła, po czym zaczęła czyścić sobie futerko na piersi.
Albert przypomniał sobie, że rzeczywiście, słyszał plotki o uzdrowicielce, która pojawiła się w mieście. Bez słowa zwrócił się w kierunku wyjścia.
- Zachodnia część?
- Zachodnia część. - Odpowiedziała Aśka.
<Orzeł? Możesz napisac, jak nagle wbija do ciebie jakiś śmieszny koti z raną>
- Lew ci kreci? - zagadnęła Aśka pojawiając się nagle za Albertem, nawet nie zdając sobie sprawę z tego, że pomyliła litery.
Sfinks podskoczył zaskoczony.
- Tak, szczur mnie dziabnął... - miauknął od niechcenia.
Różowa kotka powąchała ranę, po czym zmarszczyła nos.
- To niedobrze. Możesz dostać zakażenia, wiesz? - rzekła Aśka.
- I tak nie mamy tutaj żadnego medyka, kochana - odpowiedział sfinks, chociaż tak naprawdę słowa przyjaciółki napełniły go obawą.
Kotka parsknęła śmiechem.
- Podobno ostatnio, w zachodniej części miasta, kręciła się jakaś zielarka. Jastrząb, czy jak jej tam - Aśka usiadła, po czym zaczęła czyścić sobie futerko na piersi.
Albert przypomniał sobie, że rzeczywiście, słyszał plotki o uzdrowicielce, która pojawiła się w mieście. Bez słowa zwrócił się w kierunku wyjścia.
- Zachodnia część?
- Zachodnia część. - Odpowiedziała Aśka.
<Orzeł? Możesz napisac, jak nagle wbija do ciebie jakiś śmieszny koti z raną>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz