Kocurek kiwnął łebkiem na powitanie. Było mu głupio, że tak się wcześniej zachował, nie powinien. Ale jak miał zapanować nad emocjami? Czasem wydaje się mu, że to niemożliwe. Już nie raz dał się im ponieść, chociaż teraz czuł się z nich kompletnie wyprany, pozostał jedynie smutek i złość. Powrócił szybko do chwili obecnej spoglądając na swoją starszą siostrę. Jej oczy mieniły się zielenią lasu, podobnie jak ślepia Mgiełki. Poczuł bolesne ukłucie w sercu po którym odwrócił wzrok. Nastała niezręczna cisza którą przerwał Słoneczny Blask. Kocur podbiegł do dwójki kotów z bladym uśmiechem wymalowanym na pysku.
- Spadający Liść poprosił mnie o zebranie patrolu więc...postanawiam was zabrać, co wy na to?- zapytał próbując brzmieć jak najprzyjaźniej się dało. Czarna Łapa wzruszył obojętnie ramionami a Wierzbowe Serce kiwnęła głową a kąciki jej pyska uniosły się do góry.
Już po chwili szli pod osłoną drzew rozglądając się na boki. Patrolowali obrzeża klanu na granicy z Klanem Wilka. Lider, a bardziej jego zastępca, zarządził całkowity zakaz zabierania na patrole wzdłuż klifu uczniów. Nie chciał dopuścić do kolejnej tragedii. Czarna Łapa dreptał z tyłu węsząc w poszukiwaniu obcych zapachów. Brak jakichkolwiek śladów. Westchnął sfrustrowany marszcząc brwi. Nie lubił patroli. Były zazwyczaj nudne, nic się na nich nie działo. Szli tylko do przodu i szukali wiatru w polu. Słoneczny Blask rozmawiał o czymś z Wierzbowym Sercem. Czarny kocurek zauważył jak jego mentor patrzy na kotkę. Bynajmniej nie było to zwykłe przyjazne spojrzenie. ,,Żałosne" parsknął z cichym śmiechem. Z czego słyszał młoda wojowniczka posiadała partnera, nie do końca wiedział kogo, słyszał jedynie, że to biało-rudy kocur o przenikliwym spojrzeniu.
- Czarna Łapo, dołącz do nas!- zachęcił go Słoneczny Blask machając ogonem. Zrobił miejsce dla ucznia który niechętnie powlókł się na przód. Spotkał się z przyjaznym uśmiechem siostry na który nie odpowiedział, nie miał zwyczajnie siły. Kotka ściągnęła uszy odwracając głowę.
- Więc Słoneczny Blasku, jak idzie ci trening twojego ucznia?- zagadała ponownie próbując podjąć jakiś pozytywny temat. Kocur ożywił się, jego ślepia błysnęły.
- Świetnie! Czarna Łapa to bardzo zdolny uczeń. Fakt mieliśmy może z trzy treningi ale...to nie znaczy, że nie jest świetny!- upierał się kocur unosząc dumnie głowę- po za tym trafił na najlepszego mentora, czyż nie?
Wierzbowe Serce zaśmiała się cicho spoglądając na młodszego brata. Trąciła go bokiem po czym zadała pytanie:
- A tobie jak się podoba trening?
- Chciałbym już być wojownikiem.
- To normalne, jeszcze troszkę i będziesz nim! Jestem pewna, że klan będzie z ciebie dumny.
- Nie obchodzi mnie wasza duma- prychnął uczeń wlepiając zdenerwowane spojrzenie wprost przed siebie- chcę aby ojciec był szczęśliwy. Aby Mgiełka była.
Nastała chwila ciszy. Kotka rzuciła nerwowe spojrzenie Słonecznemu Blaskowi który tylko westchnął ciężko. Pokręcił głową zwracając pysk w stronę Czarnej Łapy.
- Hej...może ciebie to nie obchodzi ale mnie bardzo. Jeśli jest coś o czym chcesz porozmawiać...
- Wracajmy do obozu- przerwał mu czarny kot odwracając się. Ruszył do przodu prowadząc grupę w stronę obozu. Wierzbowe Serce powiodła za nim wzrokiem zwracając się w końcu do Słonecznego Blasku.
- On tak zawsze?
- Niestety tak. Obawiam się, że nie radzi sobie z uczuciami, ale nie mogę mu pomóc...czuje się beznadziejnie.
Kolejnego dnia Czarna Łapa został zabrany na trening. Czarno-biały kocur postanowił nauczyć go podstaw walki. Weszli na małą polankę nieopodal obozu. Po krótkiej teorii ustawili się naprzeciw siebie. Słoneczny Blask opadł nisko na łapach szykując się do skoku. Machnął kilkukrotnie ogonem po czym wybił do przodu. Czarna Łapa odskoczył w porę, mentor poturlał się w bok. Wrócił do pionu w błyskawicznym tempie, był gotowy do dalszej akcji. Rzucił się na ucznia wpadając na niego z impetem. Nie powaliło go to jednak, stał twardo na długich łapach. Wykorzystał moment w którym wojownik przyciskał się do jego boku, złapał za jego kark i szarpnął w bok. Odsunął mentora który zaskoczony jego siłą ,,opuścił gardę". Czarna Łapa zasyczał wbiegając na niego. Złapał za jego gardło i przyszpilił go do ziemi. Słoneczny Blask oprzytomniał w porę, kopnął z całą siłą w brzuch ucznia odrzucając go w bok. Czarny otrzepał się z pyłu wstając. Usłyszał krótki śmiech mentora po czym ten zarządził przerwę.
- Ile ty masz siły! Chłopie, nogi jak patyki a proszę ile potrafisz wyciągnąć!- pochwalił go z uśmiechem- chyba dużo ćwiczyłeś, co?
- Ktoś musiał pokazać tym dzieciakom w żłobku kto tu rządzi...- zdobył się na krótki żart. Wojownik zaśmiał się uderzając ogonem w grzbiet ucznia.
- Musimy jednak popracować nad twoją zwinnością i szybkością. Jesteś jakiś dziwnie spięty i drewniany w tej walce, jeśli wiesz o co mi chodzi- mruknął mentor a widząc zdezorientowany wzrok ucznia dodał- no taki strasznie sztywny!
Czarna Łapa pokiwał głową po czym powrócili do treningu.
Po powrocie kocurek skierował się do medyka. Słoneczny Blask przypadkowo ugryzł się w swój ogon. Pomylił go z kitą swojego ucznia, chciał go zaskoczyć. Cóż, udało mu się. Uczeń odstawił niezdarnego mentora do medyczek żegnając się z nim. Rozejrzał się po klanie zatrzymując wzrok na Wierzbowym Sercu. Dzieliła języki z biało-rudym kocurem. Po sposobie w jaki to robili stwierdził, że to właśnie jej partner. Pomiędzy delikatnymi liźnięciami dało się wyłapać momenty w których wojownik mruczał coś do kotki która odpowiadała mu śmiechem. ,,Ugh, ohydne" wzdrygnął się Czarna Łapa odwracając wzrok. ,,Miłość jest bez sensu. Po co kochać skoro ktoś może nagle umrzeć" stwierdził idąc do stosu ze zwierzyną. Wziął z niej mizernego ptaszka i ułożył się w samotności. Chciał podejść do ojca ale ten jadł w towarzystwie lidera. Nie śmiał przerwać im posiłku. Po chwili poczuł znajomy zapach, Wierzbowe Serce dosiadła się do niego.
- Dlaczego nie jesz z resztą uczniów?- zapytała.
- Dlaczego nie jesz ze swoim kochaniem?- odpowiedział jej pytaniem zwracając swoje mętne brązowe oczy ku niej.
- Bo poszedł na patrol- zaśmiała się kotka machając ogonem- teraz ty mi odpowiedz.
- Nie koniecznie lubimy się z resztą...- mruknął kocurek odwracając wzrok. ,,Nie koniecznie...phi, ładnie powiedziane!".
<<Wierzbaa? ;v;>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz