Przed ukaraniem Pożarowej Łapy
Nadal nie ufała kotce. Skąd miała wiedzieć, że się nie wygada i nie wpędzi jej w kłopoty? Chociaż w sumie ona już miała kłopoty. Jej życie było tylko jedną, wielką plątaniną kłopotów. Niezadowolenie ojca, kłopotliwy mentor, nienawiść przywódczyni i tak dalej. Za chwilę wyleci z klanu na zbity pysk. Bo jest ruda. Jak się ten świat poprzewracał. Królewska rasa musi znosić gnębienie ze względu na swoje pochodzenie, podczas gdy plebs bawi się w najlepsze. Zwęziła źrenice tak, że wyglądały, jak szparki i zrobiła krok w stronę młodszej. Ta chyba jednak nic nie robiła sobie z tego, że rozwścieczona niczym Lis burzaczka górowała nad nią, gotowa w każdej chwili na walkę. - Hm? - usłyszała. Warknęła gardłowo.
- Nikomu nie mów. Nigdy. Bo będzie nieciekawie. A wierz mi, nie rzucam słów na wiatr.
Niebieska z ociąganiem skinęła głową, dalej się w nią wpatrując. Pręgowana klasycznie spojrzała na nią tylko z wyższością, po czym odwróciła się i rzuciła się pędem po wrzosowiskach.
***
Dzisiaj rano wyszła z obozu teoretycznie na trening z mentorem. Dobrze wiedziała, że tak naprawdę po prostu da jej zadanie, które ma dzisiaj wykonać, po czym zniknie. I miała rację. Szept zlecił jej polowanie, po czym sobie poszedł. Tak więc rozpoczęła trening. W sumie to spacer, ale postanowiła skorzystać ze śniegu, który przykrył tereny klanów i próbować rozpoznać ślady. Chodziła więc tak, patrząc na odciski w śniegu. Wszystkie rozpoznawała, przynajmniej mniej-więcej. Ciągle tak chodziła, mrucząc pod nosem "jakiś ptak, spłoszony królik, otyła Pszeniczna Łapa" i tego typu rzeczy. Spacerowała dość długo. W obozie zjadła obfite śniadanie, więc nie musiała martwić się o jedzenie. Zapolować chciała w drodze powrotnej. Wątpiła, żeby jej mentor poszedł jej szukać. Był zbyt zajęty klejeniem się do swojej partnerki oraz swoich kociaków. Wszystkim mówiła, że jak na to patrzy to aż ją mdli, lecz tak naprawdę bolało ją to, że niektóre koty mają kochające rodziny, a inne... Są jak jej. Nie wiadomo czemu ciągle ciągnęło ją do granic. W głębi duszy chciała wyrwać się z tej dziury, jaką był Klan Burzy i pobiec daleko, dalej niż sięga horyzont. W miejsce pełne wolności. Kiedy tak rozmyślała, przechadzając się wzdłuż granicy z Klanem Wilka i mrucząc swoje zgadywanki, usłyszała szelest, po czym do jej nozdrzy dobiegł zapach wilczaka, z którym już kiedyś miała styczność. Wiedziała, że była obserwowana. Jej mentora chyba nie było w pobliżu. Przynajmniej nie był bardzo blisko. - Wiewiórka, jeż, który tuptał gdzieś w nocy, oraz ślady pewnej uczennicy Klanu Wilka - ostatnie słowa powiedziała już trochę głośniej, kierując swoje spojrzenie w stronę pnia jakiegoś drzewa po drugiej stronie granicy, lądując na końcówce ogona Rysiej Łapy, która najwyraźniej nie zdążyła się szybko schować przez tempo długowłosej.
<Ryś?>
[436 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz