Córka Topielcowego Lamentu poruszyła się niespokojnie, starając się odrobinę ogrzać, gdy usłyszała jakiś dźwięk w pobliskich zaroślach. Błyskawicznie wstała, rozglądając się dziko po okolicy i uchyliła pysk. Jedyne co dostrzegła, to ptaka, skaczącego na śniegu. Leniwie schyliła się, powoli ruszając w kierunku stworzenia. Napięła wszystkie mięśnie, wysunęła pazury i naskoczyła na ofiarę, łapiąc ją. Szybkim ruchem niebieskooka zabiła ptaka i chwyciła jeszcze ciepłe ciało w szczęki, ruszając do obozu. Powoli przemierzała zaśnieżony las, z towarzyszącym każdemu krokowi żałosnym trzeszczeniem białego puchu pod nią. W końcu zbliżyła się do obozu i przekroczyła jego wejście, delikatnie schylając głowę. Ostatnimi czasy mocno urosła, wyprzedzając swoim wzrostem część rówieśników. Czy było to pozytywną cechą? Kto wie.
Upuściła martwą zdobycz na pieniek z resztą zwierzyny i z nadzieją na trochę odpoczynku od zimna, odeszła do legowiska uczniów. Drogę jednak zagrodził jej Topielcowy Lament. Ojciec uniósł delikatnie brew i spojrzał na nią.
— Gdzie się wybierasz? Mam nadzieję, że nie masz zamiaru iść spać. Idziemy na trening — stwierdził, po czym dodał:
— Nie ma czasu na odpoczynek, chodź.
Dymny obrócił się, bez pośpiechu idąc do wyjścia z obozu. Zrezygnowana Lamentująca Łapa zrównała z nim krok, opuszczając koczowisko.
— Przy okazji będę miał okazję sprawdzić, czy jesteś gotowa, aby zostać wojownikiem.
Na pysku kotki pojawił się delikatny, znikomy uśmiech, a oczy zabłyszczały determinacją. Będzie miała okazję pokazać ojcu, że da sobie radę! Resztę drogi przebyli w milczeniu. Dopiero po jakimś czasie Topielcowy Lament zatrzymał się gwałtownie, nieznacznie przechylając łeb ku dymnej kotce.
— Zapoluj, ja tu zaczekam i będę obserwować. Powodzenia — mruknął mistrz, siadając na ziemi.
Kotka pokiwała głową, po czym uchyliła pysk, aby wyczuć jakąś zwierzynę. Cały czas czuła na sobie wzrok mentora... Bała się, że nie podoła i go zawiedzie. Nie mogła do tego dopuścić... Zwłaszcza że polowanie nie było jej mocną stroną. Wreszcie zapach wróbla dopłynął do jej nozdrzy, łaskocząc ją w nos. Kotka schyliła się, pełznąc do źródła zapachu. Śnieg trzeszczał pod łapami uczennicy, gdy ujrzała skaczącego, brązowo-szarego ptaka i wysunęła pazury, w oczekiwaniu na dogodny moment do ataku. Nieświadoma niczego ofiara zbliżyła się nieco do Lamentującej Łapy, skrytej w leśnym podszyciu i błyskawicznie została zaatakowana. Dymna złapała ptaka za skrzydło, po czym silnym kłapnięciem szczęk pozbawiła stworzonko życia. Odwróciła się z satysfakcją do ojca, jednak jego wyraz pyska pozostał nieodgadniony. Niebieskooka odłożyła więc zdobycz na bok, przykrywając ją cienką warstwą śniegu i ponownie się schyliła. Tym razem nie musiała wiele czekać. Wystarczyło, że przeszła kilka długości lisa, a intensywna woń sikorki owiała ją. Kotka przypadła brzuchem do ziemi, ruszając w kierunku ptaka. Stworzonko podskakiwało wesoło, co jakiś czas zanurzając swój ciemnu dziób w śniegu, zapewne szukając jakiegoś pożywienia. Niestety, ofiara nie miała pojęcia, że za moment sama miała stać się czyimś pożywieniem. Córka Topielcowego Lamentu wyskoczyła, nabijając zwierzątko na pazury. Unosząc łeb, znad zdobyczy dostrzegła, jak ojciec kiwa powoli głową.
[590 słów]
[przyznano 12%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz