*niedługo po zamieszkaniu w Drewnianym Gnieździe*
Przemoczona, ubłocona, upokorzona, do tego wściekła i sfrustrowana kocica szła przez otwarte terytoria. Przed nią malowały się złote trawy i stara szopa.
Kocica ze wkurwem wymalowanym na pysku zbliżała się żwawymi krokami do Drewnianego Gniazda.
Jak Mroczna Gwiazda śmiał! Jak śmiał jej grozić! A potem jeszcze się wypierał! Myślał, że jest głupia?! Najpierw mówi jej, że docenia jej inteligencję i umiejętności, a teraz obraża i grozi, uważając, że będzie się bała jak jakaś…mysz! Do tego jeszcze zrobiła z siebie kompletną ofermę przed liderem Klanu Wilka, jak i jego synem, bo bez większego namysłu, gdy czarny wymyślił sobie to całe odliczanie, wbiegła na skały łączące dwa brzegi rzeki. I co? I pstro, bo się na miłość głazów poślizgnęła, wpadła do wody, była blisko utonięcia, a jak wyszła, to się z niej jeszcze nabijali, podczas gdy ona łapczywie łapała na drugim brzegu powietrze, wyglądając jak przemoczony szczur! Że też dała się tak zrobić…teraz wiedziała, że żadnego patrolu, co to mógłby go wezwać nie było! A to gnój z tego Omena, tak ją traktować! Tak upokorzyć! Już ona mu pokarze…myślał, że nie jest w stanie się bronić? Że jest jego zabaweczką, z którą może sobie igrać, raz być miłym, raz bezczelnie wygrażającym kotem? A no, niech się zdecyduje, bo ona nie miała zamiaru bratać się z wrogiem! Myślał, że ją skłoni do łapania Ryś hop siup, bo co, bo minęło trochę od momentu zawarcia ich umowy? Jeszcze czego! Głupiec, sam nie dorwał Kminek, więc nie był taki super oh i ah! I co, myślał, że w dosłownie kilkanaście uderzeń serca zapomni o takich groźbach? O groźbach zabicia liliowej? Czy on był jakiś głupi? Niespełna rozumu? Ułomny? Wiedziała, że nie. Miał trochę oleju we łbie, co jeszcze bardziej ją wnerwiało, bo w istocie jego inteligencja mogła konkurować z tą jej. Jak dobrze, że umiała trzymać język za zębami. Głupiec.
Groził że skrzywdzi Kminek. Błękitna udała, że nie zależy jej tak bardzo na liliowej, ale nie było to prawdą. Lecz wiedziała, że skoro Mroczny nie złapał Kminek, to jego groźby są gówno warte. Chciał sobie od tak ją porwać? Jak widać Słodki Kwiatuszek chyba nie za dobrze poznał tygrysio pręgowaną, bo Bylica zdawała sobie sprawę, iż córka Przepiórki jest inteligenta i nie da się tak łatwo złapać ani podejść. Oraz, że jest chroniona przez Klan Nocy, jako jego członkini.
Omen nawet nie wiedział, jakie to teraz plany zaczęły siedzieć w głowie srebrnej staruszce. Głupi buc! Skoro tak jej grozi, to może najlepiej już z nim nie będzie tak się targować! Może wręcz idealnym rozwiązaniem będzie nie przychodzić więcej w tamto miejsce. A przynajmniej nie za często. Póki Mroczny nie wiedział gdzie mieszkała, to mógł jej nastukać. Nie łaził cały czas z obstawą, więc sam przy ewentualnym przypadkowym spotkaniu w pobliżu granicy jego możliwości co do skrzywdzenia jej były dość ograniczone.
Starą przewodniczkę grupy samotników jednak dalej wnerwiała myśl, co zrobił jej ten głupiec. Przynajmniej już wiedziała, że jest bardzo, a to bardzo fałszywy i nie ma za grosz wyczucia sytuacji. A niech tego buca szlak trafii…
Skowronek stojąca przed wejściem do Drewnianego Gniazda, dostrzegając przemoczoną i wściekłą matkę, od razu podeszła do niej, zaniepokojona.
- Mamo, co ci się stało? – spytała. Obok była też część reszty ich grupy, choć stara kocica nie zwróciła na to większej uwagi, może byli wszyscy a może nie. Teraz o tym nie myślała.
- Ten głupi pchlarz…pierdolona wronia strawa z tego Mrocznego Omena! – warknęła, spluwając. – Fałszywy dziad jeden! – warknęła, machając na boki namoczonym ogonem.
- Mówisz o tym Mrocznym Omenie z Klanu Wilka? Czemu ci to zrobił? Co dokładnie się stało? – zadawała pytania szylkretka. Podeszła to starej kocicy, a ta oparła na barku czekoladowej swój łeb, wchodząc wraz z nią do wnętrza szopy.
- Więc… - zaczęła staruszka, po klapnięciu sobie spokojnie na ziemi. Młodsza starała się osuszyć matkę, kiedy ta mówiła – No bo…ten…spotkałam Mrocznego Omena…i natychmiast temat zszedł na…na naszą umowę… - zaczęła dość niepewnie.
- Zaraz, jaką umowę, o czym mówisz? – spytała pomarańczowooka, zaprzestając na chwilę wylizywania mokrego futra srebrnej.
- No bo… zaproponował mi ciekawy układ. Coś tam pogadaliśmy, ale spokojnie, umiem trzymać język za zębami, więc wiele ważnych rzeczy nie wie. Nie wie nawet, że jest nas tak dużo, co daje nam przewagę…
- Mamo…na co ty się z nim umówiłaś… - spytała poważnie córka Ćwikły, oblizując pysk.
- Ym…bo widzisz…Mroczny Omen kiedyś tam pytał mnie o Kamienną Agonię, teraz Gwiazdę… i o niejaką Ryś. Była kiedyś w klanie, nie wiem którym. Omen jest podejrzany, więc uznałam, że nie powiem mu o znajomości z tą pierwszą…więc powiedziałam, że znam Rysi Puch, czy jak on ją tam nazwał. I on wpadł na pewien utarg – że ja złapię dla niego tę Ryś, która była w starym mieście…
- Czekaj, dlatego chciałaś żebyśmy niejakiej Ryś, kremowej kotki z dużą ilością bieli wypatrywali? – spytała szylkretka – i…czego zażądałaś w zamian?
- Żeby…żeby doprowadził do mnie Kminek. Chciałam chociaż ostatni raz…się z nią pożegnać…porozmawiać…dowiedzieć się, czemu…czemu bierze stronę Klanu Nocy, czemu tak nagle mnie znienawidziła…
Zapadła cisza. Bylica widząc zastanowienie, i mieszankę różnych emocji, od niepokoju, przez strach, od konsternacji aż po smutek w pomarańczowych ślipiach, odwróciła wzrok. Nie chciała tego widzieć. Nie chciała zranić Skowronek wspomnieniem o jej jedynej biologicznej siostrze, która od nich odeszła…
- Nie wiem, czy to był dobry pomysł. Sama mówisz, że już wtedy był podejrzany i ogólnie taki jakiś…czemu uznałaś, że to był dobry pomysł? – spytała kotka.
- Wiedziałam, jaki jest, dlatego tylko mu ją opisałam. A przynajmniej powiedziałam, jak kiedyś wyglądała…pewnie bardzo wyrosła… - błękitna westchnęła, kładąc głowę na łapach – miałam nawet plan jak dokonać tej wymiany, by na pewno nas nie oszukał…a jak dzisiaj go spotkałam…bo o dziwo klany akurat tutaj się przeniosły przez warunki tam gdzie dawniej żyliśmy… - wzięła wdech – on mi zaczął grozić. Oczywiście odparłam mu tak, jak uznałam za stosowne. Nie chciałam dać się zastraszyć…zagroził, że zabije Kminek, jeśli ją dorwie, a ja nie będę miała Ryś dalej… - miauknęła. Zierenice czekoladowej zwęziły się ze strachu – ale spokojnie! – musiała uspokoić córkę. Nie chciała, by się tak martwiła – nie będzie tak prosto, szansa jest nie wielka. Podobno jego syn…rozmawiał z…z Kminek, ale ona nie jest głupia. Wychowałam ją mimo wszystko. Ma łeb na karku, by wyczuć, że będą ją chcieli skrzywdzić…i jest chroniona przez Klan Nocy. Mało prawdopodobne, że da się im złapać, bo raczej się skapnie, że chcą ją skrzywdzić… - mruknęła.
- To…dobrze – szylkretowa nieco ochłonęła, jednak jej ogon niespokojnie przemieszczał się po ziemi. – i…co dalej?
- W pewnym momencie powiedział, że… - miała ochotę spalić buraka. Położyła po sobie uszy zażenowana. Co za wstyd! – że jak za dziesięć uderzeń serca nie zniknę z terenu jego Kalnu…którego wiesz…został tak jakby…liderem…to…wezwie patrol…więc…zaczęłam biec, bo nie pomyślałam sobie jeszcze wtedy, że to oczywiście był blef, bo nie było w pobliżu żadnego patrolu…i…poślizgnęłam się…wpadłam do wody…i…n-n-n-nieomal utopiłam…
- Co takiego?! – miauknęła szylkretka – mamo! Bądź bardziej ostrożna. Nie chcemy cię stracić – miauknęła Skowronek. – więcej lepiej nie idź tam, gdzie go spotkałaś już więcej. Wie, jak wyglądamy? – spytała jeszcze. – w sensie…reszta nas…ja i rodzeństwo…i tak dalej… - spytała.
- Nie. Wie tylko że mam trzy córki i jednego syna…nie wie ani o Szczekuszce…ani o reszcie… - mruknęła starsza.
- To dobrze. – odparła Skowronek – cieknie z ciebie, muszę cię wylizać – miauknęła Skowronek, po czym zabrała się ponownie do roboty.
- Jesteś wspaniałą córką…wiesz o tym? – miauknęła Bylica, liżąc młodszą za uchem czule.
- A ty kochaną matką. – odparła Skowronek.
Błękitna przymknęła oczy. Nawet jeśli Mroczny stał się liderem, to dzięki Bielik wiedziała, że nie miał pewnej bardzo ważnej rzeczy.
Prawdziwej rodziny, zespolonej wzajemną miłością. Rodziny, która jest zgraną grupą. Co z tego, że miał dwa mioty…to było nic, w porównaniu z tym, co ona miała, przynajmniej w jej mniemaniu.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz