Rudzikowy Śpiew powinien się nią zająć! Zamknąć w dole czy też wygnać! Okropieństwo! Jedyne co go cieszyło to to, że przynajmniej zrezygnowała, by go upokorzyć przed klanem. Nie zniósłby chyba tych drwiących spojrzeń i szeptów, gdyby wracał po treningach do legowiska uczniów. To był jego pierwszy dzień, a ta starucha dowalała mu jak nie wiem!
Stał tam jak taki kołek przerażony. Kiwnął wolno głową.
- Chcę złapać mysz - powiadomił ją.
A co jeśli to tendencja jednookich kotów? Orzech może też był taki jak ona?! Na samą myśl, aż robiło mu się słabo. Na wszelki wypadek zacznie obserwować kremowego i jak zauważy coś podejrzanego, to również go podkabluje do lidera.
- To ruchy, spróbuj znaleźć z powrotem trop, bo trochę odeszliśmy od tamtego miejsca, a mysz na pewno też nie stoi w miejscu i na nas czeka. - miauknęła.
Szybko ruszył z powrotem, byle nie widzieć tego potwora. Próbował się uspokoić, ale szło mu ciężko. Na szczęście wyłapał zapach i teraz na pewno upewnił się, że to mysz, a nie żaba. Przybrał pozycję łowiecką, po czym zbliżył się do stworzonka, skacząc na nie. Zdziwił się szybkością piszczki, bo ta uniknęła ataku i uciekła. Ruszył za nią w pogoń, zderzając się z drzewem, gdy ta zniknęła w norce pod jego korzeniami. Ałć! To bolało!
Słysząc za sobą śmiech Obsranej Echo, miał ochotę zapaść się pod ziemię.
- Musisz być szybszy. Albo to może problem tej twojej idealnie wypracowanej pozycji łowieckiej? Odsuń się, może jeszcze wyjdzie.
Zrobił tak jak kazała, posyłając jej niezadowolone spojrzenie. Nie! To nie było to! To była jej wina!
Nie odezwał się jednak, czując jak ściska go gardło na samą myśl.
Kocica uśmiechnęła się, stając w bliskiej odległości, spoglądając na niego z satysfakcją. Nastroszył na ten ruch sierść, cofając się, by powiększyć pomiędzy nimi dystans. Rzucał jej niepewne i przestraszone spojrzenie, oczekując na wyjście myszy z kryjówki w ciszy, by jego krzyki jej ponownie nie spłoszyły.
W końcu zwierzątko wyściubiło nos. Miał teraz szansę!
- Spokojnie. Poczekaj aż pomyśli, że jest bezpieczna. Dopiero wtedy atakuj, uczniu - powiedziała cicho.
To nie pomogło mu się skupić. Wręcz dekoncentracja była po nim widoczna. Teraz nie było mu w głowie polowanie. Wronia strawa! Trzeba było się jakoś jej pozbyć. Stwierdził, że jeżeli ruszy ku myszy, to idealny to będzie pretekst, by na chwilę o tym zapomnieć.
Przybrał pozycję łowiecką i na drżących łapach poszedł do ofiary. Ta jednak go dostrzegła nim zdołał ją złapać, uciekając gdzieś w trawę.
Zacisnął pysk.
- To twoja wina! - rzucił oskarżycielsko do mentorki, tracąc zaraz swój ton na rzecz, przestraszonego spojrzenia.
Po co się na nią wydzierał?! Zaraz znów to powtórzy i jego cierpienie zacznie się na nowo! Już ten trening go nie bawił. Nie podobał mu się. Był okropny!
Siostra lidera przechyliła łeb.
- Moja? To ty podskakiwałeś. Ruchy, albo zrobię to jeszcze raz. Chcę cię widzieć z trupem tej myszy, jasne?
Pisnął, za co się skarcił w duchu. Zaczął podążać tropem piszczki, czując strach, że jeżeli mu się nie uda, kotka go ponownie zacznie krzywdzić. To dodało mu nieco motywacji, ale nie pozbył się tego napięcia.
Już nie chciał trenować. Chciał do mamy...
Zirytowana Zanikające Echo spojrzała na niego, widząc jak wolno się posuwał do celu.
- Czemu się tak obijasz? Złapiesz piszczkę i będziesz miał spokój do końca dnia, albo wiesz... Zrobisz trochę pompek, pobawimy się...
- Nie chcę się już z tobą bawić! - rzucił żałośnie, znów podążając tropem uciekającej myszy. Niech ona da mu już spokój!
Z uśmiechem szła powoli za nim, przez co to on czuł się niczym piszczka, na którą poluje drapieżnik. Gdy udało im się odnaleźć uciekinierkę, wskazała mu łapą na ofiarę, która znowu przyczaiła się w jakimś miejscu.
- Widzisz? Masz ją jak na tacy. To twoja ostatnia szansa.
Zacisnął pysk. Uda mu się. Uda. Znów zaczął się skradać do stworzenia, po czym na nie skoczył. Lecz nadal robił coś nie tak, bo piszczka mu się wymknęła. Widząc to, strach bardziej urósł mu w piersi. Spojrzał na mentorkę.
- N-nie! Jeszcze ją złapie! - zapewnił, nie chcąc robić tego co dla niego szykowała.
Podniosła jedną brew.
- Na pewno? Może jednak trzeba cię jeszcze bardziej do tego zmotywować?- zamruczała, zbliżając się do niego.
Pisnął, zrywając się do biegu. Co jej się stało?! Zwariowała! Na pewno! Nie widział innego racjonalnego wytłumaczenia! Tęsknił za tą płaczliwą jędzą!
Znów wyłapał zapach myszy, znów się do niej podkradł i znów zaliczył nieudany atak. Przez to znów zapewnił mentorkę, że nie musi go zachęcać, znów próbując dorwać zdobycz. Trwało tak do czasu, aż nie usiadł zmęczony na ziemi, dając już temu spokój.
Zawalił na całej linii. A najgorsze było to, że kotka nie mówiła co robił źle! Straszyła go tylko tym swoim jednym okiem, co budziło w odrazę i niechęć do kontynuowania tych zajęć!
<Echo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz