Ten trening walki nie był zbyt udany. Upokorzyła się przed bachorem! Ale jakoś nie miała okazji walczyć przez długi czas. Nie ćwiczyła tych umiejętności ani nie potrafiła ich przekazać uczniowi. To było naprawdę trudne pokazać mu tak, żeby zrozumiał i potrafił, co zwykło się kończyć niepowodzeniem. Po prostu pogmatwane, więc nie starała się za bardzo, w końcu po co? Dla dziecka, którego by potrafiła udusić?
- Drapałem, bo nie miałem wyjścia. Wyobraziłem sobie, że to Zajęcza Łapa i że ryje jej pazurami w ciele - powiedział, chcąc jej to wyjaśnić, lecz spowodował tylko, że zdziwiła się bardzo i trochę przeraziła się tymi słowami. Był jakimś szaleńcem? Takie słowa nie powinny wyjść z jego pyska w tak młodym wieku!
- Uh... N-no dobrze. To... Następnym razem będziesz bił tylko drzewo- miauknęła, bojąc się o swój stan jeśli mu odbije. Może miał jakieś takie swoje… Nagłe ataki? Cokolwiek? W końcu, wariaci tak mieli…
- Co? Niby dlaczego? - posłał jej jakby zawiedzione spojrzenie. - Przecież nie zrobiłbym tak tobie. Jesteś w końcu siostrą lidera. Ukarałby mnie za to
- Wolę się nie upewniać. I tyle- mruknęła, przyspieszając kroku. Miał rację, gdyby umarła, Rudzik na pewno by dał mu mocny opieprz, wygnał i te sprawy. Albo… Nie? W końcu nie wiedziała się czego spodziewać po bracie. Dał jej potworka za ucznia i teraz musiała z nim wytrzymać… To nie było chyba celowe, ale kto wie?
- Drapałem, bo nie miałem wyjścia. Wyobraziłem sobie, że to Zajęcza Łapa i że ryje jej pazurami w ciele - powiedział, chcąc jej to wyjaśnić, lecz spowodował tylko, że zdziwiła się bardzo i trochę przeraziła się tymi słowami. Był jakimś szaleńcem? Takie słowa nie powinny wyjść z jego pyska w tak młodym wieku!
- Uh... N-no dobrze. To... Następnym razem będziesz bił tylko drzewo- miauknęła, bojąc się o swój stan jeśli mu odbije. Może miał jakieś takie swoje… Nagłe ataki? Cokolwiek? W końcu, wariaci tak mieli…
- Co? Niby dlaczego? - posłał jej jakby zawiedzione spojrzenie. - Przecież nie zrobiłbym tak tobie. Jesteś w końcu siostrą lidera. Ukarałby mnie za to
- Wolę się nie upewniać. I tyle- mruknęła, przyspieszając kroku. Miał rację, gdyby umarła, Rudzik na pewno by dał mu mocny opieprz, wygnał i te sprawy. Albo… Nie? W końcu nie wiedziała się czego spodziewać po bracie. Dał jej potworka za ucznia i teraz musiała z nim wytrzymać… To nie było chyba celowe, ale kto wie?
***
Przyszła po swojego ucznia, trącając go łapą w bok. Miała nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze dzisiejszego dnia, nie miała ochoty się z nim użerać po raz kolejny. Już nieco miała lepszy humor i postanowiła w takim przypadku troszeczkę się wyżyć na kocurku… Ale nie za bardzo! To po prostu był trening!
- Wstawaj.
Nastroszony spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem, jednak wstał z ziewnięciem i poszedł za nią. Biedny, zmęczony kociak… Może nie dorósł do bycia uczniem? Skierowała się w stronę miejsca, gdzie ostatnio trenowali walkę.
- Dzisiaj będziesz polować, dobrze? Masz coś przynieść na sam koniec, albo dostaniesz po uszach. Złap coś w końcu a nie, obijasz się jak nie wiadomo co. Twoja siostra pewnie już dziesięć takich myszy przyniosła, co ty jedynie mogłeś oglądać.
Ten położył uszy słysząc co mówi. Co, przez swoją pychę myśli, że jest najlepszy?
- Staram się przecież! Nie moja wina, że przez ostatni czas moja mentorka nie chciała mi z tym pomóc - prychnął.
Syknęła cicho. Przecież się starała dać sobie radę, a ten miał to gdzieś!
- Pomagałam ci, tylko ty nie ćwiczysz. Ruchy- popchnęła go, by ruszył w las. Obserwowała z uwagą jego wyczyny. Ciekawiło ją jedno, czy szkolił się jakoś oprócz treningu? Może matka mu coś pokazała? Bo teraz próbował to jakoś inaczej zrobić, ale dalej bez powodzenia… Wrócił do niej naburmuszony z pretensjami.
- No nie! Znowu to samo!
Podeszła do niego, celowo depcząc mu ogon. Niech miał za swoje, powiedziała, że dostanie po uszach jeśli coś mu nie wyjdzie. Niby dała mu czas do końca treningu… Ale wolała to zrobić szybciej. I było warto, bo usłyszała ten jego żałosny wrzask a do tego upadł i rycząc ściskał ten swój ogon.
- Ty... Jak śmiesz... - wyskomlał. Zaśmiała się cicho. Miała gdzieś te jego piski!
- Ojoj, jaki biedny kociak... Może ci wyrwać twój ukochany ogonek?
- Nie! - powiedział to tak samo żałosnym tonem, ale o dziwo po chwili wstał. Nie spodziewała się tego.- Co ci odbiło?!
- Nic mi nie odbiło- wzruszyła ramionami i znowu bezczelnie zdeptała mu ogon, dodatkowo za niego ciągnąc. Jego reakcja była taka sama jak wcześniej, czyli… Wspaniała. Ze śmiechem patrzyła jak wrzeszczy i kuli się.
- Nie. Rób. Tak! - schował swój ogon pomiędzy łapami, przytulając się do niego jak do ukochanej zabawki. Nie mogła powstrzymać kolejnego chichotu. Jakie to było śmieszne! Zachowywał się jak skończony bachor!
- Zaczekaj no tu- powiedziała cicho i skierowała się w stronę lasu, próbując szukać zdobyczy. W końcu upolowała mysz i trzymając ją za ogon pokazała Nastroszonemu. Była idiotką, tak, ale ją bawiła ta zabawa z kocurem.
- Patrz- miauknęła, przyciskając do ziemi stworzonko. Nagłym ruchem wyrwała ogon, rzucając mu go prosto na pysk.- Smacznego!
Skrzywił się i jak zauważyła, podczas jej nieobecności wstał i schował ten swój ogonek.
- Bardzo śmieszna aluzja. Nie będę tego jadł. Wręcz kodeks zabrania.
- Też chcesz, by twój ogonek tak skończył?- zachichotała, wpatrując się w niego z rozbawieniem.
- Nie - położył po sobie uszy, patrząc na nią uważnie. - Widzę, że masz lepszy humor niż ostatnimi dniami
- Wiesz co, trochę mi się poprawił- powiedziała cicho.- Może przez widok twojego żałosnego pyska? I tego, że przestałeś mi wypominać jakim zbokiem jestem?
<Ukochany uczniu?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz