Wrócił do obozu podbuzowany. Kłótnia z mentorką i jej próba jego zabójstwa nie były przecież czymś, co mógł wyrzucić tak łatwo z pamięci. Nadal był mokry, więc szybko wszedł do legowiska, siadając i patrząc na swoją sierść, która była aż zadziwiająco dobrze ułożona. Westchnął cierpiętniczo, zaczynając się wycierać o mech, by szybciej się osuszyć. Z każdym dniem robiło się coraz zimniej, a nie chciał się przecież przeziębić i spędzić resztę treningu u medyka. Chociaż... Wtedy uwolniłby się na chwilę od tej wariatki.
Gdy tak się wiercił, poczuł szturchnięcie. Zaprzestał się wycierać, kierując wzrok na siostrę, która musiała przed chwilą wrócić ze swojego treningu. Aż jej zazdrościł, że miała normalną mentorkę. Z chęcią by się z nią zamienił.
- Mrówki cię oblazły czy jak? - zapytała.
- Woda - prychnął, uderzając zirytowany ogonem o mech. - Prawie dzisiaj umarłem, bo moja mentorka postanowiła wepchać mi głowę pod wodę dla zabawy.
Kotka dokładnie się mu przyjrzała.
- Faktycznie jesteś cały mokry - zauważyła po chwili strosząc sierść. - Chwila, że co?! Najpierw mówisz mi, że się nad tobą znęca, a teraz jeszcze podtapia? Dlaczego nie pójdziesz z tym po prostu do lidera? To jest bardzo ważne, nie mogą jej na to pozwalać.
Jakby to było takie proste! Zdawał sobie sprawę, że skoro Rudzikowy Śpiew nadal z nią nic nie zrobił, to oznaczało, że albo zignorował problem, albo uznał, że jego siostrzyczka jest zbyt biedna, by w ogóle pokusić się o takie czyny, a on po prostu przesadzał.
- Byłem! Ale on powiedział mi tylko, że przyjrzy się tej sprawie - prychnął. - Chyba nie uwierzył mi, bo ona zgrywa biedną, płaczliwą kotkę, a jest jej bratem, to nie dziwie się, że broni jej tyłka. Na dodatek groziła mi - burknął pod nosem, przypominając sobie tego haka jakiego na niego miała.
Nie chciał, by wszyscy dowiedzieli się, że przestraszył się żaby! Przecież cisnęliby wtedy po nim równo. A najbardziej chyba Zajęcza Łapa. Ta wronia strawa.
- Przecież może wysłać kogoś na pewnego rodzaju no nie wiem, przeszpiegi? Skąd wiesz czy już ktoś nie obserwuje waszego treningu?
- Nie wiem... - przyznał szczerzę. - Za bardzo skupiam się na treningu... - Może rzeczywiście ktoś był tego świadkiem? Może już lider wszystko wiedział? Nieco się uspokoił słysząc te słowa, chociaż nadal miał umysł pełen wątpliwości. - Masz rację. Pewnie niedługo Rudzikowy Śpiew zmieni mi mentora, a ją wygna, bo zrozumie, że wcale nie kłamałem.
- Słuchaj Stroszku. Tak na wszelki wypadek. Jeśli nic się nie poprawi czy nikt się nie dowie o tym i nie będzie chciał ci wierzyć, może spróbuj sprawić by Zanikające Echo nie chciała się nad tobą znęcać? - zaproponowała.
- W jaki niby sposób? Gdy byłem grzeczny i wykonywałem jej polecenia, a nawet udało mi się upolować mysz, to ona mnie biła. A jak ją wyzywałem i przekonywałem, by poszła do brata i kazała mu zmienić mi mentora, to zaczęła ryczeć i nie chciała wstawać w ogóle na treningi! - fuknął.
Taka ona właśnie była. Zmienna, nieobliczalna i fałszywa. Mgiełka nie znała jej tak dobrze jak on, więc nie rozumiała z czym się zmagał.
<Mgiełko?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz