Kolejna walka. Tym razem jej przeciwniczką była Słowicza Łapa. Kotka długo trenowała, ale jak do tej pory nie wydawała się chętna na sprawdzenie swoich sił w walce o tytuł wojownika. Musiała pamiętać o tym, by nie zachowywać się zbyt pewnie, bo znów przypłaci to wszystko porażką. Irgowy Nektar po tamtym zdarzeniu mocno wzięła ją w obroty, nie mając litości. Trenowały walkę dzień w dzień, aż nie padała zmęczona, niezdolna do podniesienia się czy przejścia mysiego skoku. Musiała przez to odwiedzić medyka, bo przez nieuwagę nadepnęła na samotny kolec, który zranił jej łapę. Rana jednak zagoiła się szybko, ponieważ nie była głęboka. Co by zrobiła, gdyby musiała walczyć z tym skaleczeniem? Na pewno przegrałaby już na starcie. A nie mogła popełnić kolejnego błędu!
Wszystko ją bolało, ale nie mogła narzekać. Teraz musiała pokazać na co ją stać. Nie mogła przegrać. Nie znowu. Czuła już ten wzrok Mrocznej Gwiazdy, który wbijał się w nią niczym ciernie. Pamiętała jego ostatnie kazanie. Już musiała odpłacić ten wstyd zrobieniem sobie kociąt. A co będzie za drugim razem? Czego zażąda? By zaczęła zadawać się z Goryczkowym Korzeniem i Kunią Norką, bo takie ją czekało życie? Nie mogła! Chciała wstąpić w szeregi kultystów. W tym celu musiała zdobyć wojowniczy tytuł!
— Zaczynajcie — padło polecenie.
Rzuciła się od razu na Słowiczą Łapę, nie siląc się na delikatność. Tak jak uczyła ją mentorka, celowała w odsłonięte i wrażliwe części ciała, ignorując piski starszej kotki. Mimo, że szkoliła się od niej znacznie dłużej, jej styl walki był słaby. Mogła jednak udawać... Mogła ją pokonać w niespodziewanej chwili.
Los jednak był teraz po jej stronie, bo kotka naprawdę była w tym beznadziejna. Zbiła ją z łap, po czym przycisnęła mocno do ziemi, by nie mogła się podnieść. Minęło kilka uderzeń serca, po czym Mroczna Gwiazda przerwał te zapasy.
Odeszła od kotki, patrząc zadowolona i dumna w stronę kocura. Teraz udowodniła mu, że była godna kultu! Widziała jak zastępczyni skinęła jej z aprobatą głową. Szalała ze szczęścia!
— Ja, Mroczna Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. — miauknął. — Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Bielicza Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam. — odparła bez ani chwili zawahania. Długo czekała na ten moment!
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Bielicza Łapo, od tej pory będziesz znana jako Bielicze Pióro. Klan Gwiazdy cieni twoją siłę i oddanie, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
Podeszła do lidera i dotknęła jego barku, a wszyscy zaczęli skandować jej nowe imię. Podobało jej się, chociaż nie rozumiała czemu kocur, powoływał się wciąż na ten okropny Klan Gwiazdy! Powinni przenieść się na Mroczną Puszczę. Miała nadzieję, że kult zrobi coś w tym kierunku i nie będą musieli się dłużej ukrywać.
Zaraz jednak zauważyła jak Mroczna Gwiazda kieruje wzrok ku pokonanej. Odeszła nieco na bok, przyglądając się temu, co miało zaraz się stać. Wyczuwała to w drganiach wibrysów. Czarny van stracił już cierpliwość.
— Jesteście właśnie świadkami żałosnej próby nadrobienia swoich strat. Słowicza Łapa nie dość, że zwlekała z treningiem i żyła jak pasożyt, karmiąc się naszym jedzeniem, to udowodniła jeszcze, że nie jest godna pozyskania mienia wojownika. Przyniosła sobą jedynie hańbę i pokazała wyraźnie, że nie zasługuje na nazywanie się Wilczakiem. My, Wilczacy, jesteśmy silni, zdolni i sprytni. Żaden wróg nie jest w stanie uśpić naszej czujności. Z tego też powodu, Słowicza Łapa zostaje wygnana z Klanu Wilka. — Kocur spiorunował kotkę wzrokiem. — Jeśli kiedykolwiek wstąpisz swoimi zhańbionymi, słabymi łapami na naszą ziemię, zostaniesz zabita. Nie jesteś dłużej jedną z nas — warknął donośnym głosem.
Słowicza Łapa otworzyła z szokiem pysk, nie spodziewając się takiego werdyktu. Kultyści zawarczeli gotowi oberwać młodą kotkę ze skóry, jeżeli miała zamiar się kłócić z tą decyzją. Po tym co zaprezentował jej brat, obawiała się, że jeżeli liliowa się nie ruszy, to skończy jak Spasiona Świnia. W końcu jednak, gdy zębiska chapsnęły blisko jej ogona, odwróciła się z piskiem i uciekła.
— Sprawdźcie czy na pewno przekroczy granicę — Usłyszała jeszcze rozkaz skierowany do Trójokiej Wrony i Sosnowej Igły.
Oboje udali się śladami przybranej córki Sennego Pyska, znikając jej z oczu.
— Musisz teraz odbyć czuwanie — poinformowała ją Irgowy Nektar, która znalazła się tuż u jej boku.
Skinęła jej łbem, dalej czując dumę z naprawienia swoich win. Była już wojowniczką! To był kolejny etap, który zbliżał ją do zostania prawowitą członkinią kultu! Już nie mogła się tego doczekać!
Wylecznona: Bielicze Pióro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz