A jej wybór był prosty. Od dawna kręciła się przy trójce kotek, uznając je za przydatne kompanki. Jeszcze w niedalekiej przeszłości stanowiły zestaw wojowniczki i dwóch uczennic. Teraz każda z nich była po mianowaniu i Zając poczuła się z lekka przytłoczona, wchodząc w ich szeregi.
Przyłapała je na tym, że w miarę ją akceptowały. Niegdyś ucinały rozmowę i zmieniały temat, widząc ją w swoim pobliżu. Aktualnie przybycie liliowej nic nie zmieniało, one dalej trajkotały o tym, co im nie pasowało w klanie. Zazwyczaj było tego dużo, jednak biała wyszłaby na hipokrytkę, gdyby skomentowała to negatywnie. Osobiście miała problem do większości rzeczy, które miały miejsce wśród Nocniaków.
— Przyrzekam, że jeśli Rudzikowy Śpiew nic z tym nie zrobi, to sama jej wleję z zaskoczenia — syknęła z wyższością Makowe Pole, w pierwszej sekundzie ignorując zaciekawione spojrzenie Zajęczej Łapy. — Nie wiadomo, skąd się tak naprawdę urwała, a ma spać pośród nas? Chwila nieuwagi i ten szczur pozagryza nas wszystkich! Kto wie, jakie choróbska naniosła do klanu — prychnęła, wystawiając przed siebie łapę i wysuwając pazury, którym przyjrzała się z zadowoleniem. Dopiero potem przeniosła wzrok na liliową, uśmiechając się tak, jak zawsze. — Witaj, Zajączku.
Sztuczna manipulatorka. Ale takie żyły najdłużej, więc taką i ona zamierzała zostać.
— Hej — odparła równie spokojnie, co ona. — O jakim szczurze tak zaciekle dyskutujecie? — spytała, stawiając wysoko uszy. Plotki bywały przydatne, jeśli chciało się poznać jak najwięcej sekretów.
— O, już skończyłaś dzisiejszy trening? — Ożywiła się Pszczela Duma. — Zaczynam tęsknić za tym beztroskim, uczniowskim życiem... — westchnęła z rozmarzeniem. — Doceniaj je, póki możesz!
Zając wyszczerzyła się lekko, kiwając głową. Nie lubiła tych zmian tematu, bo utykała w niewiedzy. A jej nie cierpiała.
— A no przyjemnie jest — uznała, wbijając intensywne spojrzenie w srebrną kotkę. — To powtórz Mak, kto cię tak wnerwia? — poprosiła, a widząc jej skrzywione spojrzenie, przekrzywiła głowę. — Wiesz, muszę wiedzieć, na kogo uważać — dodała, chcąc przekonać ją o swej niewinności.
— To ty nic nie wiesz? — zdziwiła się Cedr. — Źródlany Dzwonek ją ostatnio zaatakowała. Nie wiadomo czemu się tak wściekła, ale chwila dłużej i by ją zabi...
— Oj bez przesady, ta wywłoka tylko udaje niebezpieczną — przerwała Mak, strosząc sierść. — Głupia jest i tyle, nie martw się nią Zając. Jeszcze trafi swoje miejsce — rzuciła.
Białą los tej kotki aż tak nie obchodził. Kiedyś była miła dla jej ojca, więc z lekka jej podpadła, ale z drugiej strony czasami imponowała jej swoją siłą. Pozostawiła to zdanie jednak dla siebie i tylko skinęła swoją głową. Czasem warto przeczyć samemu sobie, aby zdobyć szacunek innych.
— Wierzę w to — oświadczyła krótko.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz