Uczennica skinęła łbem, dalej wpatrując się nieobecnym wzrokiem w przestrzeń przed sobą. Paskudna Łapa niepewnie się uśmiechnęła, oplatając swój ogon wokół ogona Sroki, chcąc dodać jej otuchy.
– P-pamiętasz j-jak kiedyś p-przestraszyłam się m-myszy? – zapytała siostry czekoladowa, próbując odwrócić jej uwagę od okropnych wydarzeń jakie miały miejsce – T-to b-było p-podczas j-jednej z t-tych u-ulewnych nocy… – doprecyzowała.
Srocza Łapa przeniosła swój wzrok na Paskudę, próbując sobie przypomnieć przytoczoną przez kocicę sytuację. Rzeczywiście, coś takiego miało miejsce, wiele, wiele księżyców temu, kiedy obie mieszkały jeszcze w swoim starym domu, razem z Mamą.
Paskudna Łapa, zauważając, że siostra znowu odlatuje, szybko wzięła się za kontynuację opowieści, nie czekając dłużej na jej odpowiedź, aby nie stracić zupełnie przebudzonego w Sroce zainteresowania.
– Byłyśmy w-wtedy t-takie małe, M-mama g-gdzieś w-wyszła, a-a m-my zostałyśmy s-same… – opowiadała Paskuda, kierując swój wzrok ku górze – W-woda k-kapała n-nam trochę n-na łebki i i nagle z z c-ciemności wyskoczyła m-mysz!
Łaciata uśmiechnęła się krzywo, skupiając swoje spojrzenie na siostrze.
– A ty zaczęłaś piszczeć jeszcze głośniej niż ona, pamiętam – wymruczała zielonooka – Mysz już dawno zdążyła gdzieś czmychnąć, a ty wciąż krzyczałaś i się trzęsłaś.
– T-to prawda… – bąknęła z zawstydzeniem Paskudna, ryjąc pazurkiem w ziemi – D-dla m-mnie t-też w-wydaje się t-to być t-teraz nieco z-zabawne… – przyznała zgodnie z prawdą, śmiejąc się nerwowo.
– Potem wróciła Mama i dostałaś od Niej ochrzan za bycie mazgają. – westchnęła Srocza Łapa.
Pomiędzy kotkami zapadła martwa cisza. Nie była ona jednak niezręczna, po prostu dała im czas na pomyślenie. Srocza Łapa jako pierwsza przerwała milczenie.
– Czy ty… tęsknisz za Nią? – spytała, wpatrując się w migoczące na czarnym niebie gwiazdy.
– Tęsknię – odpowiedziała Paskudna Łapa – W-wolałabym z nią t-tam z-zostać. P-po tym w-wszystkim c-co się s-stało…! – urwała kotka, bo ostatnie słowa nie były w stanie przejść jej przez gardło.
Trudno się było nie zgodzić z tym co powiedziała Paskuda. Z ich perspektywy, kiedy mieszkały z Arielką nie dochodziło do żadnych morderstw, a ich świat ograniczał się do kryjówki, w której w danym momencie przebywały. Przepaść między tymi dwoma światami była zastraszająca, ale nie było już jak tam wrócić, a nawet gdyby był na to jakiś sposób, Srocza Łapa nic by nie zmieniła w podejmowanych przez siebie decyzjach. Mama wiedziała co robi posyłając je do Klanu Nocy, dlatego nie było powodu, by nie ufać jej wyborom.
– Sama wiesz, że nie ma już odwrotu. Nie ma sensu rozpatrywać co by było gdybyśmy tam zostały. Wykonujemy polecenie Mamy i tego się trzymajmy. – powiedziała Srocza Łapa, wracając do swojej starej siebie.
Wysoka uczennica odsunęła się od siostry, nie rozluźniając uścisku ich ogonów. Przywołane przez kotkę wspomnienia były miłe, ale teraz stanowiły już tylko część ich odległej przeszłości. Należało wrócić do przykrej teraźniejszości, gdzie cały czas trzeba mieć się na baczności, by nie skończyć jak Liliowa Łapa i Bławatkowy Potok.
***
kilka księżyców później, jeszcze przed sytuacją z Daliowym Pąkiem
W końcu, po męczącej podróży, klany dotarły na swoje nowe tereny. Większość członków Klanu Nocy pogodziła się z utratą obu liderów, wojowniczki i jednej z uczennic. Każdy miał teraz łapy pełne roboty, więc nie było tutaj czasu na pozostanie w żałobie. Wszystkie koty, poza Kruczą Gwiazdą, które tragicznie zginęły podczas pamiętnej nocy, zostały symbolicznie pochowane w niedalekiej odległości od wyspy, na którym powstać miał ich obóz. Kłębki futer trójki kotów, które zostały zabrane na nowe tereny, zakopano pod młodym drzewem, upamiętniając tym sposobem ich wkład w rozwój klanu. W pogrzebie udział wzięli wszyscy członkowie klanu nocy, nawet ci, którym podjęta przez Rudzikowy Śpiew decyzja o pominięciu Kruczej Gwiazdy, nie podobała się.
Sroka ciężko dyszała wracając ze swojego treningu z Daliowym Pąkiem, która dzisiaj szczególnie dała jej popalić. W pysku trzymała świeżo upolowaną przez siebie sikorkę, której cytrynowy brzuszek połyskiwał spomiędzy jasnych kłów kotki. Obie podążały wydeptanym przez dziką zwierzynę szlakiem, czujnie węsząc w powietrzu. Za którymś podmuchem powietrza, wiatr przywiał ze sobą znajomą woń siostry Sroczej Łapy, która zdradziła jej obecność jeszcze zanim zrobiły to dźwięki łap i głośne krzyki.
– SROKAAA!! – wykwiliła Paskudna Łapa, wyskakując zza kępy trzcin, z trudem wyhamowując tuż przed uczennicą.
Kotka cofnęła się o mysią długość do tyłu, mając szczerą nadzieję, że to czym zamierza się podzielić z nią Paskuda, nie ośmieszy Sroczej w oczach stojącej obok mentorki, która z zaciekawieniem przyglądała się im z boku. Oczywiście, gdyby zaszła taka potrzeba, kotka była gotowa użyć siły by uciszyć siostrę, zatykając jej jazgotliwy pyszczek wszystkim co by miała pod łapą, byleby uniknąć upokorzenia.
<Paskudo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz