Po wielu dniach wędrówki dotarli. Polana zalana rzekami. Woda spadająca z klifu. Te tereny jedynie mignęły jej przed oczami. Komar prowadził ich dalej. Ku lasowi za drogą. Z każdym krokiem polana zagęszczała się. Pojedyncze drzewa zamieniały się w zagajnik. Przyglądała się z lekkim niepokojem nowym terenom. Nie czuła się jak w domu. Przepełniona ciszą i mrocznych cieni przestrzeń sprawiała, że sierść jeżyła się jej na karku.
- Boidupa. - stwierdziła Świt prześmiewczo. - Pyskować potrafisz, a teraz stroszysz się jak pisklę.
Mleczyk zmarszczyła brwi, odchodząc zniesmaczona.
- Nie zesraj się. - pisnęła jedynie oburzona.
* * *
Wlokła za sobą ciężką gałąź. Inni wybrali niewielkie patyki. Była najstarszym z uczniów, nie licząc Poranka. Czuła pogardliwe spojrzenia na sobie. Lukrecja ukończył szkolenie przed nią. Kremowy świr co ślinił się do Nocniaka. Brat już moczył tyłek w legowisku wojowników, klejąc się wraz z Miodunką do swojego wspólnego chłopaka.
- Błoto! - krzyknęła Sadzawka, porzucając wcześniejsze zajęcie i rzucając się w stronę kałuży.
Szybko bure futerko pokryło się jednolitymi plamami.
- Mleczyk, dołącz! Jest fajne. Takie ciepłe. - miauknęła uczennica.
Szylkretka skrzywiła się. Nie dla niej dziecinne zabawy. Chciała już zostać wojownikiem. Pozbyć się Świt z tego świata. Naprawić swoją rodzinę.
- A masz! - gruda błota uderzyła o jej pysk.
Zirytowana jęknęła, upuszczając gałąź, którą ciągła tak długo.
- Zaraz cię rozszarpię! - syknęła do kotki, która podekscytowana pisnęła i zaczęła uciekać. - Wracaj tu! To nie jest zabawa!
- Hahahah! Nie dogonisz mnie! - krzyknęła Sadzawka, przeskakując napotkane po drodze patyki i nieudolnie wymijając koty.
Mleczyk zatrzymała się, widząc coraz bardziej oddalającą się sylwetkę. Nie miała siły, ani ochoty na dalszy pościg. Musiała wracać do treningu.
<ktoś coś?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz