Jego trening kończył się zwykle nieco szybciej niż innych, więc był w obozie znacznie wcześniej. Tym razem postanowił nie użalać się nad formą swoich zajęć, a poczekać na czekoladową uczennicę, która ostatnimi czasy, dostawała u niego fory. Co jak co, ale dalej pamiętał wydarzenie znad rzeki. Przyniosła sobie wstyd, chociaż próbował ją czegoś nauczyć z dobroci serca! Powinna to docenić, bo mógł naprawdę ją tam zaciągnąć i podtopić!
Dostrzegając Paskudę, która zamyślona szła przed siebie, wyrósł obok niej, jakby wynurzył się spod ziemi.
- Cześć - przywitał się z nią, ciekaw jej reakcji.
Z piskiem odskoczyła do tyłu, prawie potykając się o swoje łapy. Zabawne. Ona to wiedziała jak poprawić mu humor. Trzeba było nieco się z nią pobawić. Najpierw jednak, musiał wyciągnąć od niej, jak radziła sobie na treningu.
- C-co t-ty r-robisz?!
- Witam się z tobą. Moją przyjaciółką - wyjaśnił. - I co? Jak trening? Co robiłaś ciekawego?
- N-nic. A-a t-teraz chcę o-odpocząć...- powiedziała cicho, próbując go ominąć.
O nie, nie, nie. Nie było łatwo go spławić. Nie da jej odsapnąć, póki jej sobie bardziej nie podporządkuję. Chciał się zabawić i mało co go obchodziło to, że uczennica była zmęczona. On również czuł lekkie zmęczenie, ale na nią miał jeszcze trochę sił.
Zatarasował jej przejście.
- Nie ma odpoczynku. Obiecałaś się ze mną bawić, czyż nie? Jesteś niesłowna?
- A-ale... J-jestem p-padnięta... - powtórzyła, jakby to miało sprawić, że jego serce zmięknie i ją przepuści.
- Nie obchodzi mnie to. Też jestem padnięty, a do ciebie przychodzę - prychnął, machając w bok ogonem.
Kotka spuściła wzrok, czyli tak jak powinno być. Jej uległa postawa tylko go nakręcała do tego, aby nie odpuścić jej tak łatwo. Sama przecież przyznała, że była pieszczochem. Ktoś taki nie mógł liczyć na spokój, bo obrośnie tłuszczem i co? Nigdy nie zostanie wojownikiem!
- N-naprawdę nie chcę się bawić. - dalej jęczała, co go zaczęło z lekka irytować.
Czy naprawdę jeszcze się nie nauczyła, że nie obchodziło go jej zdanie? Ah, tak... Zapomniał. Była przecież tępym, mysim móżdżkiem. Jej inteligencja porównywalna była ze zdechłą rybą.
- A co mnie to obchodzi? - prychnął. - Nauczysz się, że nie ruszają mnie te twoje jęki?
- A-ale p-proszę! P-przecież... J-jesteś m-moim przyjacielem... I... W ogóle...
Szantażowała go? Manipulowała? Żałosne. Mógłby ją tu uderzyć, lecz wolał nie obnosić się z dręczeniem kotki tak publicznie. Jeszcze uciekłaby od niego, a on dostałby karę od jakiegoś wojownika i już nigdy by jej nie zobaczył. Nie zamierzał jednak jej odpuścić. Postanowił nieco inaczej zahaczyć o temat.
- Owszem. Jestem. I jako przyjaciele musimy spędzić razem czas. Jak chcesz możemy leżeć, ale musisz ze mną rozmawiać. Jasne?
Spuściła wzrok.
- D-do-dobrze- mruknęła i szybko poszła do legowiska uczniów, gdzie położyła się szybko na mchu, próbując zasnąć.
Nie zamierzał jej tego ułatwiać. Położył się obok niej, blisko. Może udałoby mu się ją oduczyć uciekania? Trzeba było spróbować. Był uparty i nie lubił, gdy kotka miała swoje zdanie. Nie pozwoli jej usnąć, gdy sam tego nie zechcę.
- Nie idź spać, Paskudo. - Szturchnął ją łapą.
Zacisnęła mocniej oczy niby, że śpi, lecz zdawał sobie sprawę z tego, że udawała. W ramach zemsty, położył łeb na jej grzbiecie. Poczuł jak przez jej ciało przebiegł dreszcz, a zaraz ta ruszyła się lekko przerażona. Zignorował to, nie zmieniając swojej pozycji, jednak nadal z uwagą oczekując na jakąś większą reakcję z jej strony. Po kolejnych uderzeniach serca, wyczuł jak ta zaczyna coraz bardziej drżeć i jak delikatnymi ruchami próbowała się uwolnić od jego osoby.
Przysunął się przez to bliżej, czując jak się wymyka.
- Paskudo... - warknął lekko.
To było ostrzeżenie. Miał nadzieję, że to zrozumie. Chociaż... Chyba był głupi, skoro miał jeszcze nadzieję na to, że uczennica to ogarnie. Czekoladowa skuliła się lekko, dalej posuwając się powolutku w stronę wolności. Gdy to robiła, on robił to samo, jednakże przybliżając, tak jakby się do niej przykleił. W końcu zastygła w bezruchu. Udało się? Zrozumiała już, że to był koniec tej ich wojny i on wygrał?
Leżał z nią tak przez chwilę, rejestrując czy spała czy też udawała. Nie płakała i nie krzyczała, co go zadowalało. Wcześniej jej reakcja na dotyk była inna. W końcu się przyzwyczai. Musiał tylko jeszcze trochę poczekać. I gdy te myśli tylko wyszły z jego głowy, ta wyszarpnęła się szybko, przez co jego łeb wylądował na podłodze a sama sprawczyni tego czynu, czołgając się, odsunęła od niego najdalej jak mogła.
Ugh! A to mała jędza! Uniósł łeb, posyłając jej mordercze spojrzenie.
- Co to było?!
<Paskudo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz