— Odejść stąd, co? — prychnęła. Przeszła obok kocura, jednocześnie uderzając go biodrem i smagając ogonem po pysku. — Zastanowię się.
Czuła na sobie jego spojrzenie, a po szeleście liści, który usłyszała, wywnioskowała, że wyciągnął pazury. Och, irytowanie go dawało mu tak dużą satysfakcję!
Podeszła do najbliższego drzewa, nonszalancko kręcąc biodrami, po czym jakby od niechcenia wbiła pazury w korę i przejechała nimi do dołu, pozostawiając na nim ślad i swój zapach.
— W sumie, to ciekawe, czy myszy z Klanu Wilka jakoś się różnią smakiem od myszy z Klanu Nocy — mruknęła, podchodząc do kocura. Stanęła z nim twarzą w twarz. Widziała, że zaraz puszczą mu nerwy. Starał się utrzymać niewzruszoną maskę, ale zdradzały go napięte mięśnie i uderzający o pięty ogon. — Żart. To byłoby haniebne, kraść zwierzynę takiemu wynędzniałemu klanowi — syknęła mu prosto do ucha, zanim odwróciła się i ruszyła w kierunku granicy Klanu Nocy.
Wronia Łapa posłusznie podążyła za nią, wyraźnie przestraszona. Pstrągowy Pysk specjalnie szła powoli, żeby wzbudzić wątpliwości w nieznajomym. Gdy była już parę długości lisa od niego, odwróciła się jeszcze i zawołała:
— Przed Lisią Gwiazdą też broniliście się słowami, a nie czynami?
Kocur wyglądał, jakby lekko powstrzymywał się przed zaatakowaniem jej.
* * *
Walka z kocurem z Klanu Klifu chyba nie była najlepszym pomysłem. Pstrągowy Pysk została całkiem nieźle poraniona, a Dryfujący Obłok oświadczył, że po ranie na czole na pewno zostanie blizna. No cóż, nie żeby jej to przeszkadzało. Bardzo lubiła blizny. Dla niej świadczyły o doświadczeniu kota.
Mimo wszystko, rany nie były dla niej żadnym problemem. Wbrew zaleceniom medyka, opuszczała obóz i normalnie polowała. Przynajmniej tyle dobrze, że nie musiała się już użerać z Wronią Łapą, w związku z czym miała nieco więcej czasu dla siebie, z czego oczywiście korzystała. Już parę razy, podczas spania gdzieś na kamieniach lub pomiędzy korzeniami drzew, mocnym zapachem ładowanych w nią ziół zwabiła do siebie przypadkowe koty.
I właściwie to mogła się spodziewać, że jeśli zaśnie przy Wielkim Drzewie, przy którym stykały się wszystkie granice, może zwabić do siebie kogoś spoza Klanu Nocy.
— Ojej, czyżby mamusia cię poturbowała? — usłyszała głos wybudzający ją z drzemki. Zirytowana otworzyła oczy. Stał przed nią ten sam wyłysiały kocur z Klanu Wilka.
— A spadaj na drzewo, wypłoszu — warknęła w odpowiedzi, zasłaniając sobie pysk puszystym ogonem.
<Wilcze Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz