- Virus, może zwolnisz, bo jeszcze się zadławisz - parsknęła Cierń
- Ja? Zadławić? - zaśmiałem się z uśmiechem. Ciernista Łodyga i Brzoskwiniowa Gałązka są mi bardzo bliscy. Gdy skończyliśmy jeść, wyszliśmy z obozu.
- Zaczynamy od Burzowego Drzewa? - spytała Brzoskwiniowa Gałązka
- Tak - odpowiedziała Cierńista Łodyga,
Natomiast ja nadal dreptałem przy kotkach. Gdy byliśmy na miejscu, stało tam duże drzewo.
- Virus, to Burzowe Drzewo. Podobno uderzyło w nie dużo piorunów - powiedziała Brzoskwiniowa Gałązka
- Jest to największe drzewo na terenach Klanu Burzy. Naszym medykom służy jako wyrocznia. Jeżeli w porze zielonych liści, podczas burzy uderzy w nie piorun zwiastuje to nieurodzajną i mroźną zimę - dodała Ciernista Łodyga.
Wtedy ja pobiegłem do strumyka.
- A tu co jest? - powiedziałem, a kotki podeszły do mnie.
- Teren Klanu Nocy - mruknęła Cierń.
Wpatrywałem się tam dalej, po chwili poczułem trzepnięcie mnie ogonem.
- Ale chyba nie zamierzasz zostać tu cały dzień? - zaśmiała się Ciernista Łodyga
- Ee... Nie! Idziemy dalej? - spytałem
- Tak - powiedział Brzoskwiniowa Gałązka.
****
Gdy wróciliśmy do obozu, poszedłem do kociarni. W niej zwinąłem się w kulkę. Ciekawi mnie co będziemy robić na treningu jutro.
Mistrzu? Mistrzyni? To jest gniot całkowity, ale...
Staraj się dawać w opowiadaniach więcej opisów, aby nie składały się z samych dialogów. Możesz np. opisać wrażenie Virusa, co czuł w danym miejscu, albo, jakie zapachy towarzyszyły owemu terenowi. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz